Gdy skarżypyta "się przezywa",
i chce w mrowisko wsadzić kij,
to solidarna brać prawdziwa,
spluwa w ten zakłamany ryj!
We własne gniazdo będzie srała?
Będzie nas skłócać wciąż próbować?
Sama "niewinna"? "Czysta" cała?
Nie wolno dać się prowokować.
Z siebie podejrzeń pył zdmuchnęła,
Jest przecież "tylko" SPRAWIEDLIWA.
naiwnych znów na plewy wzięła,
i całą Polskę wnet wykiwa!
W tym poplątaniu z pomyleniem,
ludzie do gardeł sobie skaczą,
Świat kiwa głową ze zdumieniem:
- Znowu nad Polską wrony kraczą?
Dopisek:
Aż strach pomyśleć jakie jutro "nieprawomyślnych" wkrótce czeka, nie problem jest założyć teczkę, gdy ktoś na władzę zbytnio "szczeka". Dajcie człowieka, a paragraf dopasujemy. Bądźmy szczerzy, bezpieczny w miarę tylko taki, który przed władzą krzyżem leży.
Diatryba to przemówienie, kazanie lub wykład o odcieniu moralizatorskim, nieraz towarzyszy jej teatralność i przesadny patos. Może oznaczać również pamflet, ostrą krytykę, zwłaszcza polityczną. Wywodzi się od greckiego terminu diatribē. Nad sensem zdań wciąż głowi się, i czółko marszcząc, myśli, gdyba... co autor chciał? Dlaczego tak? Już wiem! To przecież jest diatryba! Kto definicję słowa zna, nie zdziwi go dosadność żadna, bo myśl ma mieć głęboki sens, a niekoniecznie ma być ładna!
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wrony. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wrony. Pokaż wszystkie posty
poniedziałek, 22 lutego 2016
czwartek, 8 września 2011
Jeno ty
- Jeno ty...
- A! Jenoty? Przerwał jej w pół słowa. Bo myśli nie tam były gdzie jest teraz głowa.
- Jeno ty... Znów zaczęła nieśmiało to zdanie.
- Tak. Jenoty, wiem przecież. Rozumiem kochanie! Ostatnio ustrzeliłem, kwilił w krzakach, ale... nie miał szans bo ja strzelam przecież gafy stale! Więc skamlenia zza krzaka nie robią wrażenia, być u władzy kochanie, to moje marzenia! Strzelam zatem na oślep, a Pan kule nosi. Kto wlazł na linię strzału widać sam się prosi! Strzelić, dorżnąć, patroszyć! Jak sprawia kłopoty, są jeszcze wielokrążki, linki, samoloty!
- Jeno ty, mój kochany, zapatrzony w siebie, zaniedbujesz, a inni widzą żem w potrzebie! Wykrztusiła to zdanie, a on zamyślony:
- Zaszyłem się, nade mną krążą kruki, wrony, lekceważę swój naród, kręcę, kluczę, kłamię, obietnice wyborcze bez żenady łamię, zadłużam kraj, a żona piszczy że jej źle? Dokąd idę? Zgubiony? Jak dziecko we mgle?
Subskrybuj:
Posty (Atom)