Piękno wszelkich przedmiotów prababcie ceniły,
funkcjonalny? Tak, owszem, lecz dla wzroku miły,
wykonanie kunsztowne, zmysł piękna głęboki,
gdzie znaleźć takie cuda z minionej epoki?
Powie ktoś, są muzea, w eksponaty sute,
kto chęcią posiadania myśli ma zatrute,
z muzeum eksponatu przecież nie zabierze!
Ja znam sposób! Zakupić! A gdzie? W CHSterze!
W gumienieckim Realu kupisz to, co nowe,
lecz widząc owe cuda, piękne i zmysłowe,
których ogromną ilość ma ten Antykwariat,
to w nim zrobisz zakupy, ciesząc się jak wariat!
Diatryba to przemówienie, kazanie lub wykład o odcieniu moralizatorskim, nieraz towarzyszy jej teatralność i przesadny patos. Może oznaczać również pamflet, ostrą krytykę, zwłaszcza polityczną. Wywodzi się od greckiego terminu diatribē. Nad sensem zdań wciąż głowi się, i czółko marszcząc, myśli, gdyba... co autor chciał? Dlaczego tak? Już wiem! To przecież jest diatryba! Kto definicję słowa zna, nie zdziwi go dosadność żadna, bo myśl ma mieć głęboki sens, a niekoniecznie ma być ładna!
niedziela, 23 stycznia 2011
sobota, 22 stycznia 2011
Głos Rosji - nowe wiadomości.
Uważam, że wysłuchanie innych poglądów na światowe tematy, nie zaszkodzi.
Pobierz plik
Strona Glos Rosji jest dostepna pod adresem http://polish.ruvr.ru .
Wywiad z profesorem Instytutu Badań Politycznych Polskiej Akademii Nauk Wojciechem Materskim, ekspertem mieszanej komisji do spraw trudnych w stosunkach między naszymi dwoma państwami.
Pobierz plik
Pobierz plik
Strona Glos Rosji jest dostepna pod adresem http://polish.ruvr.ru .
Wywiad z profesorem Instytutu Badań Politycznych Polskiej Akademii Nauk Wojciechem Materskim, ekspertem mieszanej komisji do spraw trudnych w stosunkach między naszymi dwoma państwami.
Pobierz plik
czwartek, 20 stycznia 2011
Podziemny Szczecin, czyli spacerkiem przez miasto.
Spacerowałem sobie przez Niedziałkowskiego,
zamyślony, wtem lecę! Myślę co takiego?
Równowagę złapałem, w locie, kostka boli,
blisko Urząd, ktoś z władzy też się wyp.....li?
Tym chciałem ból ukoić, myśląc mimochodem:
- nic z tego, oni przecież jeżdżą samochodem!
Szedłem, człapiąc ostrożnie i marząc do woli,
patrzę Wąska i dziura! Auto się wpier..li!
Lecz dziurę ogrodzono, pewnie trwa narada?
W końcu ją załatają, z zemsty dupa blada!
zamyślony, wtem lecę! Myślę co takiego?
Równowagę złapałem, w locie, kostka boli,
blisko Urząd, ktoś z władzy też się wyp.....li?
Tym chciałem ból ukoić, myśląc mimochodem:
- nic z tego, oni przecież jeżdżą samochodem!
Szedłem, człapiąc ostrożnie i marząc do woli,
patrzę Wąska i dziura! Auto się wpier..li!
Lecz dziurę ogrodzono, pewnie trwa narada?
W końcu ją załatają, z zemsty dupa blada!
Widziałem dzisiaj fragment programu "Uwaga".
Głos zmieniony, twarz skryta, boi się złodziei?
Jednak nie! Opowiada o Polskiej Kolei!
Nic z tego nie rozumiem, Co to za zwyczaje?
Czy ten sposób wywiadów mają inne kraje?
Jednak nie! Opowiada o Polskiej Kolei!
Nic z tego nie rozumiem, Co to za zwyczaje?
Czy ten sposób wywiadów mają inne kraje?
Głos Rosji - nowe wiadomości.
Uważam, że wysłuchanie innych poglądów na światowe tematy, nie zaszkodzi.
Pobierz plik wiadomości na swój komputer
Strona Głos Rosji jest dostępna pod adresem http://polish.ruvr.ru .
Można tam m.in. odsłuchać wywiad z Redaktorem Naczelnym tygodnika „Przegląd” Jerzym Domańskim, który udzielił wywiadu korespondentowi „Głosu Rosji”.
Pobierz plik wywiadu na swój komputer
Pobierz plik wiadomości na swój komputer
Strona Głos Rosji jest dostępna pod adresem http://polish.ruvr.ru .
Można tam m.in. odsłuchać wywiad z Redaktorem Naczelnym tygodnika „Przegląd” Jerzym Domańskim, który udzielił wywiadu korespondentowi „Głosu Rosji”.
Pobierz plik wywiadu na swój komputer
Zapomniane, niszczeją nieopodal sracza...
środa, 19 stycznia 2011
Zakupy na szczecińskim półhurcie.
Na półhurcie owoców wybór cieszy oko,
patrząc na nie, aż sobie westchnąłem głęboko,
koksy, alwy, glostery, kortlandy i gale,
tego w supermarkecie nie zobaczysz wcale,
jonagold w smaku gruszki, koksa w pomarańczy,
aż się dusza raduje, język w gębie tańczy.
Do domu powróciłem z pięknymi jabłkami,
jabłka zjem, a zdjęciami podzielę się z wami.
patrząc na nie, aż sobie westchnąłem głęboko,
koksy, alwy, glostery, kortlandy i gale,
tego w supermarkecie nie zobaczysz wcale,
jonagold w smaku gruszki, koksa w pomarańczy,
aż się dusza raduje, język w gębie tańczy.
Do domu powróciłem z pięknymi jabłkami,
jabłka zjem, a zdjęciami podzielę się z wami.
Magiel.
Temat męczą, maglują, "fachowcy", "eksperci",
to nawet nie półgłówki, a często półćwierci,
na lotnictwie się znają, jak mało kto, tak!
Nie dla nich ekspertyzy, jakiś raport MAK.
Już oni swoje wiedzą, nikt ich nie nabierze,
mgła, światła reflektorów i kontrolne wieże,
u wszystkich chętnie znajdą jakieś przewinienia,
tylko "swoim" nie mają nic do zarzucenia!
Inni winni! A swoich "eksperci" wybielą!
To ja już wolę chodzić do magla z pościelą.
to nawet nie półgłówki, a często półćwierci,
na lotnictwie się znają, jak mało kto, tak!
Nie dla nich ekspertyzy, jakiś raport MAK.
Już oni swoje wiedzą, nikt ich nie nabierze,
mgła, światła reflektorów i kontrolne wieże,
u wszystkich chętnie znajdą jakieś przewinienia,
tylko "swoim" nie mają nic do zarzucenia!
Inni winni! A swoich "eksperci" wybielą!
To ja już wolę chodzić do magla z pościelą.
wtorek, 18 stycznia 2011
Orzech laskowy.
Za gówniarza, z leszczyny wędki się robiło,
i brały, brały ryby. Brały, że aż miło.
Na kolejową skarpę, gdzie rosła leszczyna,
na orzechy szła zgraja. Miło się wspomina!
Łuki, dzidy, i strzały, zabawa w żołnierzy,
dziaduś laskę z leszczyny wygiął jak należy,
lub tyczki do fasoli z niej zrobił w ogrodzie,
to był czas, gdy leszczyna była w wielkiej modzie.
Taki był popularny krzew, wręcz narodowy,
a dziś? Z Azerbejdżanu jest orzech laskowy!
i brały, brały ryby. Brały, że aż miło.
Na kolejową skarpę, gdzie rosła leszczyna,
na orzechy szła zgraja. Miło się wspomina!
Łuki, dzidy, i strzały, zabawa w żołnierzy,
dziaduś laskę z leszczyny wygiął jak należy,
lub tyczki do fasoli z niej zrobił w ogrodzie,
to był czas, gdy leszczyna była w wielkiej modzie.
Taki był popularny krzew, wręcz narodowy,
a dziś? Z Azerbejdżanu jest orzech laskowy!
Późno, pora więc dobra jest na opowiastki, opowiem wam dzisiejsze zdarzenie z dwunastki:
Jechałem w niej czas jakiś, na przystanku staje,
młodzi z wózkiem wsiąść chcieli, lecz się nie udaje,
drzwi nagle się zamknęły tuż przed samym nosem!
Otworzywszy je, wsiedli, pani drżącym głosem,
poszła, motorniczemu uwagę zwróciła,
grzeczna, opanowana, spokojna i miła.
Wróciła do partnera, rozmową zajęci,
i nikt by nie przypuszczał, co się tutaj święci!
Na następnym przystanku, wychodzi z kabiny,
motorniczy, podchodząc do owej dziewczyny,
wyjaśnia jej spokojnie, łagodnie, wręcz ślicznie:
drzwi się same zamknęły, bo... automatycznie.
Mimo tego przeprasza, choć on nie jest winien.
Czy to już świat się kończy? A może powinien?
młodzi z wózkiem wsiąść chcieli, lecz się nie udaje,
drzwi nagle się zamknęły tuż przed samym nosem!
Otworzywszy je, wsiedli, pani drżącym głosem,
poszła, motorniczemu uwagę zwróciła,
grzeczna, opanowana, spokojna i miła.
Wróciła do partnera, rozmową zajęci,
i nikt by nie przypuszczał, co się tutaj święci!
Na następnym przystanku, wychodzi z kabiny,
motorniczy, podchodząc do owej dziewczyny,
wyjaśnia jej spokojnie, łagodnie, wręcz ślicznie:
drzwi się same zamknęły, bo... automatycznie.
Mimo tego przeprasza, choć on nie jest winien.
Czy to już świat się kończy? A może powinien?
Wsiadłem do sześćdziesiątki, czternasta trzydzieści, co dalej? Posłuchajcie mojej opowieści:
Kilku stało, i wsiedli, trochę ujechali,
patrzę, widzę, że będą bilety sprawdzali.
Grzeczni, bardzo uprzejmi, proszę i dziękuję,
profesjonalni bardzo, wcale nie żartuję.
Sprawdzali i złapali, uczeń bez biletu,
pytali go o dane, nie zdradził sekretu.
Kręcił, kluczył, i dzwonił, by potwierdzić dane,
kontroler sprawdza, były, lecz z palca wyssane.
Chłopak dzwonił do brata, kolegi, dziewczyny,
danych nikt nie potwierdził "z nieznanej przyczyny",
nawet babcia nie znała danych swego wnuka,
chłopak opanowany, pewien, że oszuka?
Kontrolerzy spokojni, choć z nich robił wała,
nie wiem jak się skończyła ta przygoda cała,
bo wysiedli, a chłopak wysiadł z nimi grzecznie,
widać można spokojnie, rozważnie, bezpiecznie.
patrzę, widzę, że będą bilety sprawdzali.
Grzeczni, bardzo uprzejmi, proszę i dziękuję,
profesjonalni bardzo, wcale nie żartuję.
Sprawdzali i złapali, uczeń bez biletu,
pytali go o dane, nie zdradził sekretu.
Kręcił, kluczył, i dzwonił, by potwierdzić dane,
kontroler sprawdza, były, lecz z palca wyssane.
Chłopak dzwonił do brata, kolegi, dziewczyny,
danych nikt nie potwierdził "z nieznanej przyczyny",
nawet babcia nie znała danych swego wnuka,
chłopak opanowany, pewien, że oszuka?
Kontrolerzy spokojni, choć z nich robił wała,
nie wiem jak się skończyła ta przygoda cała,
bo wysiedli, a chłopak wysiadł z nimi grzecznie,
widać można spokojnie, rozważnie, bezpiecznie.
poniedziałek, 17 stycznia 2011
Ten kto pierś swą wypina, łasy na nagrody.
I tyle te ordery, nagrody, są warte!
Wystarczy napaskudzić na historii kartę,
pochwalić nieopatrznie, podjudzić do zbrodni,
na czele oszołomów iść w światłach pochodni,
po latach, gdy ofiary systemu w mogile,
zbierać laury! Cóż rzec mam? Ohyda! I tyle!
Człowiek błądzi, i miejsca tu na ziemi szuka,
odmówić nagród farsie, to dopiero sztuka!
Ten kto pierś swą wypina, łasy na nagrody,
nie zasłużywszy na nie, winien żyć wśród trzody!
Wystarczy napaskudzić na historii kartę,
pochwalić nieopatrznie, podjudzić do zbrodni,
na czele oszołomów iść w światłach pochodni,
po latach, gdy ofiary systemu w mogile,
zbierać laury! Cóż rzec mam? Ohyda! I tyle!
Człowiek błądzi, i miejsca tu na ziemi szuka,
odmówić nagród farsie, to dopiero sztuka!
Ten kto pierś swą wypina, łasy na nagrody,
nie zasłużywszy na nie, winien żyć wśród trzody!
niedziela, 16 stycznia 2011
sobota, 15 stycznia 2011
Miejsce tajemniczych obrzędów?
Subskrybuj:
Posty (Atom)