O baranach, pastwiskach?
Niech pisze idiota!
Was chroni, tak jak zbroja,
umowy istota.
Tam, przy okrągłym stole,
kanty jakie zamarzysz,
zaczęły swawole.
Od stryczka,
za PÓŁ WIEKU(!),
ocalone szyje,
zapamiętaj człowieku:
- ręka, rękę myje!
Kto miał trochę za skórą,
ten pomagał zagmatwać
historię ponurą.
Jakieś kreski,
odcięcia?
Przecież to była kasa!
Natychmiast!
Do wzięcia!
Własny byt ratowali,
by "lud robotniczy"
nie zrozumiał zbyt szybko,
że leży i kwiczy!
Po co były te zbrodnie?
Szarej nędzy bieda?
Wy wciąż żyjecie "godnie",
bandytów czereda!
Z uśmiechem nam,
że wolność już mamy,
pieprzycie,
my nie zapominamy,
ZMARNOWANE ŻYCIE!
Tyle istnień!
Rzekomo dla jakiejś "równości"?
Gdzie jest ta wasza "równość"
przy SPRAWIEDLIWOŚCI?
Zmieniliście pasterzy,
w tle spijacie śmietankę,
lud?
Kwiczy i... leży!
Szkoda słów,
nic to nie da,
żeby o was pisać,
bo majętnym grabieżcom
prawda będzie "zwisać",
a lud ciemny i głupi,
jak zwykle,
każdą waszą bajkę
chętnie kupi.
Diatryba to przemówienie, kazanie lub wykład o odcieniu moralizatorskim, nieraz towarzyszy jej teatralność i przesadny patos. Może oznaczać również pamflet, ostrą krytykę, zwłaszcza polityczną. Wywodzi się od greckiego terminu diatribē. Nad sensem zdań wciąż głowi się, i czółko marszcząc, myśli, gdyba... co autor chciał? Dlaczego tak? Już wiem! To przecież jest diatryba! Kto definicję słowa zna, nie zdziwi go dosadność żadna, bo myśl ma mieć głęboki sens, a niekoniecznie ma być ładna!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz