Zaskakujący zwrot ws. aktu urodzenia Baracka Obamy
Aktualizacja: 2009-07-15 9:43 am
W sprawie aktu urodzenia Baracka Obamy nastąpił nieoczekiwany zwrot. Po raz pierwszy sędzia sądu federalnego zarządził przesłuchanie w tej sprawie. Na taki krok zdecydował się federalny sędzia David O. Carter z Kalifornii – czytamy w serwisie worldnetdily.com.
Informację o decyzji sędziego Cartera przekazała Orly Taitz, która zajmuje się kilkoma sprawami dotyczącymi aktu urodzenia obecnego prezydenta USA. Sąd w Kalifornii rozpatrzy sprawę, którą Taitz złożyła dnia 20 stycznia 2009roku, czylidokłądnie w dniu inauguracji prezydentury Baracka Obamy. Sprawa zostałą wniesiona w imieniu Alana Keyesa, Wileya S. Drake’a i Markhama Robinsona.Więcej na ten temat
Keyes to były ambasador , który w latach 1968-2008 należał do Partii Republikańskiej (teraz reprezentuje konserwatywną Niepodległościową Partię Ameryki). W 2008 r. startował w wyborach prezydenckich z ramienia. Pozew dotyczy okresu zanim Obama objął najwyższy urząd w państwie, a zwłaszcza jego odmowy udostępnienia dokumentów, które potwierdzałyby, iż może on sprawować urząd prezydenta USA.
- Sprawa jest jasna – oświadczyła Taitz. – Myślę, że prawnicy Obamy przeoczyli tę sprawę, która została złożona w sądzie w dniu inauguracji prezydentury Baracka Obamy – dodała. Jak podkreśliła, gdy tylko rozpoczną się przesłuchania, niezwłocznie zażąda ujawnienia aktu urodzenia Obamy oraz innych dokumentów związanych z jego przyjściem na świat.
W pozwie Keyesa, Drakeia i Robinsona, prezydent USA występuje jako “Barack H Obama znany także jako Barack Hussein Obama II znany także jako Barack H Obama II znany także jako Barry Obama znany także jako Barry Soetoro.”
Taitz powiedziała, że sędzia Carter zapewnił, iż sprawa będzie się toczyć I nie zostanie oddalona z powodu względów proceduralnych. Sędzia miał powiedzieć, ze jako były żołnierz piechoty morskiej rozumie wagę spełnienia konstytucyjnych wymagań przez każdego, kto sprawuje urząd prezydenta USA.
Adwokaci Obamy nie pojawili się osobiście przed obliczem sędziego Cartera, w chwili gdy ogłaszał on swą decyzję o zorganizowaniu przesłuchania. Zamiast nich pojawiło się kilku pracowników biura prokuratora generalnego Kalifornii. Próbowali oni interweniować w imieniu Baracka Obamy, lecz sędzia nakazał im przyjęcie do wiadomości wydanej przez siebie decyzji. Nie wyznaczono jednak dokładnej daty pierwszego przesłuchania.
O publiczne zaprezentowanie aktu urodzenia urodzenia Baracka Obamy po raz pierwszy wystąpiła organizacja Defend Our Freedoms. Jak na razie, certyfikat ten pokazano tylko raz – w formie zdjęcia, umieszczonego w Internecie. Dokument ten to tzw. Krótka wersja aktu urodzenia; tego typu akt urodzenia otrzymywały jednak także dzieci urodzone poza granicami USA. Domagają się zaprezentowania pełnego aktu urodzenia, który zawiera szczegółowe dane takie jak np. nazwa szpitala, w którym doszło do porodu i nazwisko lekarza, który go odbierał – czytamy w serwisie worldnetdaily.com.
Sprawa certyfikatu jest ważna z punktu widzenia amerykańskiej konstytucji, która precyzuje, że prezydentem USA może być jedynie osoba, która urodziła się na amerykańskiej ziemi. Tymczasem wiele osób utrzymuje, że Barack Obama nie urodził się wcale na Hawajach, lecz w Kenii, skąd wraz z rodzicami, jako niemowlę, przybył do USA. Sprawą dokumentu maja zająć się także Sąd Najwyższy i Departament Sprawiedliwości.
www.worldnetdaily.com
Za:
Wirtualna Poloniahttp://www.bibula.com/?p=11477Dalej na ten temat:
Żołnierz do Obamy: Pokaż akt urodzenia, albo nie jadę do Afganistanu
Aktualizacja: 2009-07-16 11:45 am
Żołnierz, który pozwał prezydenta Baracka Obamę do sądu, nie pojedzie do Afganistanu. Rozkaz wyjazdu odwołali jego dowódcy. Żołnierz chce, by Obama udowodnił, że posiada akt urodzenia na terenie USA, bo inaczej nie może być prezydentem a jego rozkazy są bezprawne.
Stefan Frederick Cook, major rezerwy amerykańskiej armii, miał wczoraj jechać do Afganistanu. Nie będzie musiał. Jego dowódcy odwołali rozkaz. Powód? Pozew w sądzie, który Cook złożył przeciw prezydentowi Obamie, by ten okazał oryginał aktu urodzenia na terenie Stanów Zjednoczonych. Zgodnie z konstytucją to warunek sprawowania prezydenckiego urzędu.
- Moim obowiązkiem, jako oficera sił zbrojnych Stanów Zjednoczonych, jest uzyskanie odpowiedzi na pytanie, czy rozkazy, które otrzymuję są legalne. Jeśli okazałoby się, że prezydent Obama nie jest naturalnie urodzonym obywatelem USA, to oznaczałoby to, że nie jest też uprawniony do sprawowania funkcji głównodowodzącego armią – oświadczył mjr Cook.
Kontrowersje wokół aktu urodzenia toczą się już od momentu kampanii prezydenckiej. Do tej pory jedyny akt urodzenia, który Barack Obama podał do publicznego wglądu w formie zamieszczonego na stronie internetowej zdjęcia, to akt, który otrzymują wszyscy obywatele USA, niezależnie czy urodzeni na terenie kraju, czy poza jego granicami. A kwestia dotyczy właśnie tego, czy poród miał miejsce na terytorium Stanów Zjednoczonych.
Mjr Cook jest reprezentowany przez mecenas Orly Taitz, która równolegle prowadzi kilka innych spraw związanych z aktem urodzenia Baracka Obamy. – Wygraliśmy! Wygraliśmy zanim w ogóle zaczęliśmy – powiedziała Taitz, komentując decyzję dowództwa Cooka.
Zdaniem adwokat istnieje teraz możliwość, przynajmniej teoretyczna, złożenia pozwu zbiorowego przez wszystkich żołnierzy służących w armii. Będą mogli stwierdzić, że nie przyjmą rozkazów od Baracka Obamy do chwili, gdy nie udowodni, że jest uprawniony do sprawowania urzędu prezydenta.
Przesłuchanie majora Cooka odbędzie się jeszcze dziś w sądzie w środkowym dystrykcie stanu Georgia. Wojskowy podkreśla, że chce jechać do Afganistanu, by wypełniać swe obowiązki, ale ma prawo do upewnienia się, czy głównodowodzący armią, czyli prezydent USA, ma prawo taki rozkaz mu wydać. Cook miał wyruszyć do Afganistanu wczoraj, na dzień przed wyznaczonym terminem przesłuchania.
- Jeśli okazałoby się, że nie jest naturalnie urodzonym obywatelem USA, to również rozkazy całego dowództwa byłyby nielegalne. Gdybym został w takiej sytuacji wysłany do Afganistanu, wypełniałbym nielegalne rozkazy. Jeśli zostałbym złapany przez oddziały wroga, to nie podlegałbym ochronie gwarantowanej przez konwencję genewską – zauważył następnie wojskowy.
Cook twierdzi, że bez legalnego prezydenta żołnierze amerykańskiej armii mogą być traktowani jako przestępcy wojenni podlegający ściganiu. Jak dodaje, jego wątpliwości wynikają z faktu, że pojawiło się wiele informacji wskazujących na to, że Barack Obama może nie być uprawniony do sprawowania urzędu prezydenta.
- Osoba zasiadająca w Białym Domu nie jest do końca szczera – ocenił mjr Cook. – Za każdym razem, gdy ktoś podejmuje sprawę aktu urodzenia, to jest ona odkładana, wyśmiewana albo zwyczajnie pomijana – dodaje żołnierz.
Mjr Cook to żołnierz rezerwy, który pracował dla prywatnej cywilnej firmy Simtech Inc., realizującej kontrakty dla Departamentu Obrony. Zajmował się tam technologiami informacyjnymi i integracją systemów. W związku z rozkazem wyjazdu do Afganistanu 10 lipca wziął urlop. Larry Grice, dyrektor Simtech Inc. przyznał, że po tym jak żołnierz wniósł do sądu sprawę przeciw Obamie, urzędnicy federalni domagali się jego zwolnienia z pracy.
AJ/Onet.pl/Worldnetdaily.com
Za:
Fronda.plhttp://www.bibula.com/?p=11532ZASADY PRZEDRUKU Z SERWISU INFORMACYJNEGO BIBUŁY:ZASADY PRZEDRUKU Z SERWISU INFORMACYJNEGO BIBUŁY:
Przedruki dozwolone, pod warunkiem podania źródła (np. "bibula.com" lub "Serwis Informacyjny BIBUŁA"), i/lub pełnego adresu internetowego: http://www.bibula.com/?p=11532 oraz niedokonywania jakichkolwiek skrótów lub zmian w tekstach i obrazach.
Komentarze: