Jak już kiedyś pisałem: Nasze "mądrości" są bełkotem  we wszechświecie.
Nikt i nic tych mądrości nie potrzebuje ani nie rozumie, ani też  nie oczekuje.
Jak się ludzie z wirtualnego świata spotkają w realnym świecie,    często nie potrafią się porozumieć.
Strona "domowa" jest podobnie nieprawdziwa jak pamiętniki  i autobiografie.
Jesteśmy takimi, jakimi nas inni widzą, a nie takimi, jakimi  jesteśmy według naszej opinii.
Prawda o nas to odbicie w oczach innych.
Wiele wysiłku wkładają niektórzy w to, by obraz swojej osoby  w oczach bliźnich   zmanipulować według własnych oczekiwań.
Strony "domowe" często są próbą pokazania się od  tej lepszej strony. 
I po pierwszym zapale tworzenia okazuje się, że autor nie ma  nic do powiedzenia i ...
I strona robi się podobna do duszy niejednego człowieka. 
Pusta w środku. Nieaktualna i nieadekwatna do rzeczywistości od  zewnątrz. 
Jak wytarty surdut i sztuczkowe spodnie.
Życie to ciągła gra pozorów i pozerów. 
W starej anegdocie, 80-letni uczony zaczął hodować pisklę  kruka, aby się przekonać czy prawdą jest, że kruki żyją 100 lat.
Wiara, że internet jest najważniejszy, ważniejszy od realnego  życia i "namacalnych" kontaktów ze światem to złudzenie.
Kiedy ma się mniej niż 30 lat powinno się poznawać otaczający  świat.
Uczyć się sztuki przebywania i przetrwania w warunkach  RZECZYWISTYCH.
Po około 28 roku życia traci się powoli naturalną zdolność  do uczenia się.
Nadrabia się wówczas doświadczeniem, systematycznością.
A tych cech nie można nabyć tylko przy ekranie komputera.
Po kilkugodzinnych seansach przy komputerze można doigrać się  niedotlenienia i zaniku mięśni. Uszkodzenia ścięgien. Zgarbionej sylwetki.
Przyśpieszonego i przedwczesnego starzenia się organizmu.  Zaburzeń krążenia.   Osłabienia widzenia. Kamieni nerkowych (tak, tak!).
No, dobra, starczy tego straszenia.
Spędzanie wielu godzin przy komputerze w młodym wieku, nie dostarczy wspomnień na lata późniejsze.
Co to za emocje, że coś się zainstaluje, że coś się zawiesi,  skasuje, napisze?
Takie opowieści i wspomnienia dla przyszłych wnuków?
Już widzę ich zafascynowanie i zasłuchanie, he he!
Komentarze:
13 lutego 2006
 20:19:02
Bartini
te kamienie nerkowe to a propos Sparrowa? :D
Diatryba to przemówienie, kazanie lub wykład o odcieniu moralizatorskim, nieraz towarzyszy jej teatralność i przesadny patos. Może oznaczać również pamflet, ostrą krytykę, zwłaszcza polityczną. Wywodzi się od greckiego terminu diatribē. Nad sensem zdań wciąż głowi się, i czółko marszcząc, myśli, gdyba... co autor chciał? Dlaczego tak? Już wiem! To przecież jest diatryba! Kto definicję słowa zna, nie zdziwi go dosadność żadna, bo myśl ma mieć głęboki sens, a niekoniecznie ma być ładna!
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą pisklę kruka. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą pisklę kruka. Pokaż wszystkie posty
wtorek, 14 lutego 2006
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)
 
