prezes pewnej firmy kazał dać ogłoszenie
do prasy, w związku z wakatem na sekretarkę.
Zgłosiło się mnóstwo pań.
Kolejna kandydatka, miała nogi pod samą szyję.
I w ogóle była śliczna i seksowna.
Prezes na jej widok zamlaskał obleśnie i rzekł:
- Jest pani przyjęta.
- Ile chciała by pani u nas zarabiać?
Pani odrzekła:
- Uważam, że co najmniej pięć tysięcy miesięcznie.
Prezes się zdenerwował.
- Co? Tyle to u nas zarabia główny księgowy!
Pani na to:
- Tak? To ruchajcie sobie głównego księgowego!
I wyszła oburzona, trzaskając drzwiami.
Gorączkowe szukanie miejsca dla pupilka, któremu się wybory nie udały,
i robienie szopki na długo przed świętami, to ohyda!
Jeżeli się proponuje babie pracę z usługami "dodatkowymi"
i ona tę pracę przyjmuje, to nie ma tematu.
Wiele lat temu, w latach bodajże osiemdziesiątych,
pewna amerykańska pisarka napisała,
że prostytucja dotyczy także małżeństw.
Czym innym jak nie prostytuowaniem się, jest robienie "loda" małżonkowi
w zamian za obietnicę zakupu samochodu, czy futra?
A w ogóle, pranie, sprzątanie, gotowanie, robienie zakupów,
parzenie ziółek i inna bezpośrednia opieka, za pensję
często przepijaną w kilka dni po przyniesieniu do domu,
to jest czym? Prostytucją? Czy kurewską naiwnością?
Jest taka obiegowa opinia, że prostytucja to "dawanie" za pieniądze,
a "dawanie" za darmo, lub za marne grosze, to zwyczajne kurewstwo.
Komentarze:
co do notki - zgadzam się w 100%, nie mam nic do dopowiedzenia, bo o tej porze już mi się chyba mózg wyłączył...
pozdrawiam :)
zajrzyj czasem na www.siwa.jogger.pl - tam dyskusji ciekawych sporo, może znajdziesz godnych siebie dyskutantów...
pozdrawiam