czwartek, 13 października 2011

Arytmetyka życia

Przysiadłszy ciut zmęczony w nosie sobie dłubie, myśląc, co on tu robi w ludzi ziemskim klubie? Nikt go nigdy nie spytał czy chce uczestniczyć! Urodził się bez zgody! Uczono go liczyć, ale arytmetyka, choć weszła do głowy, nie była jako przepis na życie gotowy. Nijak nie pasowała! Czasem dwa, dwa, pięć! I chociaż chcesz inaczej, naprawdę masz chęć, to zawiłości życia wnet ci wytłumaczą, że pięć lepsze od cztery! Zgodzisz się z rozpaczą! Życie szybko odkrywa swój wydźwięk tajemny, tu kwadratura koła ma swój sens, choć ciemny, ale więcej on warty tu, teraz, za chwilę, niż cel, który odległy jest choćby o milę. Obłuda, przegadanie, obrzucenie błotem, wbicie pali, straszenie pomylonym kotem, żart to, czy tak być musi? Wiele pytań kusi, ale... Może jednak wcale? Może lepiej nie pytać? I losu nie chwytać? Nie łapać go za poły, nie przyciskać zatem? Głupio przecież jednostce wojować ze światem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz