Babcia, niech ziemia lekką babci będzie,
zawsze rodzinę swą miała na względzie,
dbała, choć sama ciężkie życie miała.
Mąż bezrobotny, magistrat zatrudnił,
i robił cieśla, siekierą w dąb dudnił,
dzieciska syte, a kilkoro w chacie,
co opowiadać, sami pewnie znacie...
Nikt głodny nie był! A wszystko oprane,
grzeczne, kochane, i pocerowane.
Bo zawdy bieda zawsze była CZYSTA!
SCHLUDNA! To sprawa taka oczywista!
Dzisiaj wędrują po te... zapomogi,
mordy czerwone, śmierdzące nałogi,
na takich... splunę! płaci się podatki?
Ich mniej mi szkoda, ale te... ich(?) dziatki!
Mnie się wydaje (a serce się kraje!),
że wszelkie władzy "grzebanie w rodzinie"
to główny powód, że RODZINA GINIE!
Nie tędy droga!
Nie jest potrzebna żadna "zapomoga"
ani też inne zabiegi "rodzinne"!
Niech Rząd, wybrany ludziom ku pomocy,
zajmie sprawami się reprezentacji,
nie gospodarki! Starczy "demokracji"!
Niechaj Rodzina zostanie Rodziną!
Z Państwa "pomocą" wnet Rodziny zginą!
Diatryba to przemówienie, kazanie lub wykład o odcieniu moralizatorskim, nieraz towarzyszy jej teatralność i przesadny patos. Może oznaczać również pamflet, ostrą krytykę, zwłaszcza polityczną. Wywodzi się od greckiego terminu diatribē. Nad sensem zdań wciąż głowi się, i czółko marszcząc, myśli, gdyba... co autor chciał? Dlaczego tak? Już wiem! To przecież jest diatryba! Kto definicję słowa zna, nie zdziwi go dosadność żadna, bo myśl ma mieć głęboki sens, a niekoniecznie ma być ładna!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz