Diatryba to przemówienie, kazanie lub wykład o odcieniu moralizatorskim, nieraz towarzyszy jej teatralność i przesadny patos. Może oznaczać również pamflet, ostrą krytykę, zwłaszcza polityczną. Wywodzi się od greckiego terminu diatribē. Nad sensem zdań wciąż głowi się, i czółko marszcząc, myśli, gdyba... co autor chciał? Dlaczego tak? Już wiem! To przecież jest diatryba! Kto definicję słowa zna, nie zdziwi go dosadność żadna, bo myśl ma mieć głęboki sens, a niekoniecznie ma być ładna!
wtorek, 9 stycznia 2007
Polscy hydraulicy, to dziś hit ulicy!
- każdy chętnie dolnopłuk... odetka
- i nie będzie się czuł "zmuszony"
- bo to wszystko dla SAMOOBRONY!
poniedziałek, 8 stycznia 2007
Dziwaczny ten Ubuntu.
Korzystam z Ubuntu 6.10. Nie ma w tym nic niezwykłego.
Niezwykłe jest to, że każdego dnia otrzymuję nową porcję
ulepszeń, które mają mi zapewnić jeszcze wieksze bezpieczeństwo i "są zalecane".
Mam wrażenie, że jest tych łat objętościowo tyle co pierwotnie instalowany system.
I tu dochodzi do sedna tematu. Wiele razy czytałem o tym, że Linux nie wymaga restartu przy uaktualnieniach.
Guzik prawda. Po aktualizacjach pojawia się komunikat:
"zalecane jest ponowne uruchomienie systemu".
Z innej beczki (nie było to po aktualizacji, he, he!).
Napęd DVD jest nowy i nie sprawiał do tej pory problemów.
Dzisiaj nagrałem płytkę DVD.
Miała ślady nagrywania, ale była uznana przez napęd jako czysta.
Po takim ponownym trzykrotnym błędnym nagraniu, wpadłem na pomysł rodem z Windows.
Po prostu ponownie uruchomiłem system.
No, i nagrywa poprawnie.
FireFox 2.01 "zapycha" mi system i potrafi "się zniknąć".
Monitor systemu pokazuje go jednak na liście.
Amule chodzi jak żółw. Co ciekawe Emule z Windows pod Wine śmiga aż miło.
Zostawienie systemu na kilka godzin bez aktywności klawiatury lub myszki powoduje jego ślamazarność.
Cokolwiek, uruchamia się byle jak, powoli i często zdycha w locie.
Zegar 2.8 GHz i 512 Ram. Pomaga ponowne uruchomienie systemu.
Wersja 6.06 sprawiała wrażenie szybszej i stabilniejszej.
I jak tu się nie dziwić zrozpaczonemu czytelnikowi pewnej gazety
o tematyce komputerowej, który tak napisał:
- Droga redakcjo, czytam, że Windows się często zawiesza i psuje, a u mnie chodzi ponad rok bez żadnych problemów.
Co źle robię?
Komentarze:
Lubimy z FireFoxem widocznie inne sfery rozrywki. Mnie to akurat nie bawi.
hmm no ja mam 6.06 i nie mogę narzekać. Jedynym problemem jest to, że lisek 2.0 czasami sam się zacina do tego stopnia, że tylko kill -9 pomoże...
Swego czasu głośno było o Lindowsie - rzekome połączenie stabilności Linuksa oraz prostoty Windowsa okazało się przeciwieństwem. A nawet jeśli nie to nie spełniło pokładanych w nim nadziejach.
A Ubuntu - cóż... jest prosty, ale prostota wymaga kompromisów. Nie chciałbym się wypowiadać zbyt negatywnie, gdyż znawcą nie jestem, ale mam wrażenie, iż istnieją dystrybucje lepsze pod względem niezawodności.
SOA#1 (co do Ubuntu 6.10)
A jeśli chodzi o restarty to wymagają ich tylko aktualizacje kernela.
Windows jak się umie go używać nie jest taki zły.
IMO XP to jeden z lepszych produktów M$
niedziela, 7 stycznia 2007
Jak z owieczki zrobić barana?
Taki Wielgus nie powinien nikogo szokować.
Raczej powinien budzić tak zwane chrześcijańskie uczucia.
Przypominać przypowieść o synu marnotrawnym lub o Judaszu.
Była okazja pokazać jak się wybacza błądzącej owieczce, czy innemu barankowi.
Była. Ale nie skorzystano z niej.
Choćby po trzykroć zaparł się, wielkie jest Miłosierdzie Pana.
A może to jednak tak nie jest?
I kto raz zło uczynił, mnie je uczynił?
I nie będzie to przenigdy wybaczone?
Komentarze:
problemem jest to, ze on przez długi czas wypierał się faktów, dlatego dobrze się stało, że zrezygnował...
zostało mu wybaczone, ale nie moze w takiej sytuacji pełnić funkcji.
Ciekawi mnie, czy szeregowy grzesznik, gdy nastąpi wybaczenie, nadal będzie mógł pełnić funkcję człowieka?
zauważ, że nie każdy może zostać arcybiskupem.... podejrzewam, ze jakby od razu, po pierwszej publikacji, przyznał się do zgody na współpracę z SB, nie byłoby takiej afery.
Napisałeś "że nie każdy może zostać arcybiskupem..."
Nie rozumiem tego stwierdzenia. Każdy podobno nosi buławę.
Są według Ciebie lepsi od innych?
Ludzie żyjący w czasach PRL-u, pracujący na dobrobyt Państwa i PZPR, WSPÓŁPRACOWALI!
Można by wyłączyć z tego tak zwane "niebieskie ptaki", cynksiarzy i innych nie lubianych przez ówczesne władze.
Kto miał okazję, to własnym dziobem wyczyścił swoja teczkę.
A kto nawet nie współpracował a ma nabrudzone w życiorysie nie z własnej woli, jest bezradny jak niemowlę jeża.
Samo twierdzenie, że "zrezygnował" mnie drażni.
Już lepiej by napisali "nie chciał ale musiał".
kkk: Politycy, którym się udowodni kłamstwo lustracyjne nie mogą obejmować funkcji publicznych. Dlaczego hierarchia kościelna miałaby stosować niższe standardy moralne?
Kłamstwo to nieodzowne narzędzie polityka.
Kto głosował by na typa, który w kampanii wyborczej powie szczerze:
Nie wybuduję wam trzech milionów mieszkań.
Jesteście DZIADY! I nic dla was nie zrobię.
Chodzi mi tylko o mnie, brata i kota.
Jestem równy Napoleonowi. Wzrostem wprawdzie jedynie, ale mnie to wystarcza.
Moja marionetka? To wcisnę ją tam gdzie zechcę, a raczej tam gdzie mi się uda.
Demostenes ze mnie żaden, ale to i lepiej.
I tak nie mam nic do powiedzenia.
A co do standardów moralnych hierarchów kościelnych, to nie zmieniły się odkąd Jezus próbował wyprowadzić handlarzy ze świątyń.
Mamona, ten złoty cielec prostuje każdą zmarszczkę na "zatroskanych czołach, pochylonych nad ludzka krzywdą".
niedziela, 31 grudnia 2006
Na pohybel odchodzącemu.
politycznej rok rozpusty,
wściekłych kaczek rozwydrzenia,
zniknie we mgle zapomnienia.
Świat się kręci, losy plącze,
internetu gęstwin łącze,
nas omamia i oplata,
zmienia nas i losy świata.
Indeksuje nasze życie,
nic się już nie dzieje skrycie,
ten ma władzę, kto ma wiedzę,
nie ma walki już o miedzę.
Dane nasze pozbierane,
choć byś walił łbem o ścianę,
każda twoja droga znana,
śledzą cię, jak oko Pana.
Kiedyś, w kark nam wszczepią czipa,
i wolności sczeźnie lipa,
ktoś tam, jako "wróg narodu",
przy paśniku, zdechnie z głodu.
Ale zanim to nastąpi,
niech los, szczęścia nam nie skąpi,
i na każdym kroku sprzyja,
radość życia w nas rozwija.
Niech przerywnik sylwestrowy,
w tańcach targa włosy głowy,
a Rok Nowy, ideałem
się okaże, a nie "wałem"!
P.S.
Ten zaś, co zajączki puszcza swą łysiną,
niech w tańcu wywija, i... nadrabia miną.
Komentarze:
Ja lubię @Riddla. Dlaczego? Nie jest NIEOMYLNY! Jest CZŁOWIEKIEM.
Nie potrafią zaakceptować odmienności i różnorodności świata.
Oceniają przykrymi przymiotnikami ludzi, których "nie lubią".
Bujdy typu „nie interesuję się polityką”, są zabawne.
Członek społeczeństwa ociera się o politykę chcąc nie chcąc.
Polityka to jest składnik każdej dziedziny życia.
Kupując sól, chleb, gazety, oglądając TV, słuchając muzyki, używając internetu, popierasz lub nie Państwo, które Tobie to UMOŻLIWIA lub chociażby NIE ZABRANIA.
Wyjedź do dżungli, gdzie nie ma Służby Zdrowia, @Riddla, internetu i gdzie będziesz SAM, bez Marcinkiewicza (a podobno nie interesujesz się polityką, he, he!) i innych jak ich oceniasz „kretynów”.
Napisałem to, nie koniecznie pod konkretnego czytającego.
Ten konkretny "czytacz" ot, tak sobie "zniknął" wpis i komentarze.
Sam wiem po sobie, że nie lubiąc pewnych otaczających mnie sytuacji, daję upust nagromadzonym uczuciom na swoim joggerze.
Daleki jestem od twierdzenia, że nie interesuję się polityką.
Ale z kolei, wolał bym, aby polityka się zbytnio mną nie "interesowała".
W poprzedniej Rzeczypospolitej, takie zainteresowanie źle wpływało na ogólny stan zdrowia.
Unikanie dyskusji, ukrywanie wypowiedzi i komentarzy dotyczących owej, jest ....
Te różne "porady", ocenianie innych z poziomu własnego postrzegania rzeczywistości, są typowe najczęściej dla młodości.
Człowiek inaczej widzi świat, gdy dłużej go używa.
Zaczyna na niego spoglądać nie tylko swoimi, ale i oczyma innych ludzi.
Popełniam błędy? Od tego jestem człowiekiem.
Stwórca, załóżmy, że JEST, też nie umiał przewidywać następstw.
Jeżeli zaś UMIAŁ, tym gorzej!
Czy lepiej być OMYLNYM, czy NIEOMYLNYM, PERFIDNYM MANIPULATOREM?
Nie czuję się na siłach, by to ocenić.
Komentarze:
niedziela, 24 grudnia 2006
Święci na czas Świąt.
w Noc Wigilijną nie tylko, niestety,
ale codziennie mówią, nie od święta,
Wy zaś traktujcie je nie jak zwierzęta.
Twarze dni kilka w oparach obłudy,
z gęstym uśmiechem grzeczności i nudy,
sufit wpatrzony w stoły pełne żarcia,
kęs kęs popycha, i tak do rozparcia.
Gdzieś się zatraca ta idea wiary,
i tracą siłę te gusła i czary,
między makowcem a barszczem z uszkami
coś zgubiliśmy. Co? Nie wiemy sami.
Karp zdechł od tłuczka, na łbie liczne rany,
opłatek często wódą zapijany,
pobita żona i na mrozie dzieci,
na niebie właśnie pierwsza gwiazda świeci.
Cieszmy się razem i ze Świąt radujmy,
to katolikom nie przynosi ujmy,
rózgą dziateczki, po łbie krnąbrnej żonie,
niech się raduje Pan w niebiańskim tronie.
Gdy przy opłatku złożymy życzenia,
i zabierzemy się już do jedzenia,
nie wielu spośród nas się opamięta,
że to nie święte jest tak spędzać Święta.
Pozerstwem tylko ten talerzyk pusty,
grzech zaniechania czy zbytek rozpusty,
nie może zmazać trzydniowa biesiada,
kto na to liczy, biada mu, ach biada!
środa, 20 grudnia 2006
Nie skamlę o zauważenie, że żyję,
Lubi, mimo ogłoszeń wszem i wobec, że to, że tak powiem "olewa", być odwiedzany, podziwiany i adorowany.
Podobno najbardziej upragnione są możliwości wyalienowania, pozbycia się tej małostkowej rzeczywistości?
Ble, ble, ble! Ten uwierzy, co chce!
Natura człowieka, wręcz nie potrafi żyć bez AKCEPTACJI.
Takie to "ludzkie".
Radość z sukcesów i porażek wplątuje postronnych obserwatorów.
Nawet ogłaszający się jako z gruntu ASPOŁECZNY, potrzebuje aprobaty.
SPOŁECZNEJ, he, he!
Wynika z tego, mojego bełkotu, że człowiek, jednak jest zwierzęciem STADNYM.
Czego w w moje urodziny i WAM życzę!
Komentarze:
Wszystkiego dobrego, sporo nas tutaj grudniowych ludzików:)
To dobry i jak widać wiosenno-jesienny a nie zimowy miesiąc. Dziękuję za życzenia Olu.
wtorek, 19 grudnia 2006
Taka była balanga, cud, że nie szczeka!
dzisiaj rządzą tu buraki.
Kto mi przeczyści kuciapę,
i kogo złapię za "łapę"?
Martwi się, ale "pracuje",
nadal jej wrażeń brakuje.
Wielu zna po dotyku.
Ale ich przecież bez liku.
Jak się w tym biedna połapie?
Póki co, wzdycha i sapie.
Dla własnej S A M O O B R O N Y,
uniki robi i skłony.
Lat o to minęło nie wiele,
odeszli "przyjaciele",
Została jak ta idiotka,
a z nią bezbronna istotka.
Nie chciała schodów szorować,
wolała baraszkować.
"Teraz Polska" dziś głosi,
i dumnie głowę podnosi.
Bo to "cudowne" poczęcie,
omawia się w Parlamencie!
I sławne są polskie buhaje,
na wszystkie ościenne kraje!
A cipa tej pani, nie święta,
jest już w historii, ujęta!
niedziela, 17 grudnia 2006
Kodeks Honorowy? U nas na wsi, mamy widły...
gdzie trafił przypadkiem,
złapawszy berło w dłonie,
kręci tłustym zadkiem.
Wierci się niecierpliwie,
siedzisko swe mości,
marnej jest proweniencji,
a obraża gości.
Obraził by mężczyznę,
i w dziób! Pokurcz marny!
On obraził kobietę,
i został bezkarny.
Niedawno za pierdnięcie,
bezdomnego ścigał,
sam postąpił nie lepiej,
ale się wymigał.
Gniewają się niektórzy
na prasowe żarty,
na zdjęcia gdzie na tronie
kartofel rozparty.
Wystarczy analiza
w zachowaniu braków,
a skojarzy się postać,
jako wór ziemniaków.
Ten bełkot wypowiedzi,
chód starego dziada,
zawziętość, brak humoru,
ot, degrengolada.
piątek, 15 grudnia 2006
Uścisnął mnie, i mam z tego córkę.... Anetka.
Jak to ktoś zauważył parę wieków temu, jesteśmy papugą innych narodów.
Skłonność do lizania półdupka wschodniego, została zastąpiona skłonnością do wyjątkowo ochoczego lizania półdupka zachodniego.
Walentynki i inne obrzędy np. z okazji Dnia Zmarłych, które zawitały u nas za pomocą durni skwapliwie powielających cudzą modę, są wmawiane nam, jako wręcz niezbędne dla naszego dobra.
Nie wiem, co w tych ludziach siedzi, ale nie ma w tym nic nowatorskiego.
Czy nie stać nas na własne pomysły?
Czy my nie mamy własnych obrazoburczych i wstrząsających światem pomysłów?
Jakieś "uściski" na ulicy? Podobno przypadkowych ludzi?
Skomentowałem to jako bzdurę, na pewnym blogu.
Nie wyobrażam sobie uściskania bezdomnego śmierdziela.
Naoglądałem się rozmaitych zdjęć i filmów z takich akcji.
Nie zauważyłem ściskania tych biednych odrzuconych, przez jeszcze poprawnie funkcjonującą część społeczeństwa.
Poprawianie własnego samopoczucia tymi widowiskami rozumiem.
Dorabianie ideologii to tego, nie rozumiem.
A już szczególnie drażni mnie imputowanie mi, że w momencie gdy wyrażam własną opinię o tych żenujących próbach naśladowania znudzonych zachodnich "hasiorów", natychmiast jestem posądzany o AGRESJĘ!
TO NIE JEST AGRESJA, TO DEMOKRATYCZNIE PRZYZNANE MI PRAWO DO WYRAŻANIA WŁASNEJ OPINII.
Komentarze:
"TO DEMOKRATYCZNIE PRZYZNANE MI PRAWO DO WYRAŻANIA WŁASNEJ OPINII, K***A MAĆ!" :D
To prawda, ja też nie rozumiem tej akcji z przytulaniem.
Jest miła. I ma swój cel - zbliżenie do siebie obcych ludzi, którzy na codzień nawet się do siebie nie uśmiechają, gdy mijają się ulicą. Taka akcja powoduje, że ludzie którzy normalnie by się na coś takiego nie ośmieli, mogą chociaż przez chwilę poczuć się mniej obcy w swoim własnym społeczeństwie.
Ale oczywiście - dorabianie do tego jakichś niebotycznych ideologii nie ma sensu. "Jest miła" jest wystarczająco dobrym powodem, żeby to robić. A bycie oryginalnym, nie musi polegać na negowaniu wszystkiego co wymyślili inni.
czwartek, 14 grudnia 2006
Stan wojenny?
według mocodawców onego, miał kilka kilogramów dowodów wywiezionych z Polski,
na poparcie prawdopodobieństwa takiej możliwości.
Dawno temu, pewien gród oblegany był przez nieprzyjaciół.
Kilka miesięcy trwała walka na przedpolu grodu. Mieszkańcy dzielnie się bronili. Jakimś chytrym sposobem udało się najeźdźcy "dogadać" z jednym z mieszkańców i obrońców. Argumenty były na tyle silne, że wystarczyły na utrzymanie jachtu, dom i inne bzdety!
Pewnego dnia nasz mądrala, widząc i WIEDZĄC, (był po szkole moskiewskiej) co ma nastąpić, otwiera w nocy podstępnie i ukradkiem wrota do obleganego grodu (plany obrone!). Najeźdźca wkracza do obleganego dotąd bezskutecznie grodu, morduje obrońców, i wydaje rozkaz:
- Na środku głównego rynku ma stanąć szubienica!
Nasz zdrajca pyta z niepewnością w głosie:
- dla kogo ta szubienica?
Najeźdźca odpowiada z pobłażaniem:
- naprawdę nie wiesz? to takie oczywiste! dla ciebie!
Nasz biedny (?) zdrajca, zdziwiony i przerażony pyta:
- dlaczego? przecież pomogłem wam, wpuściłem was do mojego grodu?
Najeźdźca z obrzydzeniem odpowiedział:
- ty szubrawcu! dopóki żyjesz, nie będę pewien ani dnia, ani godziny!
- zdradziłeś swoich bliskich? jutro zawiśniesz i ja będę mógł spać spokojnie!
Bajka się bynajmniej nie kończy w taki sposób Dzielni bajkopisarze, bają o tym, że ich dyplomy, zdobyte przed najazdem, są "cacy".
Te tysiące szkół na tysiąclecie, są złe, i teraz aby to zanegować, zamyka się każdą gminna szkołę, która nie potrafi się obronić.
Dzieci podkradają sobie wzajemnie kanapki z tornistrów, a te mniej "zaradne" mdleją z głodu na przerwach lekcyjnych.
Tylko pies, o ile go posiadamy, ma uwielbienie w oczach, na widok pełnych reklamówek z zakupami.
Duża część naszego zaplątanego w zmiany społeczeństwa, już przywykła do mnogości nie dostępnych dla nich dóbr. Te nowe, nie znane wcześniej mechanizmy rynkowe,
otumaniły starych i zaktywizowały młodych. Młody nie ma pracy, ale znajduje sobie zajęcie. "Zajęcie" się torebką przechodzącej starszej pani, atrakcyjnym towarem w sklepie, ponętnym samochodem, czy innym "fantem".
Ta wolność zaskoczyła wielu. I stała się niewolą. Kapitalizm stał się "kapitalizmem z ludzką twarzą" z powodu strachu wywołanego widmem komunizmu.
Kto chce, ten to wie.
Strach zniknął. Nie ma powodu by certolić się z robolami. Kodeks Pracy, ta wymuszona, ale jednak jakaś umowa, zdechł, jak bezdomny pies.
Ludzie, ludziom, zgotowali ten los. Skąd my to znamy?
A miało być inaczej! Każda rewolucja pożera swoje dzieci.
Smacznego, z okazji rocznicy Stanu Wojennego!
Komentarze:
wtorek, 12 grudnia 2006
Kurs samoobrony.
zapisywali się na kursy samoobrony.
I nie były to kursy samoobrony przed Samoobroną.
Ale kursy jak się bronić przed samą broną w plecach.
Świat był wtedy bardzo poukładany.
Czasem jakiś Kot zapolował na staruszki.
Jakaś wynaturzona rodzinka polowała na ludzi w wioskach wokoło.
Było sielsko i wesoło.
I zdarzyło się, że lud nie miał na chleb i nie chciał żreć ciastek.
Dał się za to, jak to zawsze bywało w historii, wykorzystać do zbiorowej histerii.
Obiecano ludowi oczywiście kilka obietnic, tak ze dwadzieścia.
Lud ochoczo poparł, się zaparł, a manipulant się wyparł.
Nie od razu. Poczekał, merdając ogonem przymilnie.
Aż wkurwiony lud zauważył, że jest zgodnie z odwieczną dziejową historią,
robiony w wała. I zauważył, że z merdania, zrobiło się "merde".
Ale jak to zawsze bywa, okazało się, że już jest za późno.
Stąd wniosek dawnych filozofów, że rewolucje nie są na stałe i na zawsze.
R E W O L U C J A powinna być ponawiana co jakiś czas.
Punkt siedzenia zmienia ostrość widzenia.
Zabawne jest to, że według prastarego przysłowia,
jeszcze się taki nie urodził, co by wszystkim dogodził.
A jak już taki się znajdzie i DOGODZI,
to niewdzięczna niewiasta poruszy wszystkie miasta,
żaląc się, że do jej kuciapy, ten i ów przykładał łapy.
Kuciapę nadstawiła DLA SAMOOBRONY, i nie była to bynajmniej jazda na łyżwach.
Znamy z mediów i przekazów hasełko, że wszystkie dzieci są nasze.
To nie jest sprawiedliwe! Moje też? Ja w tej materii nie zrobiłem żadnego RUCHU!
Zamiast pochwalić SAMOOBRONĘ za WKŁAD w zwiększenie WSZELKIMI SPOSOBAMI, (he, he! )
liczebności NARODU WYBRANEGO (z Żydami to pomyłka. Oczywiście, to MY!), jest tylko obraza i potępienie.
Powinniśmy być dumni, że ONI jeszcze MOGĄ! Większość partii pieprzy bez żadnych wyników.
A IM się coś wykluło! I rośnie! Krajowi na pociechę! Emerytom na przeżycie!
Brońcie nas tak dalej, niech waszą chuć, będzie wszędy czuć!
poniedziałek, 11 grudnia 2006
SURA LXI
SZEREG
[AS-SAFF]
W imię Boga
Miłosiernego, Litościwego!
Wysławia Boga
to, co jest w niebiosach,
i to, co jest na ziemi.
On jest Potężny, Mądry!
O wy, którzy wierzycie!
Dlaczego mówicie to, czego nie czynicie?
Bardzo nienawistne jest Bogu,
iż mówicie to, czego nie czynicie.
Zaprawdę, Bóg miłuje tych,
którzy walczą na Jego drodze
w zwartych szeregach,
jak gdyby byli budowlą solidną.
Oto powiedział Mojżesz do swego ludu:
"O ludu mój!
Dlaczego wy mnie obrażacie?
Przecież wiecie,
że Bóg posłał mnie do was."
A kiedy oni się odsunęli,
Bóg odsunął ich serca.
Bóg nie prowadzi drogą prostą
ludzi szerzących zepsucie!
..........
..........
Będziecie walczyć na drodze Boga
waszym majatkiem i waszymi duszami!
To będzie lepsze dla was
- o, gdybyście tylko mogli to wiedzieć!
Wtedy On przebaczy wam wasze grzechy
i wprowadzi was do Ogrodów,
gdzie w dole płyną strumyki,
i do mieszkań przyjemnych
w Ogrodach Edenu.
KORAN, wydawnictwo PIW, Warszawa, 1986 rok, strona 666.
niedziela, 10 grudnia 2006
Cienka niebieska linia?
Po co? Dlaczego dopiero teraz?
Zatarto ślady. Ukryto fakty. Spreparowano zastępcze dowody.
I teraz mamy rozliczać?
Żarty? Tak? Dobrze. To sobie dowcipkujmy.
Ujawnianie agentów?
Tylko najmarniejszej postury gnoje mogą to popierać!
Agent to agent. Jest ponad zmianami ustrojowymi.
Frajerzy zawsze będą to negować. Ale czy mają naprawdę uzasadnienie?
sobota, 9 grudnia 2006
Tak sobie czytam....
prezes pewnej firmy kazał dać ogłoszenie
do prasy, w związku z wakatem na sekretarkę.
Zgłosiło się mnóstwo pań.
Kolejna kandydatka, miała nogi pod samą szyję.
I w ogóle była śliczna i seksowna.
Prezes na jej widok zamlaskał obleśnie i rzekł:
- Jest pani przyjęta.
- Ile chciała by pani u nas zarabiać?
Pani odrzekła:
- Uważam, że co najmniej pięć tysięcy miesięcznie.
Prezes się zdenerwował.
- Co? Tyle to u nas zarabia główny księgowy!
Pani na to:
- Tak? To ruchajcie sobie głównego księgowego!
I wyszła oburzona, trzaskając drzwiami.
Gorączkowe szukanie miejsca dla pupilka, któremu się wybory nie udały,
i robienie szopki na długo przed świętami, to ohyda!
Jeżeli się proponuje babie pracę z usługami "dodatkowymi"
i ona tę pracę przyjmuje, to nie ma tematu.
Wiele lat temu, w latach bodajże osiemdziesiątych,
pewna amerykańska pisarka napisała,
że prostytucja dotyczy także małżeństw.
Czym innym jak nie prostytuowaniem się, jest robienie "loda" małżonkowi
w zamian za obietnicę zakupu samochodu, czy futra?
A w ogóle, pranie, sprzątanie, gotowanie, robienie zakupów,
parzenie ziółek i inna bezpośrednia opieka, za pensję
często przepijaną w kilka dni po przyniesieniu do domu,
to jest czym? Prostytucją? Czy kurewską naiwnością?
Jest taka obiegowa opinia, że prostytucja to "dawanie" za pieniądze,
a "dawanie" za darmo, lub za marne grosze, to zwyczajne kurewstwo.
Komentarze:
co do notki - zgadzam się w 100%, nie mam nic do dopowiedzenia, bo o tej porze już mi się chyba mózg wyłączył...
pozdrawiam :)
zajrzyj czasem na www.siwa.jogger.pl - tam dyskusji ciekawych sporo, może znajdziesz godnych siebie dyskutantów...
pozdrawiam
czwartek, 23 listopada 2006
Kodeks Pracy?
Odzysk urządzeń za około 70 milionów był wart balansowania na linie.
Kodeks Pracy nie istnieje w praktyce. A Kodeks Honorowy?
Tak zwana "druga Polska" to bezczelnie wykorzystujący i często nie płacący umówionych stawek "pracodawcy".
Śmieszą mnie te telewizyjne, radiowe i gazetowe porady prawne, dotyczące praw pracowniczych.
Coś takiego jak prawa pracownicze zanikło.
A już zupełnie mnie drażnią te niby pokazy współczucia.
Strony na czarno, durna gadka w mediach. A problem jest zupełnie gdzie indziej.
Właśnie ZMUSZANIE pracowników do pracy w zagrożeniu i bez ŻADNYCH zabezpieczeń,
SZANTAŻ finansowy i inne podłe sposoby, są obecnie najczęstszym powodem wypadków przy wykonywanej pracy.
Dawniej powody były bardziej prozaiczne. Wystarczyło się nachlać wódy.
Komentarze:
A skąd ty tak dokładnie wiesz co tam się stało? Na razie to jest tylko sensacja rozdmuchiwana przez media.
Kilka miesięcy było trzeba, na wyjaśnienie powodów zawalaenia się hali targowej (poprzedniego tak medialnego wydarzenia), okazało się, że śnieg był najmniej winny. Tu też należałoby poczekać, zanim będzie się wydawać wyroki.
Jeżeli chodzi o Halę, śnieg był bezpośrednią przyczyną, projektanci byli bezmyślni.
A co do bieżącego tematu.
Nie napisałem, jak to się stało.
Napisałem o tym, co komunikatory nam przekazują. Są też ludzie, którzy pracują tam na dole i widzą co się tam wyczynia.
A co do reszty? Uważasz, że nie napisałem prawdy?
sobota, 4 listopada 2006
Ile, w tym, prawdy?
Powiedzenie, że frak leży dobrze dopiero w trzecim pokoleniu, jest sensowne.
Dawno temu, miałem działkę pracowniczą.
Pośród zasianej z gwarantowanych nasion marchewki, zdarzała się sporadycznie marchewka biała, a nie czerwona.
Tak jest i wśród innych żywych organizmów.
W tak zwanych "dobrych rodzinach" wyskoczy jakiś "czarnuch" po ośmiu pokoleniach względnej poprawności.
Geny potrafią zaskakiwać dziedzicznością cech.
Komentarze:
...tylko że tym się wiele wybacza, bo są motorem postępu ewolucyjnego podobno... ;)
piątek, 3 listopada 2006
Jesienna inspiracja wywołana czyimś wpisem.
Wy, których jesień przygniata czernią ziemi cmentarnej,
Dzisiaj nawet katar by Was ucieszył,
Wspomnij umarłych i myślą pazerną spójrz na siebie!
Nie marnuj życia!
Niech nie okaże się, że wszystko poszło na marne!
Lubię zwierzęta, przerobione, w kiełbas pęta.
Zmroziła drogę, do Twego czystego serduszka.
Labirynt westchnień,
Naznaczony drogowskazem psiego gówna,
Zamiast pragnienia Twoich słodkich usteczek,
Wywołuje odruch wymiotny.
Namiętność, ustąpiła miejsca obrzydzeniu.
Czułe słowa, zastąpił skowyt.
Bezpowrotnie odeszło kochanie,
Zostało psie sranie.
Realne, aż do bólu!
Miłośniczko psów!
Zainspirowany wierszem, przemiłej dziewczyny,
pobawiłem się słowami.
Zaznaczam, że nie miałem w zamiarze,
drażnić czyichkolwiek uczuć własnych.
Komentarze:
genialne:)
Tak dziś czytam w lekkim skupieniu i jestem nawet pod wrażeniem wielkim...
...poza drażnieniem własnych, nieprawdaż..? ;)
Paniom, na pociechę.
i padł nieprzytomny na łóżko.
Żona jak zawsze rozebrała go do snu, ale tym razem zrobiła coś więcej:
- opuściła mu spodnie, wysmarowała dupsko obficie wazeliną
i wepchnęła mu palcem do tyłka prezerwatywę w taki sposób,
aby kawałek wystawał na zewnątrz.
Rano, jak zawsze, mąż, aby poczuć się lepiej, wszedł pod prysznic.
Myje się, podśpiewując, myje...
W pewnej chwili zaczyna myć tyłek i co... Co to jest?
Śpiew urywa się w pół słowa..., wyciąga z tyłka prezerwatywę...
Żona w tym czasie przygotowuje w kuchni śniadanie.
Gdy wykąpany mężulek przychodzi do kuchni, żona pyta:
- Jak się wczoraj bawiłeś? Dzisiaj też idziesz popić z Twoimi kolegami?
Mąż pełnym rozgoryczenia głosem odpowiada:
- Koledzy? Ja już, kur..., nie mam kolegów !
Komentarze:
Boskie... boskie... :D
powinien się cieszyć, że się zabezpieczyli...
heh...
[nadal czuję niesmak... eghm...]
Firefox lubi zniknąć z widoku jak ma problemy z wczytaniem strony...