Słuchałem tej debaty, im dłużej słuchałem, tym częściej ze zdumienia głośno krzyknąć chciałem:
- To nadal jest debata? Czy to jakieś dziwy? Dziennikarz? Czy to z lisa zrobił się myśliwy?
Zamiast sensownych pytań, na temat przyszłości, babrał się w pomówieniach, plotkach, pełen złości, kipiała w nim nienawiść, stronniczość złowieszcza, chciał polować? A wyszedł na zwykłego leszcza!
Miał za zadanie obśmiać, i zdyskredytować? Nie wyszło! W lisią norę przyjdzie mu się schować?
Złość zawsze źle doradza, to dziadków przestroga! Te paniczne ataki dyktowała trwoga? Pochwalę Kaczyńskiego za opanowanie i za dzielne w tej niby debacie, wytrwanie!
Warto sobie spamiętać ten spektakl żałosny! Zmiana futra przed zimą? I, oby do wiosny?
Czy Wesoły Autobus zmieni trasę?
Diatryba to przemówienie, kazanie lub wykład o odcieniu moralizatorskim, nieraz towarzyszy jej teatralność i przesadny patos. Może oznaczać również pamflet, ostrą krytykę, zwłaszcza polityczną. Wywodzi się od greckiego terminu diatribē. Nad sensem zdań wciąż głowi się, i czółko marszcząc, myśli, gdyba... co autor chciał? Dlaczego tak? Już wiem! To przecież jest diatryba! Kto definicję słowa zna, nie zdziwi go dosadność żadna, bo myśl ma mieć głęboki sens, a niekoniecznie ma być ładna!
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą polowanie. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą polowanie. Pokaż wszystkie posty
wtorek, 4 października 2011
czwartek, 8 września 2011
Jeno ty
- Jeno ty...
- A! Jenoty? Przerwał jej w pół słowa. Bo myśli nie tam były gdzie jest teraz głowa.
- Jeno ty... Znów zaczęła nieśmiało to zdanie.
- Tak. Jenoty, wiem przecież. Rozumiem kochanie! Ostatnio ustrzeliłem, kwilił w krzakach, ale... nie miał szans bo ja strzelam przecież gafy stale! Więc skamlenia zza krzaka nie robią wrażenia, być u władzy kochanie, to moje marzenia! Strzelam zatem na oślep, a Pan kule nosi. Kto wlazł na linię strzału widać sam się prosi! Strzelić, dorżnąć, patroszyć! Jak sprawia kłopoty, są jeszcze wielokrążki, linki, samoloty!
- Jeno ty, mój kochany, zapatrzony w siebie, zaniedbujesz, a inni widzą żem w potrzebie! Wykrztusiła to zdanie, a on zamyślony:
- Zaszyłem się, nade mną krążą kruki, wrony, lekceważę swój naród, kręcę, kluczę, kłamię, obietnice wyborcze bez żenady łamię, zadłużam kraj, a żona piszczy że jej źle? Dokąd idę? Zgubiony? Jak dziecko we mgle?
Subskrybuj:
Posty (Atom)