Komentarze:
Pizza, makarony i inne takie tam, są odwrotnie do tego zielska Yerba Mate, smaczne prawie dla każdego. Pachną i smakują.
Większość pijących Yerba udaje przed innymi, że to im pasuje. Ci co wydali kasę na te rozmaite "sprzęty", robią dobrą minę i piją, bo im wstyd, że wleźli w gówno. Ja po prostu nie wstydzę się otwarcie powiedzieć co o tym myślę. Syf i tyle!
"W powietrzu unosił się AROMAT świeżo zaparzonej kawy"
AROMAT. A nie WOŃ. Tak jak nie jest przyjemne opisywać w ten sposób:
"Znienacka poczuł unoszący się AROMAT psiego gówna."
Raczej odpowiedniejsze będzie określenie:
"Znienacka poczuł unoszący się smród (odór, przykrą woń) psiego gówna."
Ewentualnie Yerba Mate, he, he!
Delektować to ja się mogę dobrze zaparzoną herbatą lub kawą.
W Ameryce Południowej żrą i piją różne dziwaczne "specyjały". I dobrze im tak!
Tak samo i z tą Yerbą. Moda przyszła, moda kiedyś odejdzie. Próbowałem kiedyś tego i... Czułem się, jakbym zaparzył siano.
Równie dobrze to ja mogę cię, kkk, nazwać wypranym z indywidualności kontrahentem mainstreamu tylko dlatego, że walisz zwykła herbatę od dzieciństwa na potęgę. Pierdolona kurwa mać moda z Chin.
I nie wyzywaj mnie od ekologów, ja cię pojechałem pierwszy od skurwysynów? co?
;]
Znam i te napitki. I nie chodzi o to, że czepiam się, choć trochę tak, ale o to, że całe stada naśladujących jak papugi, wzięły się za picie tego zioła. I cmokają w udawanym zachwycie. Wymieniają uwagi o sposobach parzenia. Pieprzą od rana do wieczora jacy to oni są specjalni. Bo siorbią Yerba Mate. A to nie jest żaden "cymes".
Żryj trawę i próbuj dawać mleko.
Najlepiej wyrzuć mate do kosza, połóż się, rozluźnij i pomyśl o czymś miłym ;). A jak ktoś ją lubi to niech sobie lubi, przecież krzywdy Ci tym nie robi.
"I nie wyzywaj mnie od ekologów, ja cię pojechałem pierwszy od skurwysynów? co? "
Ale ja mam dystans do wypowiedzi innych. One świadczą przede wszystkim o autorach.
Jeżeli się wchodzi na czyjś blog DOBROWOLNIE, to należy oczekiwać, że dyskusja może być niemiła.
Próbują dorabiać rozmaite ideologie do modnego dziwactwa. Dziwactwa, które zdechnie w naturalny sposób. I poza małą grupą tych, co po jakimś czasie przywykli, i takimi co udają, że to jest smaczne, cała reszta będzie miała odruch wymiotny na wspomnienie tej cieczy.
A że to akurat modne? Cóż, bywa.
Za to nie widziałem ani razu, by yerbopijcy się w jakiś sposób z tego powodu wywyższali. Chyba, że zablogowanie "zacząłem pić yerbę, podoba mi się to! Zbieram kasę na rasową tykwę!" traktujemy już jako wywyższanie?
Pozwoliłem sobie na swego rodzaju ekstrawagancję. Napisałem, zwyczajnie, co myślę o tym podkładaniu sie pod HURTOWY TREND. I co? I pstro! Pojawili się goście ze swoimi komentarzami, co chleją tę wątpliwej jakości ciecz. I atakują mnie, próbując zmienić-ustawić mnie tak, bym zachwycał się tym gównianym napitkiem. Tak się jednak nie da. Znam to coś wcześniej, niż stało się sztucznie modne. I po prostu bawi mnie to pseudo zachwycanie tym czymś. Perły rzucone przed wieprze też nie są przyczyną zachwytu. Najwyraźniej czegoś o tym śmierdzącym naparze nie wiem. Wówczas może bym to coś pił potulnie i cieszył się, że należę do europejskiej ELYTY (ha, ha!)
Pora zmienić znajomych na ciut doroślejszych :)
"Pojawili się goście ze swoimi komentarzami, co chleją tę wątpliwej jakości ciecz."
Ej, ej. Ja tego nie piję.
"I atakują mnie, próbując zmienić-ustawić mnie tak, bym zachwycał się tym gównianym napitkiem"
W którym komentarzu ktoś Cię próbuje ustawić na zachwycanie się? Ja widzę tylko "to, że tobie nie smakuje, nie znaczy że inni udają zachwyt".
I święta prawda. Znam na przykład ludzi, którzy uwielbiają wątróbkę, a ja tego ścierwa przełknąć nie mogę. Ale nie posądzam ich z tego powodu o "wątróbkową modę" czy pozerstwo.
BTW, jeśli znasz yerbopijców którzy chwalą się przynależnością do ELYTY, to naprawdę pora zmienić ich na nowych znajomych :)
(inna sprawa, że w ostatnich miesiącach obok fanów yerby widzę też dość prężne grono miłośników tabaki, fajki czy absyntu -- jasne, że w dużej części to moda, ale czy to naprawdę Ci aż tak bardzo przeszkadza? Że ludzie dają się ponieść modzie? Przecież to nic nowego...)
Wiesz co? "yerbopijców" traktuję podobnie jak wegetarian. No, może bardziej ich nie toleruję. Znaczy tych jerba żłopów. Jak chcą, to niech w swoim udawanym zachwycie opowiadają banialuki jakie to pyszne. Mnie męczenie się na własne życzenie w ogóle nie przeszkadza. Napisałem na swoim blogu własną opinię o tej gównianej małpiej-papuziej modzie. Mam już swoje lata. I wolę napisać obecną opinię o jakimś zjawisku, aby móc po jakimś czasie porównać.
Co do ELYTY, to nie będę zmieniał.Mam dosyć miłe i znane mi grono znajomych. Fakt lansowania przez kilku z nich wegetarianizmu, lub żłopania Yerba, nie umniejsza innych ich zalet.
Jestem pożałowania godnym szpanerem, któremu szkoda tych kilku złotych wydanych na bombillę więc piję te szczyny z petów w całkowicie udawanym zachwycie.
W dodatku jestem przekabacony przez lobby kawowe i dałem się wrobić w namawianie innych do picia espresso. Obrzydliwe to strasznie, gorzkie i niesmaczne. Całe szczęście, że jest tego co kot napłakał, więc zagryzając zęby można to szybko przełknąć.
Przyznaje się również do kultywowania odrażającego rytuału, równie obcego kulturowo co yerba czy espresso, czyli podawaniu niestrawnych bylin, ziemniakami zwanymi do wielu potraw.
By dopełnić obrazu mojego upodlenia w papugowaniu innych kultur chciałbym dodać, że zdarza mi się promować zupełnie niejadalne pomidory. Sprzeniewierzam się również rodzimym tradycjom kulinarnym używając włoszczyzny.
Od dzisiaj obiecuje nie poddawać się paskudnym modom i trendom oraz zrezygnować z tych wszystkich obrzydliwych i obcych pseudoproduktów.
Uff... Od razu się na duszy człowiekowi zrobiło lepiej, gdy to z siebie wyrzucił.
dlaczego mam zmienić MOJE OSOBISTE ZDANIE na temat tego gównianego napitku?
Ja robiłem kilka razy próby zaakceptowania tego świństwa, ale to nie jest łatwe. I mnie osobiście nie potrzebne. Piję to, co lubię. I mam w głębokiej pogardzie te szczyny. Masz inne zdanie? To wyrażaj to zdanie u siebie, a ode mnie się odczep. Nikt ciebie nie zmusza do nie picia tego czegoś, a tym bardziej do odwiedzania mojego bloga. Pij sobie co zechcesz. Nawet własne szczyny.
Czy ta Unia zlasowała mózgi prawie każdemu? Mam być "politycznie poprawny"?
Nie! Takie mam zdanie na temat tego naparu! To jest MOJE ZDANIE! Wyrażone U SIEBIE!