Kraj, jak kraj. W środku Europy, nowoczesny taki, pełen mądrych polityków.
I pełen ZAKAZÓW!
Zacznę od głowy. Bo podobno od głowy się psuje... ryba. Tak mawiają kucharze.
Nie róbmy zdjęć głowom.
BOR zakazał fotografowania uroczystości z okazji 40. rocznicy wystawienia "Dziadów" - dowiedziała się wczoraj "GW" w Teatrze Narodowym. Informację zdementowała Kancelaria Prezydenta. Późnym wieczorem okazało się, że zdjęcia na gali robił tylko prezydencki fotograf. Sześć fotografii z uroczystości zamieszczono na stronie internetowej Kancelarii.
Głowa niby publiczna, demokratycznie wybrana, a zdjęć robić nie należy.
Nie rozumiem, tak jak nie rozumiem, dlaczego
nie można fotografować Akademii Polonijnej?
W naszym mieście trwa właśnie Plener Fotograficzny "Częstochowa 2003". Bierze w nim udział m.in. Leszek Pękalski, fotografik o ogólnopolskiej renomie, którego pocztówki z Wybrzeża miał chyba w ręce każdy Polak. Artysta wędrował sobie w czwartek po częstochowskich ulicach. Szukał tematu. I znalazł - budynek Akademii Polonijnej u zbiego ulic Pułaskiego i 7 Kamienic. Fotografik przygotował sprzęt. Już miał wcisnąć migawkę, gdy podszedł do niego mężczyzna z identyfikatorem...
Właściciele Centrum Handlowego Janki tłumaczą zakaz fotografowania
obawą przed atakami terrorystycznymi i "prowokacją.
"Ochrona centrum handlowego Janki poturbowała pana Andrzeja, gdy chciał zrobić zdjęcie nieba nad sklepem. Zaproponowaliśmy więc czytelnikom konkurs na najlepsze ujęcie tajnego marketu w Jankach i dostaliśmy kilkanaście propozycji"
"
Jaka jest podstawa prawna państwa zakazu robienia zdjęć?
- Art. 140 kodeksu cywilnego o prawie własności. Istnieje też obawa o łamanie ochrony wizerunku osób przebywających na terenie centrum i praw autorskich firm, które znajdują się na naszym terenie. Przyznaję jednak, że przepisy nie są skonkretyzowane."
Nie są skonkretyzowane? No, to pałą fotografującego! Skonkretyzujmy po naszemu!
Niech wie, że nie wolno w nas celować! Nawet obiektywem!
A
czy można fotografować ludzi bez ich zgody?
Nie należy robić zdjęć osobom, które sobie tego NIE ŻYCZĄ!
Z
dworcami kolejowymi innymi publicznymi obiektami, może być rozmaicie.
Dodatkowy przykład nadgorliwości.
Część takich obiektów można obfotografowywać, ale są i takie, których absolutnie
NIE WOLNO!
A co z tymi, którzy przychodzą do sklepów EPMIK, jak do czytelni? I fotografują oczyma?
Jak dziwnie brzmi informacja prasowa z 25 października 2006 roku, informująca o tym, że
koniec z tabliczkami "Zakaz fotografowania". Minister obrony narodowej Radosław Sikorski zdecydował, że z obiektów wojskowych znikną tabliczki zabraniające robienia zdjęć. 25 października o godz. 15 minister Sikorski sam zdemontował tabliczkę znajdującą się na bramie wjazdowej do Centrum Konferencyjnego Wojska Polskiego w Warszawie. Pół godziny wcześniej taką samą operację rozpoczęli marynarze, usuwając tabliczki z gmachu Dowództwa Marynarki Wojennej przy skwerze Kościuszki w Gdyni.
Od czasu do czasu, ludzie rozumni, nie godzący się na otaczające nas absurdy, protestują. Tak, jak w grudniu 2007 w Katowicach.
Kilkadziesiąt osób z aparatami fotograficznymi zebrało się w piątek w holu katowickiego dworca. - Jesteśmy tu, żeby zaprotestować przeciw absurdalnym zakazom - tłumaczyli.
Protest miał nawet międzynarodowy zasięg. Z aparatem na dworzec przyszedł Carl Cordonion, który do Katowic przyjechał odwiedzić znajomą. - Myślałem, że komunizm w Polsce już dawno się skończył. To wtedy chyba mieliście takie zakazy - dziwił się Francuz.
I ja myślałem, że się skończył. Komunizm. Ale świat należy do służalczych, nadgorliwych, ujadających piesków, które są skore do gryzienia, bo ich pan tak kazał.
Gryź i nie zastanawiaj się czy ma to sens!
Od tego zależy, czy dostaniesz wypłatę! Po co na wolności przysmak bylejaki, gdy w niewoli masz przysmaki?
Temat jest trudny i nie widzę sposobu, na wybrnięcie z zawiłości prawnych.
Pamiątkowe zdjęcie dla cioci z Suwałk można sobie zrobić w Złotych Tarasach po złożeniu podania na piśmie i uzyskaniu zgody "- Nie sposób przewidzieć, czy zdjęcie trafi do albumu, czy zostanie upublicznione, np. w internecie - przekonuje Joanna Kowalczuk. - To tak samo, jakby ktoś zrobił sobie fotografię z czyimś prywatnym domem w tle - też potrzebowałby zgody na jego wykorzystanie. Sprawa zdjęć Złotych Tarasów jest wielce skomplikowana i wymaga precyzyjnych informacji. Okazuje się bowiem, że ochrona pogoni też fotografa, który będzie robił fotkę koleżance stojącej na tle budowli. Jednak tylko wtedy, jeśli fotograf stanie na ziemi należącej do właściciela. Jeśli zaś przesunie się dalej i stamtąd zrobi tę fotkę, ochrona nie zareaguje. Tylko gdzie przebiega ta linia?"
Oto jeszcze jedna wypowiedź.
"Park miejski tez ma wlasciciela a miejscem publicznym jest. Podobnie autobus itp. Dobra rada - najdz cos publicznego bez wlasciciela. Jak znajdziesz, to sie pochwal. :) Sklep JEST miejscem publicznym. wyrok SN z dnia 9.11.1971 r., VKRN 219/71, OSNPG 1972, nr 2, poz. 25 To ze sklep ma wlasciciela, nie oznacza, ze nie jest miejscem publicznym! Wlasnosc miejsca a jego publicznosc to dwie zupelnie rozne sprawy. Mijsce publiczne jest "miejscem dostepnym dla nieokreslonej liczby osob". jesli np. sklep stoi przy ulicy, a w wejsciu do sklepu chuligan pije wodke "na hejnal", to chocby rozporzadzeniem wlasciciela sklepu picie alkoholu bylo mozliwe w wejsciu, to policja ma pelne prawo nalozyc mandat na mlodzienca (I na wlasciciela!!!) Wewnetrzne przepisy sklepu nie moga naruszac przepisow nadrzednych. Jesli je naruszaja, z automatu sa "nieczynne". Wlasciciel sklepu przeciez sobie moze wprowadzic regulamin, ze Zydow i murzynow nie obsluguje! Moze? Moze! Tylko ze jesli jakikolwiek czlowiek bedzie mial z tego powodu nieprzyjemnosci w sklepie, dla wlasciciela sklepu zakonczy sie ta historia nawet w wiezieniu. Tak ze w tym konkretnym przypadku fotografa ogolnodostepnosc MA ZASADNICZE ZNACZENIE. :) mam nadzieje, ze wyprowadzilem z bledu? BTW: Czy naprawde u ludzi jest tak slabo rozwiniete poczucie prawa? (termin od Petrazyckiego. Polecam.) To, ze u wlascicieli sklepow tak jest, to ja sie nie dziwie. te ich regulaminy, zarzadzenia, sa gowno warte, nawet, gdyby wisialy jeden na drugim w na wszystkich scianach. :) Z punktu widzenia prawa sa tyle warte jak zarzadzenia o nieobslugiwaniu Arabow i niepelnosprawnych. A jesli wlasciciel sklepu boi sie konkurencji, to moze niech lepiej nie otwiera sklepu i raczej pojedzie na leczenie paranoi do psychiatryka??? Przeca kazdy klient to potencjalny szpieg!)
Opinie można cytować
w nieskończoność:
">
czy kierownik hipermarketu moze zakazac fotografowania na terenie sklepu?
moze, wiele rzeczy moze zrobic - co nie oznacza ze ktos musi tego przestrzegac (tak ja ty mozesz powiedziec ze jestej najpiekniejszy i wszyscy maja Ciebie wielbic - itp (to tylko przyklad) )
> 1. czy to nie jest przestrzen publiczna?:)
skoro tam mozesz wejsc to mozesz robic zdjecia
> 2. czy 'ciec' moze zmusic 'fotografa' do usuniecia zdjec?
wg prawa - nie , teoretycznie moze zmusic sila - wtedy pozostaje wzywac Policje. Mozna tez oddac - ale to nie jest juz zgodne z prawem.
> 3. jakie moga byc konsekwencje niepodporzadkowania sie pkt. 2?
Wg prawa - zadne. Wg zycia i znajac bucow mieniacych sie OCHRONIARZAMI - mozesz oberwac i miec klopoty jesli oddasz (tym bardziej jesli oddasz skutecznie) - aha - zazwyczaj wtedy cudem ginie nagranie z kamery itd."
Zakazy fotografowania, ochrona, prawo [pobicie fotografa]:
"Inna kwestia dotyczy fotografowania postaci -
fotografowac mozemy kazdego czy mu sie podoba czy nie, podobnie jest z patrzeniem - nikt nie moze nam zabronic tego. Co do
publikowania takich zdjec sprawa sie komplikuje - zaczyna dzialac zapis o ochronie wizerunku - bez zgody osoby uwidocznionej na zdjeciu nie mozemy zdjecia opublikowac, ale:
-
nie dotyczy to zdjec gdzie sa widoczne wiecej niż 3 osoby, jest to traktowane jako tlum, ludzie sa elementem krajobrazu (np. miejskiego)
- nie dotyczy zdjec gdzie nie da sie jednoznacznie zdentyfikowac osoby uwidocznionej na zdjeciu - np. zacieniona sylwetka
- nie dotyczy to osob publicznych, pelniacych swoje funkcje publiczne (np. prezydent przemawiajacy na jakies uroczystosci)."
Zakaz Fotografowania - Dyskusja&Porady:
"... Fotografowanie centrów handlowych, supermarketów i innych obiektów Tutaj warto jeszcze raz przypomnieć, że teren prywatny to jest świętość i jeśli ktoś ogłosi sobie w swoim ogródku, czy na parkingu przed marketem zakaz fotografowania... to niestety nie możesz TAM wejść i robić zdjęć. Zupełnie
inaczej sprawa wygląda, jeśli przejdziesz kilka kroków i staniesz na chodniku publicznym... tam możesz spokojnie się rozstawić i fotografować, co tylko jest zgodne z prawem...
...a
zgodne z prawem jest fotografowanie wszelkich budynków:
Art. 33 Prawa Autorskiego mówi:
"Wolno rozpowszechniać utwory wystawione na stałe na ogólnie dostępnych drogach, ulicach, placach lub ogrodach, jednakże nie do tego samego użytku".
W tym wypadku nie jest to moja prywatna interpretacja, ale potwierdzony przez
Centrum Monitoringu Wolności Prasy fakt (ostatnio ta instytucja wypowiedziała się na ten temat, artykuł znajduje się tutaj).
Na stronie CMWP możemy wyczytać, że: "w takich sytuacjach nie ma żadnych podstaw dla zakazania fotografowania.
Budynek powszechnie dostępny nie jest ani informacją niejawną, ani pilnie strzeżoną informacją publiczną. Budynek nie może też korzystać z ochrony z tytułu dóbr osobistych. Dobra osobiste służą tylko ludziom i ich wizerunkom, a nie budynkom, niezależnie od tego jak bardzo ich właściciele są do nich przywiązani.
Prawo do fotografowania ustanawiają przede wszystkim przepisy prawa prasowego, które umożliwiają swobodny dostęp do informacji w ramach procesu informowania opinii publicznej.
Jest tym objęta również kategoria fotografii reporterskiej - dziennikarskiej.
Przydatna jest w tym kontekście konstrukcja interesu publicznego..."
Warto zapoznać się z "...§ 2 rozporządzenia Rady Ministrów z dnia 24 czerwca 2003 r. (Dz.U.03.116.1090), w sprawie obiektów szczególnie ważnych dla bezpieczeństwa i obronności państwa oraz ich szczególnej ochrony obiektami szczególnie ważnymi dla bezpieczeństwa i obronności państwa..."
Bo nadal nie wolno na przykład fotografować magazynów rezerw państwowych, magazynuje materiałów jądrowych, obiektów Policji, Straży Granicznej i Państwowej Straży Pożarnej, elektrowni, obiektów infrastruktury transportu samochodowego, kolejowego, lotniczego, morskiego i wodnego sródlądowego, drogownictwa, kolejnictwa i łączności oraz ośrodki dokumentacji geodezyjnej i kartograficznej, zapór wodnych, i innych obiektów będących we właściwości organów administracji rządowej, organów jednostek samorządu terytorialnego, formacji, instytucji państwowych oraz przedsiębiorców i innych jednostek organizacyjnych, których zniszczenie lub uszkodzenie może stanowić zagrożenie dla życia i zdrowia ludzi, dziedzictwa narodowego oraz środowiska w znacznych rozmiarach albo spowodować poważne straty materialne, a także zakłócić funkcjonowanie państwa - z zastrzeżeniem § 4."
Czyli, nie jest łatwo i przejrzyście!
Zawsze znajdzie się powód, aby zastrzelić za strzelanie fotek.
Nie ma czemu się dziwić, że robienie zdjęć w supermarketach płoszy populację handlowców.
"W stosunku do ptaków objętych ochroną ścisłą oraz ochroną częściową, a także w stosunku do nietoperzy wprowadzono zakaz fotografowania, filmowania i obserwacji mogących powodować ich płoszenie lub niepokojenie."
Jak fotografować zgodnie z prawem?
Czy prawdą jest, że
"W przestrzeni publicznej (np. na ulicy, w centrum handlowym) oraz w przestrzeni prywatnej (na prywatnej imprezie u kogoś w domu) możemy fotografować bez ograniczeń – odrębną kwestią jest możliwość legalnego korzystania z wykonanej fotografii. Musimy uważać, by nie naruszyć praw autorskich i dóbr osobistych osób trzecich."?
Wydaje się, że tak.
"Jeśli fotografujemy w jakimś odległym miejscu świata, wykonamy doskonałe zdjęcie i zamierzamy je opublikować, a z różnych przyczyn kontakt z fotografowaną osobą jest niemożliwy..."
- To pytanie dotyczy właściwie możliwości dochodzenia roszczeń przez obcokrajowców – nie można wykluczyć, że osoby fotografowane znalazłyby ochronę w polskich sądach. W przypadku publikacji fotografii reportażowych, czy też reporterskich może dojść do konfliktu między dwoma dobrami prawnie chronionymi: prawem do informacji oraz wizerunkiem, jako dobrem osobistym. Moim zdaniem, w przypadku fotografii reporterskich, które dokumentują, czy też informują o wydarzeniach ważnych dla określonej społeczności, konflikt między powyższymi dobrami można rozstrzygać na korzyść prawa do informacji.
Co wolno fotografować? Przepisy prawne.
"Co wolno fotografować?' (artykuł archiwalny 'Metro', 30 kwietnia 2004 r.) Odpowiada Mariusz Sokołowski, rzecznik komendanta stołecznego policji: - Wszystko, o ile nie jest to zakazane i oznaczone np. specjalną tabliczką, sugerującą, że obiekt może mieć militarne znaczenie. Zakaz robienia zdjęć na dworcach i lotniskach to pozostałość z czasów, gdy obawiano się działalności szpiegowskiej. Ale jeśli dziś nie ma na nich wyraźniej tabliczki, fotografowanie jest dozwolone. Dziś, w dobie satelitów szpiegowskich, zrobienie dokładnego zdjęcia nie wymaga chodzenia z aparatem po torach. Reguluje to ustawa o prawach autorskich..." Warto przeczytać całość wypowiedzi.
Zakaz fotografowania po amerykańsku
Regulacje prawne nie nadążają za technicznymi możliwościami robienia zdjęć.
"Satelitarne zdjęcia są tak dokładne, że mieszkańcy większych miast - jak Kraków, Warszawa, Gdańsk, Sopot, Bydgoszcz, Wrocław czy Szczecin - a także wielu wsi nie powinni mieć problemu ze znalezieniem budynku, w którym mieszkają. Co więcej, na zbliżeniu widać nawet kolorowe plamki ręczników i kocyków na plaży przy sopockim molo."
A póki co, to upierdliwe ciecie doskakują z łapami do fotografujących i straszą. A czasem pobiją, aparat rozdepczą.
Maniakalny strach durni?
Przecież ja nie wyraziłem zgody, na filmowanie mnie i moich zachowań na terenie placówki handlowej, w której robię zakupy!
A jestem filmowany i moje zdjęcia są być może obśmiewane i komentowane przez ochroniarzy. A co z kamerami w parkach, na ulicach, w różnych instytucjach?
A osiedlowe "punkty inwigilacji"? Obserwując nagrania, można poznać plan dnia delikwenta. Kiedy opuszcza osiedle na dłużej. Kiedy wraca. I okraść. Od dawna przecież zakulisowo się plotkuje, że po to zatrudnia się stróży, żeby garstka kradła, a nie WSZYSCY! Jednym słowem, paranoja!
cholera... to prawda