Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kundlizm. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kundlizm. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 10 grudnia 2012

Będziesz kim jestem

Fragment z bloga Małgorzaty Karoliny Piekarskiej:

Czemu nagle w społeczeństwie zaczęła być moda na gardzenie biedniejszymi od nas? Na gardzenie chorymi? Na gardzenie tymi, którzy czegoś nie mają?
Autorzy książki „Nasz mały PRL. Pół roku w M-3 z trwałą, wąsami i maluchem” zrobili eksperyment. Spróbowali odtworzyć rzeczywistość z przełomu 1981 i 1982 roku w roku 2011. Nie bardzo im się to udało, ale… pokazali, ze gdzieś zniknęło coś nieuchwytnego, co było między ludźmi. Przykre były dla mnie dwie historie opisane przez nich w książce. Jedna, gdy bez zapowiedzi pojechali do przyjaciół na drugi koniec miasta – na Bielany. Pojechali z Ursynowa nie metrem, bo przecież ani w 1981 ani w 1982 roku metra jeszcze nie było. Znajomi nie byli zadowoleni. Opierniczyli, że trzeba się zapowiadać, otworzyli kalendarz i znaleźli w nim czas za trzy tygodnie.
Druga historia jest ze szklanką cukru, którą chcieli pożyczyć u sąsiadów. Znam to z autopsji. Trzy lata temu chciałam od sąsiada w niedzielny, mroźny poranek pożyczyć jedno jajko. Chciałam zrobić śniadanie, a dopiero potem pójść po zakupy. Miałam chęć na camembert w bułce na patelni. Brakowało jajka. Sąsiad pożyczył mi jedno, ale skomentował brzydko, że żadna ze mnie gospodyni, a spojrzenia, które towarzyszyło tym słowom nigdy nie zapomnę. Wyrażało taką pogardę, że teraz, choćbym zdychała w domu z głodu, nie poproszę go o nic.
Zmieniliśmy się. Za kapitalizm zapłaciliśmy bardzo wysoką cenę. Nie ma już: „gość w dom – Bóg w dom”. Ani nawet: „gość w dom – woda do zupy”. Dziś chętnie udajemy, że nie ma nas w domu. Czasem ze strachu przed komornikiem, ale bywa, że ze strachu przed niezapowiedzianym gościem.



Kliknij by przeczytać cały blogowy wpis...

czwartek, 20 września 2012

Szczecińska kawa z solą (w oku)

Deprecjonować nasze rytuały?
Ten nasz obrządek biurokratów cały?
Jak można kawę ot, tak!? Na ulicy?
Za biurkiem piją kawę urzędnicy!
To jest obraza! To jest profanacja!
Zakazać! Pognać! Górą nasza racja!
Niech na ulicy piją i w Rostocku,
w Szczecinie taka kawa solą w oku!
Wspomnijcie sobie ludzie wóz Drzymały,
którego pruskie władze też nękały,
stosując wobec różne kruczki prawne,
często kretyńskie, a nawet zabawne.
Sam sobie umiał stworzyć miejsce pracy,
ale zwistni zza biurek rodacy,
już marszczą swoje nienawistne czoła:
- Zaradny taki? To o pomstę woła!
- Patrzcie go! Jaki cwaniak psotny!
- Mógł siedzieć skromnie, jako bezrobotny!
Żebrać zasiłki, nędzne zapomogi,
a nie serwować kawę prosto z drogi!

Jak posolić kawę? Kliknij!


Popierajmy tę inicjatywę!

piątek, 27 lipca 2012

Kundlizm

Bywa, że lampka wina uaktywni... kretyna. I gdy ktoś toast za sukces wzniesie, to zazdrośnik... doniesie! Toast szampana z pucharkiem w dłoni? Nędznik z donosem zaraz... Pogoni! Na Wiejskiej można, to jest Warszawa, lecz tu? W Szczecinie? To "inna" sprawa! Kundlizm w Szczecinie w najlepsze kwitnie, jeszcze nie jeden numer nam wytnie! Trzeba dokopać! Nawet przy święcie! I nienawidzić mocno! Zawzięcie!

środa, 13 lipca 2011

Moje rozmyślania

Inność, co decyduje o inności? Każdy człowiek jest inny? Czy każdy człowiek jest podobny? I tak, i nie. Tłum wydaje się być podobny, taki bezkształtny, nieobliczalny, czasem groźny. Pojedynczy człowiek też potrafi być groźny, nieobliczalny, niewidoczny i nieuchwytny. A dziwak? Dziwak to według niektórych ekscentryk, który nie posiada majątku. Niespotykane poglądy, sposoby ubierania się, maniera nachalnego promowania własnej osoby za wszelką cenę, jakakolwiek cecha, która odbiega od przeciętności i wyróżnia z otoczenia, powoduje nieufność i wrogość. Podobnie traktowani są albinosi, chorzy na leprę, ludzie ułomni. Czy wróble zawsze dążą do zadziobania kanarka?

Poczytałem sobie komentarze na pewnym blogu i zacząłem się zastanawiać nad pokrętnością ludzkich myśli. Zarzucają komuś, że "lubił ministrantów", pomijam brak dowodów na ten zarzut, ale piszący uważają się za wyzwolonych i nowoczesnych. Skąd więc u nich ten brak tolerancji dla uciech cielesnych? Albo uznanie za zło prowadzenie działalności gospodarczej przez prowadzącego takąż działalność? Czy głoszenie kontrowersyjnych poglądów i robienie burzących ustalone poglądy wystaw-szopek to zło? Bo nie mieści się w standardach prostych ludzi? Z jednej strony gęby pełne frazesów o prawie do wolności, a z drugiej ściąganie w dół, podcinanie lotek? Jak to objąć rozumem? A może to nie podlega rozumowi? Może to echo archaicznych procesów psychicznych? Wieki podświadomych uprzedzeń? Żródło zawiści? Społecznego kundlizmu?

A co do religii, to religie integrują skupiska ludzkie, cementują więzi, pomagają ogarnąć tłumy. Ludzie religijni są "łatwiejsi w obsłudze", pokorniejsi. Poza tym religie kształtują relacje międzyludzkie. Czasem pozytywnie a czasem morderczo negatywnie. Ale kształtują. Ateiści zamiast cieszyć się samodzielnością do której doszli, marnują, trwonią czas na potyczki z tymi, którzy nie dojrzeli, wojują z religią.

Mówiłem i pisałem wiele razy, że szeroką drogą i wśród tłumu idzie się raźniej. Ale znalezienie własnej ścieżyny lub dziury w płocie, która zawiedzie nas wprost do celu, jest niezmiernie trudnym zadaniem! Pamiętajmy, że drogowskazy wprawdzie drogę pokazują ale wskazywaną drogą nie idą! A ile okrętów rozbiło się o skały omamione fałszywym światełkiem latarni-drogowskazu? Odkąd mamy wolną wolę...