Diatryba to przemówienie, kazanie lub wykład o odcieniu moralizatorskim, nieraz towarzyszy jej teatralność i przesadny patos. Może oznaczać również pamflet, ostrą krytykę, zwłaszcza polityczną. Wywodzi się od greckiego terminu diatribē. Nad sensem zdań wciąż głowi się, i czółko marszcząc, myśli, gdyba... co autor chciał? Dlaczego tak? Już wiem! To przecież jest diatryba! Kto definicję słowa zna, nie zdziwi go dosadność żadna, bo myśl ma mieć głęboki sens, a niekoniecznie ma być ładna!
środa, 26 czerwca 2013
Jedno życie
Maria Konopnicka - A jak poszedł król na wojnę
A jak poszedł król na wojnę,
Grały jemu surmy zbrojne,
Grały jemu surmy złote,
Na zwycięstwo, na ochotę...
A jak poszedł Stach na boje,
Zaszumiały jasne zdroje,
Zaszumiało kłosów pole,
Na tęsknotę, na niedolę...
A na wojnie świszczą kule,
Lud się wali jako snopy,
A najdzielniej biją króle.
A najgęściej giną chłopy.
Szumią orły chorągwiane,
Skrzypi kędyś krzyż wioskowy...
Stach śmiertelną dostał ranę,
Król na zamek wracał zdrowy...
A jak wjeżdżał w jasne wrota,
Wyszła przeciw zorza złota
I zagrały wszystkie dzwony
Na słoneczne świata strony.
A jak chłopu dół kopali,
Zaszumiały drzewa w dali,
Dzwoniły mu przez dąbrowę
Te dzwoneczki, te liliowe...
poniedziałek, 24 czerwca 2013
Gdzie te pszczoły? Gdzie te osy?
Pszczół na lipach kwitnących nie widziałem wcale! Tylko czasem gdzieś brzęczał jakiś trzmiel ospale:
niedziela, 23 czerwca 2013
sobota, 22 czerwca 2013
Tyfusek
Przyszła, z nagłą gorączką,
początkowa euforia,
tak się wielkiej miłości
rozpoczęła historia.
Wzmożone zmian pragnienie,
przyśpieszone oddechy,
te czerwone twarze,
ukradkowe śmiechy.
Wnet czerwona wysypka,
krwawe wybroczyny
na gardłach, to objawy,
a gdzie są przyczyny?
Opuchły do... bólu
wątroba, śledziona,
majaki i bezsenność,
zmiana upragniona?
Wysypka, chudnięcie,
majaczenia rosną,
taką wymarzyli
swą przyszłość radosną?
Znikają zapasy,
i serce wysiada,
język ma niedowład,
i byle co gada.
To objawy tyfusu,
przejść go, wielka męka,
na sam koniec choroby
może opaść szczęka.
Ogólnoustrojowy,
wszy, pchły, i drapanie,
kto raz przejdzie,
odporność na zawsze dostanie.
początkowa euforia,
tak się wielkiej miłości
rozpoczęła historia.
Wzmożone zmian pragnienie,
przyśpieszone oddechy,
te czerwone twarze,
ukradkowe śmiechy.
Wnet czerwona wysypka,
krwawe wybroczyny
na gardłach, to objawy,
a gdzie są przyczyny?
Opuchły do... bólu
wątroba, śledziona,
majaki i bezsenność,
zmiana upragniona?
Wysypka, chudnięcie,
majaczenia rosną,
taką wymarzyli
swą przyszłość radosną?
Znikają zapasy,
i serce wysiada,
język ma niedowład,
i byle co gada.
To objawy tyfusu,
przejść go, wielka męka,
na sam koniec choroby
może opaść szczęka.
Ogólnoustrojowy,
wszy, pchły, i drapanie,
kto raz przejdzie,
odporność na zawsze dostanie.
środa, 19 czerwca 2013
poniedziałek, 17 czerwca 2013
Ludzie się śmieją
Ludzie się śmieją,
gdy moda chora
robi ofiarę
z prowokatora.
Sam lazł po nocy,
z immunitetem,
los go obdarzył
takim pasztetem.
Zgubił poczucie,
sensu i racji,
cud, że nie zgubił
swej... orientacji!
Do domu wrócił,
ponoć obity,
bo rwał faceta
pewnej kobity.
Czy, to jest prawda?
Takie pogłoski,
karmią niejedne
globalne wioski.
Bywa, że w mordę,
w ciemnym zaułku...
Na różańcowym
wszak nie był kółku...
A teraz jęczy,
narzeka, sapie,
i z grubej rury
argument łapie.
To narodowcy!
Jacyś faszyści...
Ci z "orientacją"
tylko są czyści.
Oni zwyczajnie,
wśród ciemnej nocy
szlajać się chcieli...
Znikąd pomocy!
Po tych ekscesach
wciąż nie wyspany,
i według jęczeń,
poobijany,
czujny jak zwykle,
i elokwentny
będzie głosować!
Wynik? Przeciętny.
Diety, i karty,
jakieś przyciski?
Ciepła ta fucha,
a temat? Śliski.
Bo bez poślizgu,
nie ma zabawy!
... nierządem stoi...
On jeden prawy.
gdy moda chora
robi ofiarę
z prowokatora.
Sam lazł po nocy,
z immunitetem,
los go obdarzył
takim pasztetem.
Zgubił poczucie,
sensu i racji,
cud, że nie zgubił
swej... orientacji!
Do domu wrócił,
ponoć obity,
bo rwał faceta
pewnej kobity.
Czy, to jest prawda?
Takie pogłoski,
karmią niejedne
globalne wioski.
Bywa, że w mordę,
w ciemnym zaułku...
Na różańcowym
wszak nie był kółku...
A teraz jęczy,
narzeka, sapie,
i z grubej rury
argument łapie.
To narodowcy!
Jacyś faszyści...
Ci z "orientacją"
tylko są czyści.
Oni zwyczajnie,
wśród ciemnej nocy
szlajać się chcieli...
Znikąd pomocy!
Po tych ekscesach
wciąż nie wyspany,
i według jęczeń,
poobijany,
czujny jak zwykle,
i elokwentny
będzie głosować!
Wynik? Przeciętny.
Diety, i karty,
jakieś przyciski?
Ciepła ta fucha,
a temat? Śliski.
Bo bez poślizgu,
nie ma zabawy!
... nierządem stoi...
On jeden prawy.
niedziela, 16 czerwca 2013
Czas wreszcie krzyknąć...
Moja Europa
/Słowa i śpiew - Jan Kaczmarek/
Na tle brudnego muru
Kolejka smętnych zjaw:
Emeryt, gruźlik, baba,
W wózku wrzeszczący szkrab!
I pijak niegolony
I jego chudy teść,
Co tylko po piweńko
Chcą bez kolejki wleźć.
Nasza powszednia nędza,
Wspólna, globalna wieś
I ekspedientka-jędza,
I wszędzie, Tczew czy Brześć,
Pod biedą i niemotą
Po horyzontu kres
Nasz polski żywioł: błoto!
Tej wegetacji treść!
A przecież to Europa, tak bogata,
Poniklowana, złota – pępek świata,
Twoja i moja, nasza, wspólny, obszerny dom,
Tu wszędzie jest Europa! S’il volus plait, welcome!
Twarze zgorzkniałe szare
I oczy, co od lat
Chłoną cieknący z gazet
Wściekły, obmierzły jad!
I usta, co nie znają
Zwykłych, życzliwych słów,
Warczeniem się witają
Lub odwróceniem głów!
A przecież to Europa, raj ludzkości,
Błogosławiony obszar wspaniałości!
Ojczyzna mądrych ludzi, niepospolitych snów,
A tu się rano budzisz, by zobaczyć znów...
Marnie rodzące pola,
Usychający las.
Przeklęta zła niedola
Wciąż prześladuje nas!
Czy dola to okrutna,
Czy może zwykły pech?
Strach wypatrywać jutra
Smętnie, ponuro, źle!
A czas do przodu leci
I lata z nim trop w trop,
I w interesie dzieci
Czas wreszcie krzyknąć „Stop”!
Odwagi i fantazji
Nastał ostatni czas,
Inaczej stepy Azji
Wkrótce pochłoną nas!
A przecież to Europa, tak bogata
Poniklowana, złota, pępek świata!
Twoja i moja, nasza, wspólny, obszerny dom,
Czy dla nas ta Europa?
Świadkowie - Jacek Kaczmarski
Słowa:
Od trzydziestu lat szukam syna, wojnę przeżył, wiem to, bo pisał.
Na tym zdjęciu jest razem z dziewczyną, która mieszka ze mną do dzisiaj,
w jego liście ostatnim... przeczytam:
"Jadę do was, uściskaj tatę, mam dla niego na wojnie zdobytą marynarkę w angielską kratę.
Sam ją noszę na razie, choć mała..." - syn był wielki, barczysty i silny, jeśli wie ktoś,
co się z nim stało, niech da znać, bardzo proszę pilne.
Droga Pani! W programie "Świadkowie" oglądałem Panią przypadkiem.
Od trzydziestu lat w Rembertowie mieszkam, z wojny pamiątki mam rzadkie.
Okradałem kiedyś skrzynki pocztowe - w listach były pieniądze czasami,
wśród tych listów są trzy obozowe... Może będą ciekawe dla pani...
"Bracie, braciszku, wojnę przeżyłem a z lasu wyszedłem za wcześnie.
We wsi mnie jakiś patrol przydybał i taki był koniec pieśni.
Siedzę w obozie razem z Niemcami, NSZ i AK,
trzymam się zdrowo, do domu wrócę kiedy się tylko da.
Wczoraj niektórzy z nas uciekali, ja się trzymałem z daleka
(gdy się z takiego obozu pryska,trzeba mieć dokąd uciekać!).
Dziś ciężarówką zwieźli połowę, resztę skreślono z list,
teraz ich biorą na przesłuchanie, patrzę, nie mówię nic.
Był jeden taki przyjemnie spojrzeć, wysoki, obszerny w barach,
wyższy, silniejszy nawet ode mnie, znasz mnie, trudno dać wiarę.
Miał marynarkę w angielską kratę, razem z tamtymi pruł,
Gdy go złapali i przesłuchali, wyszło człowieka pól.
Zapadł się w sobie, chodzić nie może, niższy jest chyba o głowę.
Nie znam się na tym, ale wygląda jakby miał żeber połowę.
Tak tu żyjemy, list ten wysyłam Rosjanka (kocha tu mnie).
Jak mam już siedzieć, wolę u swoich, zawiadom o mnie UB".
"Tatusiu, uciec się nic udało, nie wiem czy jeszcze napiszę..."
Ten w marynarce w angielską kratę z daprosa na czterech przyszedł,
więc teraz ja się nim opiekuję, tak jak on mną przez lat cztery.
Trochę się boję co z nami zrobią. Szkoda, do jasnej cholery!".
"Mamasza, mnie sjemnadsat liet a ja uże liejtienant!
Sdies wsio w paradkie, polskich my unicztażim banditow,
tagda ja napiszu pismo i wsio skażu ja wam.
Sczas nie chwatajet sił i spit mój major, Szachnitow.
Atcu skazi szto u mienia jest dla niewo padarok:
pidżak s anglijskoj plietuszkoj papał mnie prosto darom!"
Wejdźmy głębiej w wodę... kochani
Dosyć tego brodzenia przy brzegu
Ochłodziliśmy już po kolana
Nasze nogi zmęczone po biegu
Wejdźmy w wodę po pas i po szyję
Płyńmy naprzód nad Czarną głębinę
Tam odległość brzeg oczom zakryje
I zeschniętą przełkniemy tam ślinę
Potem każdy się z wolna zanurzy
Niech się fale nad głową przetoczą
W uszach brzmieć będzie cisza po burzy
Dno otwartym ukaże się oczom
Tak zawisnąć nad ziemią choć na niej
Bez rybiego popłochu pośpiechu
I zapomnieć, zapomnieć... kochani
Że musimy zaczerpnąć oddechu...
sobota, 15 czerwca 2013
Do cichego fana
Jeden z moich cichych fanów
pierwszy wpisy czyta,
skromny, z boku, ale czujny!
Mój blog wszystkich wita,
także ciebie, co ukradkiem
moje wypociny
bierzesz pod swą analizę
z służbowej przyczyny.
Lekkiej pracy to ty nie masz,
czytać takie bzdury?
Ale służba to jest służba,
taki los ponury.
Sam wybrałeś lub musiałeś,
nie wnikam w niuanse,
ale możesz coś z tym zrobić,
każdy ma trzy szanse.
Pierwsza szansa nie skorzystać,
do zgrai nie przystać,
druga szansa - się odmienić
i przyrzec poprawę,
trzecia? A, w łeb sobie strzelić!
I zakończyć sprawę!
pierwszy wpisy czyta,
skromny, z boku, ale czujny!
Mój blog wszystkich wita,
także ciebie, co ukradkiem
moje wypociny
bierzesz pod swą analizę
z służbowej przyczyny.
Lekkiej pracy to ty nie masz,
czytać takie bzdury?
Ale służba to jest służba,
taki los ponury.
Sam wybrałeś lub musiałeś,
nie wnikam w niuanse,
ale możesz coś z tym zrobić,
każdy ma trzy szanse.
Pierwsza szansa nie skorzystać,
do zgrai nie przystać,
druga szansa - się odmienić
i przyrzec poprawę,
trzecia? A, w łeb sobie strzelić!
I zakończyć sprawę!
piątek, 14 czerwca 2013
Premierowy mecz i kondycja precz
Społeczeństwu do bramki
strzelił tyle goli...
Będzie przerwa podobno,
bo noga go boli.
Jaka będzie zielona
boiska platforma,
bez gracza wytrawnego?
Kiedy wróci forma?
Napisał bym ciut więcej,
niestety nie mogę,
bo ktoś uzna,
że pora mnie leczyć na nogę.
strzelił tyle goli...
Będzie przerwa podobno,
bo noga go boli.
Jaka będzie zielona
boiska platforma,
bez gracza wytrawnego?
Kiedy wróci forma?
Napisał bym ciut więcej,
niestety nie mogę,
bo ktoś uzna,
że pora mnie leczyć na nogę.
Tytuł prasowy z palca czy z głowy?
Czasy mam pokrętne, jak tytuły w prasie,
Tramwaj może pieszego potrącić? Tak da się?
Dotąd pieszy pod tramwaj wpadał, dziś odwrotnie?
Tramwaj z szyn, i za pieszym gonił łobuz psotnie?
W przeszłości się w gazetach tytuły czytało:
Znów pieszy wpadł pod tramwaj!
I się rozumiało.
Tramwaj może pieszego potrącić? Tak da się?
Dotąd pieszy pod tramwaj wpadał, dziś odwrotnie?
Tramwaj z szyn, i za pieszym gonił łobuz psotnie?
W przeszłości się w gazetach tytuły czytało:
Znów pieszy wpadł pod tramwaj!
I się rozumiało.
Dobrzy ludzie
Dobrzy ludzie umierają.
W naszych sumieniach.
W naszych sercach.
Na naszych oczach.
Odganiamy.
Myśli.
Niepokój.
Wspomnienia.
Żal.
Nie odwiedzamy grobów.
Nie czujemy żalu.
Nie wspominamy.
Nie czujemy więzi.
Zabijamy po raz drugi.
Lekceważeniem.
Zapiekłą nienawiścią.
Pychą.
Zapomnieniem.
W naszych sumieniach.
W naszych sercach.
Na naszych oczach.
Odganiamy.
Myśli.
Niepokój.
Wspomnienia.
Żal.
Nie odwiedzamy grobów.
Nie czujemy żalu.
Nie wspominamy.
Nie czujemy więzi.
Zabijamy po raz drugi.
Lekceważeniem.
Zapiekłą nienawiścią.
Pychą.
Zapomnieniem.
środa, 12 czerwca 2013
Tłumy wciąż takie same
Tłumy wciąż takie same,
im prawdy nie trzeba,
wystarczą tanie igrzyska,
jakiś kąt, kęs chleba.
Nie czują żadnej więzi,
z Ojczyzną, z przodkami,
i chętnie skubią plewy,
którymi rząd mami.
Tożsamość narodowa?
Co za egzotyka?
Wolą michę mieć pełną
z ręki sprzedawczyka.
Dają się oszukiwać,
dlatego, że czują,
respekt wobec tych,
którzy do kaszy im plują?
Nie można już nic zrobić?
Czy czas machnąć ręką?
I tylko się przyglądać
przyszłości z udręką?
Zawładnęli Ojczyzną,
kto zna Potulice?
Komu po drugiej wojnie
zginęli rodzice?
Kto zabijał z rozmysłem
siostrę, ojca, brata?
A, kto znów zagłosuje
na ciemiężcę, kata?
Na nic cała historia,
walki, krew przelana?
Czerwony nie popuszcza,
a... popiera tłuszcza!
Czy z Bogiem, czy bez Boga?
Jego przykazania,
są jednakie dla dobrych
ludzi, i dla drania.
Od nas tylko zależy,
czy pójdziemy drogą
człowieczeństwa,
czy taką, co iść świnie mogą.
I nie mam nic do świni,
to poczciwe zwierzę,
wciąż mam cichą nadzieję...,
w człowieczeństwo wierzę.
im prawdy nie trzeba,
wystarczą tanie igrzyska,
jakiś kąt, kęs chleba.
Nie czują żadnej więzi,
z Ojczyzną, z przodkami,
i chętnie skubią plewy,
którymi rząd mami.
Tożsamość narodowa?
Co za egzotyka?
Wolą michę mieć pełną
z ręki sprzedawczyka.
Dają się oszukiwać,
dlatego, że czują,
respekt wobec tych,
którzy do kaszy im plują?
Nie można już nic zrobić?
Czy czas machnąć ręką?
I tylko się przyglądać
przyszłości z udręką?
Zawładnęli Ojczyzną,
kto zna Potulice?
Komu po drugiej wojnie
zginęli rodzice?
Kto zabijał z rozmysłem
siostrę, ojca, brata?
A, kto znów zagłosuje
na ciemiężcę, kata?
Na nic cała historia,
walki, krew przelana?
Czerwony nie popuszcza,
a... popiera tłuszcza!
Czy z Bogiem, czy bez Boga?
Jego przykazania,
są jednakie dla dobrych
ludzi, i dla drania.
Od nas tylko zależy,
czy pójdziemy drogą
człowieczeństwa,
czy taką, co iść świnie mogą.
I nie mam nic do świni,
to poczciwe zwierzę,
wciąż mam cichą nadzieję...,
w człowieczeństwo wierzę.
wtorek, 11 czerwca 2013
Czy ktoś się jeszcze nabierze na ciasteczko cokolwiek nieświeże?
Hydra odrasta, w strachu mnożąc głowy, kawa kolorem podobna do błota, jak ruch wcześniejszy, tego .........
Są w wielkim strachu, a człowiek w panice, będzie ogłupiał podstępem ulice. Jakieś namioty, czy kuchnie wojskowe... Jak w Peerelu! Zdjęcia pamiątkowe róbcie dopóki okazja od święta! Nas wziąć na plewy? A my co, bydlęta?
niedziela, 9 czerwca 2013
Czy tę ułomność widzicie? Ona "urządza" nam życie!
Co dodać, lub ująć, możemy? Raczej z rozpaczy pomrzemy. Żyjemy za długo, my dziadki, by słuchać takiej gadki! To się nie trzyma kupy! Dzieciństwo gdzie? O kant dupy? Jak słucham tego ględzenia, to ziewam! Tak od niechcenia! Tu dzieci tracą dzieciństwo, a ona ględzi! To świństwo! Poczytajcie uważnie wraże ludzkie komentarze.
piątek, 7 czerwca 2013
Rzucanie tortem, narodowym sportem?
Gdy na łąkach ucichły
zawieruchy wichry,
co z góry sterowane,
a zwią się dziejowe,
stara władza została.
A pastuchy? Nowe!
Jako dowód wdzięczności,
wymyśliły kreskę,
taką grubą,
co mogła by służyć za deskę,
która chroni,
gdy tłumy baranów z zagrody
ruszą wściekłe,
do złości wszak miały powody!
Ta kreska miała zgasić
niesnaski i swądy,
upierdliwcom zostały
drogi prawne, sądy.
Lecz gdyby naiwny,
chciał jakieś sprawy wnosić,
to przypadek dziwny,
miał te sprawy latami
ciągnąć i ślimaczyć,
aż zapomną,
gdy nie chcą krzywd swoich wybaczyć.
Zaczęły się niebawem,
już o wczesnym świcie,
zawody,
który pierwszy będzie przy korycie!
Nazwali to wybory,
wybór był wyborny,
kto wygra?
Który pastuch jako ten...
nadworny?
....
....
Kto pierwszy przy korycie?
To znaczy przy torcie?
Aż jeden nie wytrzymał,
i te kpiny skrócił,
złapał tort i sędziemu
prosto w gębę rzucił!
Ze trzy lata dostanie,
jak się sędzia wkurzy,
za wyrywność, za celność,
za to, że ład burzy!
Myślał, jaki naiwny,
że umowy zerwie?
Że się w poprzek położy
partyjnej konserwie?
Umowy z pastuchami,
póki co, rzecz święta,
i nie będą tortami
rzucały bydlęta!
Kończę, lepszego jutra
życząc wszystkim ślicznie,
bredziłem, to nie było
wcale politycznie,
czasem nie wiem, co piszę,
a doszły mnie słuchy,
że chcą mnie do zagrody
zapędzić pastuchy.
zawieruchy wichry,
co z góry sterowane,
a zwią się dziejowe,
stara władza została.
A pastuchy? Nowe!
Jako dowód wdzięczności,
wymyśliły kreskę,
taką grubą,
co mogła by służyć za deskę,
która chroni,
gdy tłumy baranów z zagrody
ruszą wściekłe,
do złości wszak miały powody!
Ta kreska miała zgasić
niesnaski i swądy,
upierdliwcom zostały
drogi prawne, sądy.
Lecz gdyby naiwny,
chciał jakieś sprawy wnosić,
to przypadek dziwny,
miał te sprawy latami
ciągnąć i ślimaczyć,
aż zapomną,
gdy nie chcą krzywd swoich wybaczyć.
Zaczęły się niebawem,
już o wczesnym świcie,
zawody,
który pierwszy będzie przy korycie!
Nazwali to wybory,
wybór był wyborny,
kto wygra?
Który pastuch jako ten...
nadworny?
....
....
Kto pierwszy przy korycie?
To znaczy przy torcie?
Aż jeden nie wytrzymał,
i te kpiny skrócił,
złapał tort i sędziemu
prosto w gębę rzucił!
Ze trzy lata dostanie,
jak się sędzia wkurzy,
za wyrywność, za celność,
za to, że ład burzy!
Myślał, jaki naiwny,
że umowy zerwie?
Że się w poprzek położy
partyjnej konserwie?
Umowy z pastuchami,
póki co, rzecz święta,
i nie będą tortami
rzucały bydlęta!
Kończę, lepszego jutra
życząc wszystkim ślicznie,
bredziłem, to nie było
wcale politycznie,
czasem nie wiem, co piszę,
a doszły mnie słuchy,
że chcą mnie do zagrody
zapędzić pastuchy.
Zagraża Ojczyźnie wróg z... nie zbudowanych dróg!
Zamiast drogi budować,
do jasnej cholery!,
to cała para w gwizdek!
To znaczy w lasery!
Władza zawsze potrafi
znaleźć sobie wroga,
namierzyć i ustrzelić,
lecz czy tędy... droga?
czwartek, 6 czerwca 2013
Archeologia sumienia
Do przeszłości należy archeologicznie...,
każdą cząstkę WYGRZEBAĆ
i poskładać ślicznie.
Nie wszystko, jak część teczek,
płomienie pożarły,
składać trzeba wspomnienia,
zanim nie umarły!
Czy bogowie pokarzą?
Czas sam nie pokaże,
zbierajmy, chrońmy pamięć,
swej Ojczyźnie w darze.
Każdy naród
pamięcią historii bogaty,
niech wnuk dowie się prawdy,
jak było przed laty.
każdą cząstkę WYGRZEBAĆ
i poskładać ślicznie.
Nie wszystko, jak część teczek,
płomienie pożarły,
składać trzeba wspomnienia,
zanim nie umarły!
Czy bogowie pokarzą?
Czas sam nie pokaże,
zbierajmy, chrońmy pamięć,
swej Ojczyźnie w darze.
Każdy naród
pamięcią historii bogaty,
niech wnuk dowie się prawdy,
jak było przed laty.
Subskrybuj:
Posty (Atom)