Szczecin to raj dla ekologów. Pewna przemiła osoba (pozdrawiam Cię Kasiu) przysłała mi zdjęcia, na któych widać jak przyroda potrafi sobie radzić w Szczecinie. Bodajże Niebiesko-Czarni śpiewali, że na betonie kwiaty nie rosną. Na betonie może nie, ale na asfalcie roślinność znalazła "czarną dziurę". Zdjęcia są robione zabytkową komórką, ale wystarczą dla zilustrowania tego przyrodniczo-drogowego zjawiska, które zapewne wskazuje kierunek wiatru na drogach?
Zdjęcia zrobiono na drodze - w kierunku Gocław/Police, jeżdżą tu autobusy 102 i 58.
Diatryba to przemówienie, kazanie lub wykład o odcieniu moralizatorskim, nieraz towarzyszy jej teatralność i przesadny patos. Może oznaczać również pamflet, ostrą krytykę, zwłaszcza polityczną. Wywodzi się od greckiego terminu diatribē. Nad sensem zdań wciąż głowi się, i czółko marszcząc, myśli, gdyba... co autor chciał? Dlaczego tak? Już wiem! To przecież jest diatryba! Kto definicję słowa zna, nie zdziwi go dosadność żadna, bo myśl ma mieć głęboki sens, a niekoniecznie ma być ładna!
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą raj. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą raj. Pokaż wszystkie posty
czwartek, 16 czerwca 2011
wtorek, 10 maja 2011
Szczecin jest miastem ekologicznym? Tak!
wtorek, 26 kwietnia 2011
Z bananem na twarzy
Z bananem na twarzy, ustami pełnymi słodkich wymiocin, chylił czoło przymilnie, oddając hołd obłudzie, nieślubnej prawdy córce, już taki pewny swego... pośliznął się na skórce.
Zdumiony, jeszcze w locie, coś przeraźliwie wrzasnął, upadły, jednak upadł, kręgosłup mu nie trzasnął, mlasnęła głośno dupa. On nie miał kręgosłupa.
Odporny na upadki, krytyki każdy przytyk, żaden z niego kaskader, zwyczajny polski polityk. Już starannie otrzepał błoto i kurz ulicy, z historii wiatrem w żaglach bryluje na mównicy.
I z bananem na twarzy obiecuje przymilnie, że on zawsze..., że chętnie..., że się zajmie tym pilnie... Z nieślubną córką prawdy, co się zwie obłuda, znów obieca wyborcom bajki, raj, i cuda.
Zdumiony, jeszcze w locie, coś przeraźliwie wrzasnął, upadły, jednak upadł, kręgosłup mu nie trzasnął, mlasnęła głośno dupa. On nie miał kręgosłupa.
Odporny na upadki, krytyki każdy przytyk, żaden z niego kaskader, zwyczajny polski polityk. Już starannie otrzepał błoto i kurz ulicy, z historii wiatrem w żaglach bryluje na mównicy.
I z bananem na twarzy obiecuje przymilnie, że on zawsze..., że chętnie..., że się zajmie tym pilnie... Z nieślubną córką prawdy, co się zwie obłuda, znów obieca wyborcom bajki, raj, i cuda.
poniedziałek, 2 sierpnia 2004
Nigdy nie można być zbyt pewnym siebie!
Raj
Rzekł Adam:
- Ewo kochanie,
mam takie głupie pytanie,
czy kochasz mnie, jak ja ciebie?
A Ewa zarżała jak źrebię:
-Jasne! Masz przypływ humoru?
Kocham, wszak nie mam wyboru!
Adam uspokojony,
mówi do Ewy, swej żony:
-Jest nas tu tylko dwoje,
więc zdrady się nie boję.
- I tu się mylisz kochany,
są węże, i są banany!
Subskrybuj:
Posty (Atom)