i padł nieprzytomny na łóżko.
Żona jak zawsze rozebrała go do snu, ale tym razem zrobiła coś więcej:
- opuściła mu spodnie, wysmarowała dupsko obficie wazeliną
i wepchnęła mu palcem do tyłka prezerwatywę w taki sposób,
aby kawałek wystawał na zewnątrz.
Rano, jak zawsze, mąż, aby poczuć się lepiej, wszedł pod prysznic.
Myje się, podśpiewując, myje...
W pewnej chwili zaczyna myć tyłek i co... Co to jest?
Śpiew urywa się w pół słowa..., wyciąga z tyłka prezerwatywę...
Żona w tym czasie przygotowuje w kuchni śniadanie.
Gdy wykąpany mężulek przychodzi do kuchni, żona pyta:
- Jak się wczoraj bawiłeś? Dzisiaj też idziesz popić z Twoimi kolegami?
Mąż pełnym rozgoryczenia głosem odpowiada:
- Koledzy? Ja już, kur..., nie mam kolegów !
Komentarze:
powinien się cieszyć, że się zabezpieczyli...
heh...
[nadal czuję niesmak... eghm...]
Boskie... boskie... :D