Gdy ci krychodavidek, trzynastego, w piątek,
przetruchta tuż przed nosem, to pecha początek!
Zrobi zdęcie, nazmyśla bzdur na swoim blogu.
- Może nie zauważy? Poszedł! Dzięki Bogu!
Zanim sprawdzi śmietniki, i kałuże zmierzy,
zanotuje psią kupę, Która w trawie leży,
zetrze nawóz gołębia z pustej, durnej głowy,
to piątek, trzynastego zmieni się w dzień nowy!
Diatryba to przemówienie, kazanie lub wykład o odcieniu moralizatorskim, nieraz towarzyszy jej teatralność i przesadny patos. Może oznaczać również pamflet, ostrą krytykę, zwłaszcza polityczną. Wywodzi się od greckiego terminu diatribē. Nad sensem zdań wciąż głowi się, i czółko marszcząc, myśli, gdyba... co autor chciał? Dlaczego tak? Już wiem! To przecież jest diatryba! Kto definicję słowa zna, nie zdziwi go dosadność żadna, bo myśl ma mieć głęboki sens, a niekoniecznie ma być ładna!
piątek, 13 sierpnia 2010
czwartek, 12 sierpnia 2010
Grunt to się przyczepić!
Zwykły spacer po Szczecinie,
czy zwyczajnie spacer minie?
Be! porządek, i Be! władza!
Hola! Kryśka miastem chadza!
Jak chodnikiem kroczy Krycha,
- niech już spada! Każdy wzdycha.
Ktoś w przesądzie w drewno stuknie.
Pac! I jabłko w czoło stuknie!
Ogłupiała? Klepki w ruchu?
Spadaj Krycha! Wycieruchu!
Wyciąć śliwy i jabłonie!
Krychodavid w złości tonie!
Ciąg dalszy nieubłaganie nastąpił:
Byle co aby często?
Biedny krychodavidku, serduszko cię boli,
na myśl, że możesz stracić tytuł króla Trolli?
Spokojna twoja głowa, nikt ci nie dorówna,
w pokazywaniu kałuż, śmietników i gówna.
Zawiść rozum odebrała?
Daremna w zacieraniu śladów mrówcza praca,
krychodavid to krętacz! Poznałem pajaca!
Zawsze gotów poróżnić! W podłości gotowy
nazwać wiejskim odpustem Jarmark Jakubowy!
Cieszy się, gdy pokłóci gdzieś zgodne skupisko,
rzuci skórkę banana, może będzie ślisko?
Zrobi fotkę, umieści na zrypanym blogu,
diabłu czyniąc przyjemność, ale przykrość Bogu?
Mając wszawy charakter, złem się wprost upaja!
Pokazując dziadostwo, robi sobie jaja!
Żyje przecież w Szczecinie lat aż nazbyt wiele,
gdzie są jego znajomi? Kumple? Przyjaciele?
Co robił, taki prawy? Gdzie był do tej pory?
Czas trawił na zachcianki? Z dziwkami amory?
Mieszkał przecież tu! Pośród! I korzystał z miasta!
Krychodavid to zero! Kłamca, Wsiarz! I basta!
Dyskutować z idiotą rzecz to nieostrożna,
wnet mądrego od durnia odróżnić nie można.
Dureń ma doświadczenie i gdzieś argumenty,
będzie te swoje bzdury wciąż plótł jak najęty!
Krychodavid, samotny jak palec, zgorzkniały,
gdyby znikły kałuże a psy srać przestały,
usiadłszy załamany, zaczął by łzy ścierać,
westchnąwszy pełen smutku: - Czy pora umierać?
czy zwyczajnie spacer minie?
Be! porządek, i Be! władza!
Hola! Kryśka miastem chadza!
Jak chodnikiem kroczy Krycha,
- niech już spada! Każdy wzdycha.
Ktoś w przesądzie w drewno stuknie.
Pac! I jabłko w czoło stuknie!
Ogłupiała? Klepki w ruchu?
Spadaj Krycha! Wycieruchu!
Wyciąć śliwy i jabłonie!
Krychodavid w złości tonie!
Ciąg dalszy nieubłaganie nastąpił:
Byle co aby często?
Biedny krychodavidku, serduszko cię boli,
na myśl, że możesz stracić tytuł króla Trolli?
Spokojna twoja głowa, nikt ci nie dorówna,
w pokazywaniu kałuż, śmietników i gówna.
Zawiść rozum odebrała?
Daremna w zacieraniu śladów mrówcza praca,
krychodavid to krętacz! Poznałem pajaca!
Zawsze gotów poróżnić! W podłości gotowy
nazwać wiejskim odpustem Jarmark Jakubowy!
Cieszy się, gdy pokłóci gdzieś zgodne skupisko,
rzuci skórkę banana, może będzie ślisko?
Zrobi fotkę, umieści na zrypanym blogu,
diabłu czyniąc przyjemność, ale przykrość Bogu?
Mając wszawy charakter, złem się wprost upaja!
Pokazując dziadostwo, robi sobie jaja!
Żyje przecież w Szczecinie lat aż nazbyt wiele,
gdzie są jego znajomi? Kumple? Przyjaciele?
Co robił, taki prawy? Gdzie był do tej pory?
Czas trawił na zachcianki? Z dziwkami amory?
Mieszkał przecież tu! Pośród! I korzystał z miasta!
Krychodavid to zero! Kłamca, Wsiarz! I basta!
Dyskutować z idiotą rzecz to nieostrożna,
wnet mądrego od durnia odróżnić nie można.
Dureń ma doświadczenie i gdzieś argumenty,
będzie te swoje bzdury wciąż plótł jak najęty!
Krychodavid, samotny jak palec, zgorzkniały,
gdyby znikły kałuże a psy srać przestały,
usiadłszy załamany, zaczął by łzy ścierać,
westchnąwszy pełen smutku: - Czy pora umierać?
środa, 11 sierpnia 2010
Co robić?
Wsiadła w środek transportu
i za bilet płaci,
ale żąda komfortu
od swoich współbraci!
Baba z brzuchem jak dynia,
szczęka mi opadła!
Ciężarna to, czy świnia?
Czyli worek sadła?
Jak poznać? Nie obrazić?
i nie wyjść na chama?
Skąd wiedzieć czy to żarłok,
czy też przyszła mama?
Już lepiej jest nie wstawać,
- proszę siąść. Nie dukać.
Hmm! Grubej powód dawać?
Sam mam guza szukać?
Niech, co chce myśli dama.
Ta myśl mnie dopadła.
Już wolę wyjść na chama,
niż drażnić wór sadła!
i za bilet płaci,
ale żąda komfortu
od swoich współbraci!
Baba z brzuchem jak dynia,
szczęka mi opadła!
Ciężarna to, czy świnia?
Czyli worek sadła?
Jak poznać? Nie obrazić?
i nie wyjść na chama?
Skąd wiedzieć czy to żarłok,
czy też przyszła mama?
Już lepiej jest nie wstawać,
- proszę siąść. Nie dukać.
Hmm! Grubej powód dawać?
Sam mam guza szukać?
Niech, co chce myśli dama.
Ta myśl mnie dopadła.
Już wolę wyjść na chama,
niż drażnić wór sadła!
Czy bez okularów da się żyć?
Ponad 45 lat temu stwierdzono u mnie wadę wzroku. Przepisano okulary -1,5. Przypadkowo, przy jakiejś wizycie lekarskiej, pani lekarz (z nazwiska chyba greczynka, mnóstwo Greków mieszkało wtedy w Polsce) powiedziała, że dla własnego dobra okularów mam NIE NOSIĆ! Jeżeli muszę, to założyć, dojrzeć to, co konieczne i natychmiast ZDJĄĆ!
Przeczytałem mnóstwo książek, czasem z latarką pod kołdrą (właściwie pod pierzyną). Od lat wiele godzin spędzam przy komputerze a nadal mam okulary -1,5.
Z bliska widzę najdrobniejsze szczegóły, jak nie widzę czegoś, co jest oddalone, staram się podejść bliżej.
I teraz ciekawostka, spotkałem w ciągu minionych lat kilkukrotnie kolegę z czasów szkolnych, u którego wykryto podobną wadę wzroku, też -1,5. Byłem przerażony! On nosi oklulary jak denka od butelek! Okrutnie ciężkie, aż ma odleżyny na nosie i za uszami!
Oczywiście moja opowieść o niczym nie świadczy i nie propaguję nieposłuszeństwa wobec zaleceń lekarzy. Każdy podobno swój rozum ma.
Na zakoczenie powiem, że od kilku lat nie mogę sobie przypomnieć gdzie wetknąłem te swoje okulary!
Przeczytałem mnóstwo książek, czasem z latarką pod kołdrą (właściwie pod pierzyną). Od lat wiele godzin spędzam przy komputerze a nadal mam okulary -1,5.
Z bliska widzę najdrobniejsze szczegóły, jak nie widzę czegoś, co jest oddalone, staram się podejść bliżej.
I teraz ciekawostka, spotkałem w ciągu minionych lat kilkukrotnie kolegę z czasów szkolnych, u którego wykryto podobną wadę wzroku, też -1,5. Byłem przerażony! On nosi oklulary jak denka od butelek! Okrutnie ciężkie, aż ma odleżyny na nosie i za uszami!
Oczywiście moja opowieść o niczym nie świadczy i nie propaguję nieposłuszeństwa wobec zaleceń lekarzy. Każdy podobno swój rozum ma.
Na zakoczenie powiem, że od kilku lat nie mogę sobie przypomnieć gdzie wetknąłem te swoje okulary!
wtorek, 10 sierpnia 2010
A powinni być równi i równiejsi?
Pan Policjant pod bronią, w sądzie, sfrustrowany,
może sprawę przegrawszy, czuć się załamany,
i zechcieć sprawiedliwość przekonać ku sobie,
zacznie strzelać i wielu wyląduje w grobie.
Nieważne, na zwolnieniu, czy spór w sądzie toczy,
on złamał procedury! Przejrzyj Waść na oczy!
może sprawę przegrawszy, czuć się załamany,
i zechcieć sprawiedliwość przekonać ku sobie,
zacznie strzelać i wielu wyląduje w grobie.
Nieważne, na zwolnieniu, czy spór w sądzie toczy,
on złamał procedury! Przejrzyj Waść na oczy!
Po(d)pisać się potrafią?
Autografy zebrali od piłkarzy wielu,
czy takich, którzy piłką trafiają do celu?
Potrafią się podpisać, wszak listę płac mają,
tylko czemu do bramki tak rzadko trafiają?
Czasem życie wymaga dodatkowych komentarzy:
Po moim żartobliwym, nie powstałym w złości,
wpisie, co nie z zawiści lecz prędzej z miłości,
zaszczekał z nienawiści bęcwał wprost z przedszkola,
taki, co jego poziom to As, Ala, Ola.
Szanuję ja sportowców, ich trud, walki wolę,
karierowiczów w sporcie serdecznie pier..lę!
Nie cenię za obłudę i w pochwałach celność,
lecz za wyniki meczów! Treningów rzetelność!
Sport to niełatwe życie, to wyrzeczeń kupa,
lecz to nie jest powodem aby grać jak dupa!
Na sporcie znam się mało, lecz Wam kibicuję,
życzę zawsze wygranej! I dumę z Was czuję!
czy takich, którzy piłką trafiają do celu?
Potrafią się podpisać, wszak listę płac mają,
tylko czemu do bramki tak rzadko trafiają?
Czasem życie wymaga dodatkowych komentarzy:
Po moim żartobliwym, nie powstałym w złości,
wpisie, co nie z zawiści lecz prędzej z miłości,
zaszczekał z nienawiści bęcwał wprost z przedszkola,
taki, co jego poziom to As, Ala, Ola.
Szanuję ja sportowców, ich trud, walki wolę,
karierowiczów w sporcie serdecznie pier..lę!
Nie cenię za obłudę i w pochwałach celność,
lecz za wyniki meczów! Treningów rzetelność!
Sport to niełatwe życie, to wyrzeczeń kupa,
lecz to nie jest powodem aby grać jak dupa!
Na sporcie znam się mało, lecz Wam kibicuję,
życzę zawsze wygranej! I dumę z Was czuję!
środa, 4 sierpnia 2010
Jak już ten krzyż jest...
Krzyżaki, krzyżyki i kaczki krzyżówki,
urwali się z krzyża? Upadli na główki?
Wyborcy wnet przejrzą, spadnie z oczu łuska,
dobrze, że krzyż stoi, przyda się na Tuska!
urwali się z krzyża? Upadli na główki?
Wyborcy wnet przejrzą, spadnie z oczu łuska,
dobrze, że krzyż stoi, przyda się na Tuska!
czwartek, 22 lipca 2010
Szczecińscy kierowcy jeżdżą z zabójcza prędkością? Rekordzista przekroczył prędkość o 90 km/h
Tak, te przerażające informacje można przeczytać na portalu MMSzczecin
Zamiast temat przemyśleć, walnąć w łeb trzy razy
wolą tworzyć bariery, płoty i zakazy.
Od władzy, co dostali (lud władzę wybiera),
ostatnia im mózgowa komórka zamiera?
I straszą, produkują "Zwolnij" albo "Stój",
brygady, fotoradar wysyłają "w bój".
Nikt tego nie traktuje już wcale poważnie,
wiedząc, że wystarczyło by jeździć rozważnie.
Ale te urzędasy tak się władzą cieszą,
że umiarem w zakazach w ogóle nie grzeszą.
Naprawianie nawierzchi? Kładki? Drogi nowe?
To zbyt skomplikowane! Po co męczyć głowę?
Echo, powiedz kto najbardziej w naszym życiu psoci?
I Echo odpowiada:
- idioci ... idioci... idioci...
Zamiast temat przemyśleć, walnąć w łeb trzy razy
wolą tworzyć bariery, płoty i zakazy.
Od władzy, co dostali (lud władzę wybiera),
ostatnia im mózgowa komórka zamiera?
I straszą, produkują "Zwolnij" albo "Stój",
brygady, fotoradar wysyłają "w bój".
Nikt tego nie traktuje już wcale poważnie,
wiedząc, że wystarczyło by jeździć rozważnie.
Ale te urzędasy tak się władzą cieszą,
że umiarem w zakazach w ogóle nie grzeszą.
Naprawianie nawierzchi? Kładki? Drogi nowe?
To zbyt skomplikowane! Po co męczyć głowę?
Echo, powiedz kto najbardziej w naszym życiu psoci?
I Echo odpowiada:
- idioci ... idioci... idioci...
Alarm bombowy w Szczecinie
Jak podaje MMSzczecin musiano ewakuować urzędników z powodu telefonu o podłożonej bombie. Jakiś fachowiec od wirtualnej księgowości obliczył, że akcja kosztowała około 100 tysięcy złotych!
Ten, co bombę podłożył pewnie miał coś z głową,
lub uważał, że władzę ma Szczecin bombową,
taką, która przeszkody niszczy na swej drodze,
niczego się nie boi? To się zawiódł srodze!
Władza jest zbyt nerwowa na takie wygłupy,
wszędzie ją osaczają jak miny, psie kupy,
ktoś pod nią dołki kopie (te uliczne dziury!),
tu i tam tynk się sypie, atakują szczury,
marudzą zawiedzeni tym bajzlem mieszkańcy,
i jeszcze bombą straszą jacyś popaprańcy?
Czy tę bombę podłożył ktoś z takiej przyczyny,
że chciał aby się Władza wzniosła na wyżyny,
z góry patrząc na Szczecin, ile syfu, brudu?
Lecz do tego nie bomby potrzeba lecz cudu!
I za co sto tysięcy? Że czyjeś wygłupy?
A opłacone służby ruszyły swe dupy,
i w praktyce sprawdziły swoje wyszkolenie?
Co lepsze? Trochę ruchu czy w stołki pierdzenie?
Wiadomo, że idiotę co sieje panikę,
i durnym telefonem kaleczy psychikę,
trzeba zlokalizować, ukarać przykładnie,
ale wymyślać koszty? Takie? Czy to ładnie?
Podatnik przecież płaci podatki niemałe,
a sto tysięcy złotych, że służby ospałe,
w panice opuściły swe wygodne biurka
i wysłano by tropić szkolonego burka?
Pies tropił, nic nie znalazł. Powód do cieszenia.
A mógł znaleźć tysiące spraw do załatwienia!
Ten, co bombę podłożył pewnie miał coś z głową,
lub uważał, że władzę ma Szczecin bombową,
taką, która przeszkody niszczy na swej drodze,
niczego się nie boi? To się zawiódł srodze!
Władza jest zbyt nerwowa na takie wygłupy,
wszędzie ją osaczają jak miny, psie kupy,
ktoś pod nią dołki kopie (te uliczne dziury!),
tu i tam tynk się sypie, atakują szczury,
marudzą zawiedzeni tym bajzlem mieszkańcy,
i jeszcze bombą straszą jacyś popaprańcy?
Czy tę bombę podłożył ktoś z takiej przyczyny,
że chciał aby się Władza wzniosła na wyżyny,
z góry patrząc na Szczecin, ile syfu, brudu?
Lecz do tego nie bomby potrzeba lecz cudu!
I za co sto tysięcy? Że czyjeś wygłupy?
A opłacone służby ruszyły swe dupy,
i w praktyce sprawdziły swoje wyszkolenie?
Co lepsze? Trochę ruchu czy w stołki pierdzenie?
Wiadomo, że idiotę co sieje panikę,
i durnym telefonem kaleczy psychikę,
trzeba zlokalizować, ukarać przykładnie,
ale wymyślać koszty? Takie? Czy to ładnie?
Podatnik przecież płaci podatki niemałe,
a sto tysięcy złotych, że służby ospałe,
w panice opuściły swe wygodne biurka
i wysłano by tropić szkolonego burka?
Pies tropił, nic nie znalazł. Powód do cieszenia.
A mógł znaleźć tysiące spraw do załatwienia!
środa, 21 lipca 2010
Życie jest takie przewidywalne, w stu procentach kończy się śmiercią.
A najbardziej mnie martwi ponury
los ziemniaków obieranych ze skóry,
żywcem gotowanej marchwi i kapusty,
i ten indyk pieczony w piekarniku, tłusty.
Porcjowana na udka i skrzydełka młodzież kurza,
jest smaczna i soczysta ale też mnie wkurza,
tak jak życie poczęte, jajka w majonezie,
i świnek na schabowe i gulasze rzezie.
Czym fasolka i żywcem gotowany bób
zasłużyli by znaleźć w moim garnku grób?
Lub cielę, gdy podrzyna gardło ostra stal?
Nic to! Bo tylko koni, koni przecież żal!
los ziemniaków obieranych ze skóry,
żywcem gotowanej marchwi i kapusty,
i ten indyk pieczony w piekarniku, tłusty.
Porcjowana na udka i skrzydełka młodzież kurza,
jest smaczna i soczysta ale też mnie wkurza,
tak jak życie poczęte, jajka w majonezie,
i świnek na schabowe i gulasze rzezie.
Czym fasolka i żywcem gotowany bób
zasłużyli by znaleźć w moim garnku grób?
Lub cielę, gdy podrzyna gardło ostra stal?
Nic to! Bo tylko koni, koni przecież żal!
Etykiety:
bób,
fasolka,
gotowanie,
indyk pieczony,
jajka w majonezie,
kapusta,
koni żal,
marchew,
schabowe,
skrzydełka,
udka,
ziemniaki,
zwierzęta,
życie poczęte
piątek, 2 lipca 2010
Polska jest najważniejsza!
Gdy sok wycisną z podatnika,
za przedwyborcze obietnice,
ogarnie naród rozpacz dzika,
tłum wyjdzie rycząc na ulice!
A co się potem z Rządem stanie,
z obłudnikami z taniej bajki?
Niech rozmyślają już dziś dranie,
tej międzynarodowej szajki!
Jak przedwojenny Graf czy Hrabia,
chcą Polskę okraść, zhańbić, złupić!
dając obietnic trzos na wabia.
Ludzie! Nie dajmy się ogłupić!
za przedwyborcze obietnice,
ogarnie naród rozpacz dzika,
tłum wyjdzie rycząc na ulice!
A co się potem z Rządem stanie,
z obłudnikami z taniej bajki?
Niech rozmyślają już dziś dranie,
tej międzynarodowej szajki!
Jak przedwojenny Graf czy Hrabia,
chcą Polskę okraść, zhańbić, złupić!
dając obietnic trzos na wabia.
Ludzie! Nie dajmy się ogłupić!
piątek, 28 maja 2010
Co to za mama?
Ach, co to jest za mama? Durna, głupia jaka!
Poi dziecko butelką, wyrósł na pijaka!
Sika malec pod drzewkiem, robi kupę w krzaki?
Zaraz przyjdzie pedofil! A fe! Brzydki taki!
Z psiego gówna samolot brzdąc lepi na trawie?
Klapsa dać! Przecież trawnik nie służy zabawie!
Trawniki są dla piesków nie dla wstrętnych dzieci,
i nic komu do tego co im z dupy zleci!
Bo pieski są ważniejsze niż brzdąc i mamusia,
piesek nasrał tak ładnie! Malec brzydko siusia!
Poi dziecko butelką, wyrósł na pijaka!
Sika malec pod drzewkiem, robi kupę w krzaki?
Zaraz przyjdzie pedofil! A fe! Brzydki taki!
Z psiego gówna samolot brzdąc lepi na trawie?
Klapsa dać! Przecież trawnik nie służy zabawie!
Trawniki są dla piesków nie dla wstrętnych dzieci,
i nic komu do tego co im z dupy zleci!
Bo pieski są ważniejsze niż brzdąc i mamusia,
piesek nasrał tak ładnie! Malec brzydko siusia!
Archimedes.
Archimedes nawet w wannie
twórczo myślał nieustannie,
pożyteczne miał pomysły,
wciaż mu pracowały zmysły.
Kwadratura paraboli?
To łatwizna! Pi? Nie boli!
A rachunek znasz całkowy,
lub przenośnik ślimakowy?
Wielokrążek, walce, kule,
krzywe, proste i w ogóle,
te pochyłej równi prawa,
z liczbą piasku ziarn zabawa,
zegar wodny i organy.
Dźwignią mógłby z posad Ziemię!
Wydało go greckie plemię!
Rzymski żołdak ściął geniusza,
odleciała mądra dusza,
pogrążyła się w chaosie.
Tylko nieuk ma go w nosie!
twórczo myślał nieustannie,
pożyteczne miał pomysły,
wciaż mu pracowały zmysły.
Kwadratura paraboli?
To łatwizna! Pi? Nie boli!
A rachunek znasz całkowy,
lub przenośnik ślimakowy?
Wielokrążek, walce, kule,
krzywe, proste i w ogóle,
te pochyłej równi prawa,
z liczbą piasku ziarn zabawa,
zegar wodny i organy.
Dźwignią mógłby z posad Ziemię!
Wydało go greckie plemię!
Rzymski żołdak ściął geniusza,
odleciała mądra dusza,
pogrążyła się w chaosie.
Tylko nieuk ma go w nosie!
Etykiety:
archimedes,
dźwignia,
eureka,
Grecja,
kule,
kwadratura paraboli,
mądra dusza,
organy,
przenośnik ślimakowy,
rachunek całkowy,
Rzym,
walce,
wielokrążek,
zegar wodny
środa, 26 maja 2010
To jest nasz kraj.
Tu zakazy, psie kupy, barierki,
w "promocji" przeterminowane serki,
lub cielęce parówki bez mięsa,
Bartoszewski, Lepper i Wałęsa.
Tu kandydat wyborcy obieca...
i zabójstwo Papały się zleca,
premier wdraża rządy miłości
a emeryt gotuje zupę z kości.
Tu się likwiduje kopalnie,
i nie ma pomp jak tama walnie,
wciąż żebranina na medykamenty,
i co krok złodziej albo święty.
Tu po każdej wielkiej powodzi
budowa domków ku rzece podchodzi,
i nikt się nie ubezpiecza bo władza
wszystkim wypłaci, jej to nie przeszkadza.
Tu silniejsza od wojska armia urzędnicza,
z afer i przekrętów jej się nie rozlicza,
dla nierobów i pijaków raj,
nasza Ojczyzna, ukochany Kraj!
Tu po lewej,w centrum, z prawej strony
polityków gadką omamiony,
da się nabrać jak na leki chory
i znów pójdzie naród na wybory.
A co później? Otworzą się rany,
i zamilkną na cześć peany,
będą żale, skargi i zarzuty,
że to wiocha, że słoma i buty!
Jest coś takiego w narodzie,
jeden rozum ma przed i po szkodzie.
w "promocji" przeterminowane serki,
lub cielęce parówki bez mięsa,
Bartoszewski, Lepper i Wałęsa.
Tu kandydat wyborcy obieca...
i zabójstwo Papały się zleca,
premier wdraża rządy miłości
a emeryt gotuje zupę z kości.
Tu się likwiduje kopalnie,
i nie ma pomp jak tama walnie,
wciąż żebranina na medykamenty,
i co krok złodziej albo święty.
Tu po każdej wielkiej powodzi
budowa domków ku rzece podchodzi,
i nikt się nie ubezpiecza bo władza
wszystkim wypłaci, jej to nie przeszkadza.
Tu silniejsza od wojska armia urzędnicza,
z afer i przekrętów jej się nie rozlicza,
dla nierobów i pijaków raj,
nasza Ojczyzna, ukochany Kraj!
Tu po lewej,w centrum, z prawej strony
polityków gadką omamiony,
da się nabrać jak na leki chory
i znów pójdzie naród na wybory.
A co później? Otworzą się rany,
i zamilkną na cześć peany,
będą żale, skargi i zarzuty,
że to wiocha, że słoma i buty!
Jest coś takiego w narodzie,
jeden rozum ma przed i po szkodzie.
Etykiety:
armia urzędnicza,
buty,
emeryt,
medykamenty,
ojczyzna,
przeterminowane serki,
psie kupy,
rządy miłości,
skargi,
słoma,
święty,
To jest nasz kraj,
zakazy,
zarzuty,
złodziej,
zupa z kości,
żale,
żebranina
Dzień Matki.
wtorek, 25 maja 2010
Można spać spokojnie?
W oczekiwaniu na Wielką Wodę
co miasta zalania jest bliska,
fotografuje proktor przyrodę,
no... Odry rozlewiska.
Czy Wielka Woda tam się rozleje?
Czy miasta zaleje trzy ćwierci?
Dopóki wodny żywioł szaleje,
władza na stołku się wierci.
Może spokojnie spać Szczecin cały,
nie martwić się o przyrodę,
wśród naszej władzy znajdą się wały
odporne na Wielką Wodę!
co miasta zalania jest bliska,
fotografuje proktor przyrodę,
no... Odry rozlewiska.
Czy Wielka Woda tam się rozleje?
Czy miasta zaleje trzy ćwierci?
Dopóki wodny żywioł szaleje,
władza na stołku się wierci.
Może spokojnie spać Szczecin cały,
nie martwić się o przyrodę,
wśród naszej władzy znajdą się wały
odporne na Wielką Wodę!
Jaśnie Pan zajechał.
Współczesna kareta na Zamek wjechała,
po co to szemranie? Inne prawa miała.
Ktoś, kto dzierży władzę, równy wojewodzie,
nie krytykuj zatem, boś niegodzien smrodzie!
Lepsze prawa władza sama sobie daje,
i ma gdzieś, że słoma jej z butów wystaje!
po co to szemranie? Inne prawa miała.
Ktoś, kto dzierży władzę, równy wojewodzie,
nie krytykuj zatem, boś niegodzien smrodzie!
Lepsze prawa władza sama sobie daje,
i ma gdzieś, że słoma jej z butów wystaje!
poniedziałek, 19 kwietnia 2010
Samoloty zaspawane w beczkach.
Jurij Gagarin urodził się 9 marca 1934 w Kłuszynie.
Wieś Kłuszyn znajduje się blisko miasta Gżatsk (Гжатск) (przemianowanego w 1968 na Gagarin), w obwodzie smoleńskim.
Ojciec przyszłego kosmonauty był stolarzem, matka pracowała fizycznie jako dojarka w kołchozie.
Na początku lat 50. XX wieku Gagarin uczył się w szkole technicznej w Lubiercach. Tam wstąpił do aeroklubu i zaczął uczyć się pilotażu.
Pierwszy samodzielny lot odbył w 1955. W 1957 ukończył szkołę lotniczą w Orenburgu, w 1958 Akademię Techniczną Lotnictwa im. N.J. Żukowskiego w Moskwie. Pod koniec lat 50. XX w. był pilotem MiG-ów w Murmańsku.
W styczniu 1960 został jednym z 20 pilotów, którzy rozpoczęli przygotowania do lotów w kosmos. Treningi odbywały się w tajemnicy, a grupa kandydatów do pierwszego lotu w kosmos została potem zmniejszona do sześciu. 10 kwietnia 1961 Komisja Państwowa zdecydowała, że to właśnie on będzie pierwszym człowiekiem, który poleci w przestrzeń międzyplanetarną.
12 kwietnia 1961 odbył w statku kosmicznym Wostok lot po orbicie satelitarnej Ziemi, dokonując jednokrotnego jej okrążenia w ciągu 1 godziny 48 minut.
Był to pierwszy w dziejach ludzkości lot człowieka w przestrzeni kosmicznej.
27 marca 1968 Gagarin i jego instruktor lotniczy Władimir Sieriogin zginęli w katastrofie samolotu treningowego MiG-15 UTI 21 km od miasta Kirżacz.
Przyczyny katastrofy nie zostały jednoznacznie wyjaśnione. Wszystkie znalezione szczątki samolotu zostały zaspawane w beczkach i przeznaczone do przechowania „na czas nieograniczony”.
Źródło:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Jurij_Gagarin
http://rksmb.ru/get.php?3759
Wieś Kłuszyn znajduje się blisko miasta Gżatsk (Гжатск) (przemianowanego w 1968 na Gagarin), w obwodzie smoleńskim.
Ojciec przyszłego kosmonauty był stolarzem, matka pracowała fizycznie jako dojarka w kołchozie.
Na początku lat 50. XX wieku Gagarin uczył się w szkole technicznej w Lubiercach. Tam wstąpił do aeroklubu i zaczął uczyć się pilotażu.
Pierwszy samodzielny lot odbył w 1955. W 1957 ukończył szkołę lotniczą w Orenburgu, w 1958 Akademię Techniczną Lotnictwa im. N.J. Żukowskiego w Moskwie. Pod koniec lat 50. XX w. był pilotem MiG-ów w Murmańsku.
W styczniu 1960 został jednym z 20 pilotów, którzy rozpoczęli przygotowania do lotów w kosmos. Treningi odbywały się w tajemnicy, a grupa kandydatów do pierwszego lotu w kosmos została potem zmniejszona do sześciu. 10 kwietnia 1961 Komisja Państwowa zdecydowała, że to właśnie on będzie pierwszym człowiekiem, który poleci w przestrzeń międzyplanetarną.
12 kwietnia 1961 odbył w statku kosmicznym Wostok lot po orbicie satelitarnej Ziemi, dokonując jednokrotnego jej okrążenia w ciągu 1 godziny 48 minut.
Był to pierwszy w dziejach ludzkości lot człowieka w przestrzeni kosmicznej.
27 marca 1968 Gagarin i jego instruktor lotniczy Władimir Sieriogin zginęli w katastrofie samolotu treningowego MiG-15 UTI 21 km od miasta Kirżacz.
Przyczyny katastrofy nie zostały jednoznacznie wyjaśnione. Wszystkie znalezione szczątki samolotu zostały zaspawane w beczkach i przeznaczone do przechowania „na czas nieograniczony”.
Źródło:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Jurij_Gagarin
http://rksmb.ru/get.php?3759
czwartek, 15 kwietnia 2010
Zmarli wybaczą?
Dziś mirra i kadzidło, a wczoraj? Pomyje!
Ten tłum, co wczoraj szczekał dziś z rozpaczy wyje.
Serce boli w cichości, łza samotnie spłynie,
a fałszywa żałoba? W kłótni, wrzasku minie.
Jak wynajęte płaczki, w swym żalu nieszczerzy,
z pogrzebu Targowicy robić nie należy.
Licytują się smutkiem, fałszywą rozpaczą,
a może tak przystoi? A zmarli wybaczą?
Ten tłum, co wczoraj szczekał dziś z rozpaczy wyje.
Serce boli w cichości, łza samotnie spłynie,
a fałszywa żałoba? W kłótni, wrzasku minie.
Jak wynajęte płaczki, w swym żalu nieszczerzy,
z pogrzebu Targowicy robić nie należy.
Licytują się smutkiem, fałszywą rozpaczą,
a może tak przystoi? A zmarli wybaczą?
środa, 14 kwietnia 2010
Po co ten cyrk?
Balansował na linie pod cyrku kopułą
lecz nikt go nie podziwiał, był przecież niezgułą,
zbyt rzadko się uśmiechał, obrażał zbyt łatwo,
wrażliwy na kamery, reflektorów światło,
i czasem gdy przemawiał wymlaskując słowa,
zapinała mu guzik ta Jego Połowa.
Obśmiany i opluty, dziennikarska zgraja
z kartoflem porównała robiąc sobie jaja,
uwypuklano gafy, potknięcia i słowa,
krytyka to już była mania narodowa.
Że nie internowany, że księżyc, że pije,
że zawistny, że mściwy, że w ogóle żyje,
no, i to "spieprzaj dziadu", i "małpa w czerwonym",
- głosowałeś na Niego? - trzeba być szalonym!
Dzisiaj? - to mój Prezydent! - Och jaki wspaniały!
kocha, lubi, szanuje, wielbi naród cały.
Jaki gest, bo się rozbił, nie doleciał celu,
zasłużył na co najmniej pogrzeb na Wawelu!
Łzy obeschły? Wróciły kompleksy, frustracje?
Czy współczucia nie macie? Serce ma wakacje?
Dzień wcześniej to potwory a po śmierci? Święci!
Och, rodacy! Jesteście chyba p......nięci!
Jak przegiąć to do końca? Świat nas obserwuje?
Czy nawet w chwili smutku umiaru brakuje?
Ciszej już. To nie pora. Sam nie byłem fanem.
Starczy manipulacji. Nie jestem baranem!
Uszanujmy. Uczcijmy. Wspominajmy z żalem,
lecz tak, aby pogrzebu nie pomylić z balem.
P.S. Dlaczego to napisałem? Nie byłem jak wspomniałem zwolennikiem, ale ta licytacja komentujących po forach jest niesmaczna. Obrażanie lub wychwalanie?
Szacunek to cisza.
Ci, którzy zginęli w tym nieszczęśliwym zdarzeniu zasługują na refleksję i ciszę a nie na tumult rozdyskutowanej tłuszczy. Zginął nasz Prezydent. Pamiętajmy o tym.
lecz nikt go nie podziwiał, był przecież niezgułą,
zbyt rzadko się uśmiechał, obrażał zbyt łatwo,
wrażliwy na kamery, reflektorów światło,
i czasem gdy przemawiał wymlaskując słowa,
zapinała mu guzik ta Jego Połowa.
Obśmiany i opluty, dziennikarska zgraja
z kartoflem porównała robiąc sobie jaja,
uwypuklano gafy, potknięcia i słowa,
krytyka to już była mania narodowa.
Że nie internowany, że księżyc, że pije,
że zawistny, że mściwy, że w ogóle żyje,
no, i to "spieprzaj dziadu", i "małpa w czerwonym",
- głosowałeś na Niego? - trzeba być szalonym!
Dzisiaj? - to mój Prezydent! - Och jaki wspaniały!
kocha, lubi, szanuje, wielbi naród cały.
Jaki gest, bo się rozbił, nie doleciał celu,
zasłużył na co najmniej pogrzeb na Wawelu!
Łzy obeschły? Wróciły kompleksy, frustracje?
Czy współczucia nie macie? Serce ma wakacje?
Dzień wcześniej to potwory a po śmierci? Święci!
Och, rodacy! Jesteście chyba p......nięci!
Jak przegiąć to do końca? Świat nas obserwuje?
Czy nawet w chwili smutku umiaru brakuje?
Ciszej już. To nie pora. Sam nie byłem fanem.
Starczy manipulacji. Nie jestem baranem!
Uszanujmy. Uczcijmy. Wspominajmy z żalem,
lecz tak, aby pogrzebu nie pomylić z balem.
P.S. Dlaczego to napisałem? Nie byłem jak wspomniałem zwolennikiem, ale ta licytacja komentujących po forach jest niesmaczna. Obrażanie lub wychwalanie?
Szacunek to cisza.
Ci, którzy zginęli w tym nieszczęśliwym zdarzeniu zasługują na refleksję i ciszę a nie na tumult rozdyskutowanej tłuszczy. Zginął nasz Prezydent. Pamiętajmy o tym.
Subskrybuj:
Posty (Atom)