Diatryba to przemówienie, kazanie lub wykład o odcieniu moralizatorskim, nieraz towarzyszy jej teatralność i przesadny patos. Może oznaczać również pamflet, ostrą krytykę, zwłaszcza polityczną. Wywodzi się od greckiego terminu diatribē. Nad sensem zdań wciąż głowi się, i czółko marszcząc, myśli, gdyba... co autor chciał? Dlaczego tak? Już wiem! To przecież jest diatryba! Kto definicję słowa zna, nie zdziwi go dosadność żadna, bo myśl ma mieć głęboki sens, a niekoniecznie ma być ładna!
sobota, 31 maja 2014
Toczy się historii tramwaj
Toczy się historii tramwaj,
raz grudniem,
raz majem,
coraz częściej wysiadają
jadący tramwajem.
Pewnie wkrótce się zatrzyma,
zostało niewielu
z tych,
co wsiedli na końcowym
w dawnym Peerelu.
Może sprawdzą im bilety?
Ten i ów tak wzdycha.
Nie, nic z tego,
bo za nimi
trzech mocarstw karczycha!
Czasem trzęsie na wybojach,
kibice wpadają,
demolują kasowniki,
dumni wysiadają,
myśląc,
chyba tor historii
tym zmienili może?
On, po wcześniej ustalonym,
wciąż się toczy torze.
A ten tramwaj zbudowano
z majątku Korony,
trzy karczycha pomagały,
by wiózł kruki, wrony...
Czasem ciemność w nim zapada,
i gdy nic nie świeci,
znoszą jaja te ptaszyska,
resortowe dzieci.
Gdy wysadzą na przystanku
ostatniego dziada,
tłok w tramwaju się nie zmniejszy,
jest nowa obsada!
Będą słodzić i lukrować,
lub palcem pogrożą,
I tak sobie wciąż po Polsce,
tłuste dupy wożą,
zamiast siedzieć
gdzieś na pryczy,
z surowym wyrokiem...
Już zakończę,
bo łza robi chyba coś z mym okiem.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz