wtorek, 26 sierpnia 2014

Dzień tygodnia

Dzień tygodnia.

Dzisiaj, nikt po imieniu
nie nazywa rzeczy,
a "unijna poprawność"
zewsząd ku nam skrzeczy.
W ludową mądrość sama
układa się strofka:
dawniej, że głupio-mądra,
dzisiaj... filozofka!
Kto wie, ten okiem mrugnie,
niezadowolony,
westchnąwszy:
- kogo wpuszcza się dziś na salony?
Dzień tygodnia
w nieświętym gniewie
dziś się pieni?
Jest jak kręgi na wodzie,
wnet w nicość się zmieni.
Powiem tak
(tę opinię wielu z Was podzieli),
nikt o środzie nie myśli,
gdy jest przy niedzieli.

środa, 20 sierpnia 2014

Zadławienie wspomnieniem

Wisiał o pięść od ziemi,
na krzaku leszczyny.
Przenigdy nie zapomnę
tej obrzmiałej miny,
jęzora, który sięgał
aż poniżej brody.
Dzieckiem byłem zaledwie,
sześciolatek młody.
Słyszałem jakieś słowa,
że wypłatę stracił,
miał może z osiemnaście?
Kto się nań wzbogacił?
Jakąż to satysfakcję
miał rabuś, że życie,
młode i nieroztropne
pomógł zniszczyć skrycie?
Bóg się patrzył cierpliwy,
wiedząc co się zdarzy.
Jest taki sprawiedliwy?
Jednak chyba wraży.

wtorek, 12 sierpnia 2014

Przyjazne Państwo?



Niektóre urzędniczki mają petentów w...
Ta dłuuga opowieść będzie o pewnym urzędzie, który na żale petenta jest głuchy, a przykład idzie z góry, jak dochodzą podsłuchy.
  
Część pierwsza.
Zapisano 13 maja 2014 roku, przed wysłaniem pisma:

Szanowny Panie Prezydencie XXXXXXXX!

Załączam do tego elektronicznego listu opis moich dwóch wizyt w XXXXXX XXXXX XXXXX. Proszę o przeczytanie i zainteresowanie poruszonymi w nim kwestiami:

1. Czy urzędnik ma prawo "nie lubić" petenta i okazywać, od wejścia, swoją nad nim wyższość?
2. Dlaczego podczas rzeczowej, kulturalnej rozmowy z miłą urzędniczką wyjaśniającą mi zrozumiale i bez szykan jak mam załatwić powierzoną mi  sprawę, zostaję okrzyczany przez siedzącą obok panią, z którą przecież nie podjąłem rozmowy o sposobie załatwienia?
3. Dlaczego zostałem (bezpodstawnie) oskarżony o dostarczenie upoważnienia z sfałszowanym podpisem osoby upoważniającej mnie do odbioru dokumentu?
4. Z jakiego powodu, po tak ciężkim i uwłaczającym mi oskarżeniu, pani urzędniczka z drwiącym uśmieszkiem zwróciła mi mój dowód osobisty, zamiast wezwać funkcjonariuszy policji lub chociażby ochrony urzędu, i z satysfakcją powiedziała, że dzisiaj to ja tego zaświadczenia nie odbiorę?
5. Dlaczego w urzędzie nie ma właściwego rozdzielenia kompetencji i zastępowania stanowisk? Mam prawo tak wnioskować, ponieważ brak zainteresowania moim upokorzeniem personel Sekretariatu tłumaczył... naradą, która potrwa "do nie wiadomo kiedy".
6. Dlaczego wezwana urzędniczka, sprawczyni tego niemiłego zajścia, stanowczo odmówiła przeproszenia mnie petenta za pomówienie o fałszerstwo i nie ustosunkowała się do swoich drwin ze mnie, a pani, wydająca się być przełożoną, pokazała swoją bezsilność? A może aprobatę takiego zachowania?
7. Dlaczego pomimo takiego zamieszania, ja zwykły posłaniec, który miał tylko odebrać z uprzejmości czyjeś zaświadczenie, dostałem je nie w zaklejonej kopercie ale do ręki? W takim razie może prościej było je nalepić na tablicy ogłoszeń na miejskim ryneczku i nie sprawdzać tych podpisów i nie pomawiać mnie o ich fałszowanie?

 Mam nadzieję, że doprowadzi Pan do tego, że hasło Urząd Przyjazny nie pozostanie wyłącznie martwym sloganem?
Pozdrawiam serdecznie i życzę Panu samych mądrych, uprzejmych i życzliwych współpracowników.
  
Xxxxxxxxx Xxxxxxxxx - petent/posłaniec

Treść załącznika:
 Nająłem się na posłańca, mając więcej czasu, i odwiedziłem URZĄD, nie wiedząc zawczasu, czym się skończy tam moja prosta(?) eskapada, w napis "Urząd Przyjazny" wierzyć nie wypada.

Jedna z pań sympatyczna oraz nader miła, kompetentnie mi co, jak, chętnie wyjaśniła, wtem znienacka ta obok, bardziej niecierpliwa, wtrąca się do rozmowy i sobie "używa"! Krzykiem wtłacza mi w uszy swoje ważne racje, telefonicznie mogłem zdobyć informacje, albo poprzez Internet, no, elektronicznie, zdębiałem, skąd te wrzaski? A było tak ślicznie. Wiedząc już, że niełatwym chlebem jest posłanie, podziękowałem, mówiąc, wrócę po PODANIE. Wytłumaczyłem, zdając z wizyty relację, że MUSI być PODANIE! Urząd ma swą rację. Oczywiście z podaniem ksero odwiedziłem, na kopii mam "Wpłynęło", już przezorny byłem. Upoważnienie z sobą miałem do odbioru, nie wiedząc, że mnie czeka wnet przedsmak horroru. Podszedłem do tej, co to "na petenta z góry" i za moment mnie spotkał epizod ponury. Już ten drwiący uśmieszek dobrego nie wróżył:

- podpis jest sfałszowany!

Co? Mój świat się zburzył! Ja sfałszowałem podpis? Jakiś żart ponury? Czy ze wstydu mam schować się do mysiej dziury?
A pani urzędniczka, surrealizm czysty, spokojnie mi oddaje dowód osobisty i mówi:
 - zaświadczenia to pan nie odbierze!
Ja pytam, co to znaczy?, bo zgłupiałem, szczerze, a pani z satysfakcją i triumfem w głosie:

 - już z panem nie rozmawiam!

Cóż, miała mnie w nosie. Poprosiłem, niech dzwoni, niech łapią fałszerza, a ona, że rozmawiać ze mną nie zamierza.
Nie czułem się komfortowo, robi ze mnie "wała"? Gdzie Policja? Fałszerza tymczasem złapała i oddaje mu dowód, pozwala mu zniknąć? Tak, po prostu mam odejść i kary uniknąć?

Poprosiłem o jakieś zwierzchnika namiary pewną panią z innego okienka i... czary, podała mi i owszem numer do pokoju, poszedłem o swe imię zawalczyć, do boju! Już myślę, ku przestrodze taką w czarne ramki, a tu Zonk! Drzwi zawarte, całowanie klamki!

Popytałem, znalazłem jakąś inną drogę, tłumaczę, lecz dogadać się jakoś nie mogę. Tej WAŻNEJ nie ma, bowiem jest jakaś narada, a w zastępstwie nikomu działać nie wypada. Pytam, ile ta potrwa? Wiem już z doświadczenia, narada jak barykada, tu nic się nie zmienia, i petent jak się zmęczy jałowym czekaniem, sam pójdzie w diabły sobie! Trzeba walczyć z draniem!
Pytam, czemu Policji nikt nie zawiadamia? Fałszerz sieje tu zamęt w urzędniczym kraju, a wy wyrozumiali?
- nie mamy w zwyczaju...
Tolerują przestępców, fałszerzy w urzędzie? Ku czemu ten Kraj zmierza? Lepiej już nie będzie?

Mówię, sam w takim razie Policji dam znać, wychodzę na korytarz i tutaj... psia mać! W tej materii od dawna też nic się nie zmienia, proszę czekać, wnet będzie przyjęcie zgłoszenia... Komórkę to czekanie do cna wyładuje, dzwoniący umrze pewniej, niż zareaguje ta nasza policyjna służba, za nasze podatki. Tym sposobem nie dało się zamknąć za kratki ohydnego przestępcy, wrednego fałszerza, ale, co to? Już ku mnie urzędniczka zmierza i zaprasza bym wrócił, coś mi pokazuje. To podpisy, te same, które się fałszuje. Wyjaśnia, że się różnią, dla mnie nie dziwota, lata lecą, to muszą, dla mnie to głupota. Pytam grzecznie, co zatem?
- Zaświadczenie damy i już więcej do pana pretensji nie mamy.
Ja, na to, że rozumiem wszelkie procedury, jednak dzisiaj był grany scenariusz ponury, pani "z dołu" zechciała mi "zagrać na nosie", nie po to, tu pracuje, by tak skończyło się. Proszę, aby mnie urzędniczka za "szum" przeprosiła, pani dzwoni i wkrótce tu się pojawiła, lecz harda i się prosto mi w moją twarz śmieje, mówiąc, że nie przeprosi, niech co chce się dzieje.
Skwitowałem, że niesmak mym udziałem będzie na wspomnienie dnia w owym "Przyjaznym Urzędzie".

Tu, spróbuję wyjaśnić, jak umiem, powoli, mnie sprawdzanie podpisu zupełnie nie boli. Nie w tym problem, tu żaden problem nie istnieje, rzecz w tym, co po takim sprawdzaniu się dzieje. Urzędniczka, się na mnie ot, tak, wyżyć chciała, i że nic nie załatwię, chętnie pokazała. Od początku szukała punktu zaczepienia, jej praca w takim miejscu? Ech, brak zrozumienia. Arogancja i taka satysfakcja w głosie, że z niczym odejść muszę, że mogła mieć w nosie...

Gdy sfałszowałem podpis, to na co czekała? I od niej też Policja odebrać nie chciała?

Inna sprawa, to bezwład w służbowym układzie, petent może pójść "z kwitkiem", bo... są na naradzie?
Radzą pewnie zawzięcie biurowe elity jak obrzydzić petentom w urzędach wizyty?

Wyjaśniam, z uprzejmości za posłańca byłem, z problemami, lecz prostą sprawę załatwiłem. Dostarczyłem podanie i upoważnienie(!), mogło za to mnie spotkać nawet i więzienie. Nikt posłańców nie ceni, to od wieków wiemy, a gdzie Przyjazne Państwo? Skąd takie problemy?

Miałem upoważnienie do świstka odbioru, lecz nie CZYTANIA TREŚCI i reszty horroru! A tu świstek dostałem bez koperty, goły! Widać w tym kompetencję? Czy urząd wesoły?

Zadzwoniłem i owszem, jak byłem w oddali, pytając czy świadomie dokument wydali, czy na to procedura ichniejsza pozwala?

- nie ma takich procedur!

Odpowiedź powala. Taka walka, podpisów mozolne sprawdzanie, i jawnie treść odkryta? W posłańca władanie?

Tu już ręce opadły! W tym przyjaznym urzędzie "psy zająca zjadły"!
Mam nadzieję, że znajdzie czas prezydent miasta aby się sprawie przyjrzeć? Urzędnicza kasta, nieco mija się z hasłem, co petenta wita, Urząd nie jest Przyjazny, ktoś te hasła czyta?
Część druga.
Wciąż interesują Was losy wysłanego pisma?
Pytasz o losy mojego pisma do prezydenta miasta?
Dostałem odpowiedź, a jakże, oto ona:

XXXXX XXXXX<xxxxx.xx.xx> 2 czerwca 2014 11:35

Odpowiedź na maila z dnia 14.05.14 r. w sprawie XXX w XXXXXXX

Szanowny Panie,
 Przesyłam w załączeniu pismo podpisane przez Zastępcę Prezydenta Miasta Pana XXXX XXXX  w sprawie postępowania pracowników XXXX w XXXXXXX wobec Pana w czasie korzystania z usług urzędu. Pismo jest odpowiedzią na maila z dnia 14.05.14 r.
 Z poważaniem XXXXX XXXXXX
Dotyczy: załatwienia sprawy w XXXXXX  wXXXXXXXXX.
W odpowiedzi na Pana pismo z dnia 14 maja 2014 r., które wpłynęło do Prezydenta Miasta XXXXXXXX za pośrednictwem poczty elektronicznej, w sprawie postępowania pracowników XXXXX XXXXXX XXXXXXX wobec Pana w czasie korzystania z usług urzędu wyjaśniam, co następuje.
W dniu 14 maja br. zgłosił się Pan na stanowisko ds. informacji, aby odebrać zaświadczenie dla swojej małżonki dotyczące okresów rejestracji jej jako osoby bezrobotnej. Zgodnie z ustawą z dnia 14.06.1960 r. Kodeks postępowania administracyjnego (Dz. U. z 2013 r. poz. 267 tekst jedn. ze zm.) strona udziela pełnomocnictwa poprzez jednostronną czynność prawną (własne oświadczenie woli). Przepis art. 33 § 2 Kodeksu postępowania administracyjnego wymaga w tym zakresie, aby pełnomocnictwo było udzielone na piśmie, w formie dokumentu elektronicznego lub zgłoszone do protokołu. Jeżeli dana osoba spełni powyższy warunek, wówczas może otrzymać zaświadczenie dotyczące osoby, która upoważniła ją do obioru stosownego zaświadczenia. XXXXXXX XXXXXX XXXXXXX, jak i inne urzędy, wydając dokumenty osobom posiadającym upoważnienie do ich odbioru, za każdym razem bardzo dokładnie i wnikliwie bada, czy osoba, która zgłosiła się do urzędu z upoważnieniem, przedstawia wiarygodny dokument; powyższe działania wynikają z rygorystycznego przestrzegania ustawy o ochronie danych osobowych. Jedną z podstawowych czynności jest konieczność potwierdzenia zgodności podpisu na przedstawionym upoważnieniu z podpisem w karcie rejestracyjnej osoby bezrobotnej złożonej jako wzór podpisu.
Zarówno osoba pracująca na stanowisku ds. informacji, jak i koordynator zastępująca nieobecną kierownik działu zastosowały i zachowały procedurę obsługi klienta, która wyraża się m. in. w tym, iż w przypadku, gdy sprawa jest niejednoznaczna i budzi wątpliwości jest ona rozstrzygana przez kierownika lub osobę go zastępującą. Koordynator ponownie zbadała sprawę, a także wnikliwie przeanalizowała kartę archiwalną i stwierdziła, że podpis można przyjąć jako spójny i zgodny z zawartym w karcie i w związku z powyższym zaświadczenie zostało wydane, a Pan został przeproszony przez nią za zwłokę w wydaniu wnioskowanego dokumentu.
Ponieważ w Pana odczuciu pracownik ds. informacji zachowywał się w sposób niegrzeczny, kierownik działu przeprowadził z tym pracownikiem rozmowę dyscyplinującą.
W powyższej sprawie XXXXXX XXXXXX XXXXXXXX postąpił zgodnie z obowiązującymi procedurami, a Pan otrzymał potrzebny dokument, gdyż zaświadczenie po koniecznym wyjaśnieniu zostało wydane.
Dziękuję Panu za uwagi dotyczące pracy XXXXXX XXXXXXX XXXXXX w XXXXXXXX. Przyczynią się one do poprawy pracy urzędu wobec osób bezrobotnych i pracodawców.

Część trzecia
I jak znam życie, ostatnia.

Przeczytałem odpowiedź, zamyśliłem się nad stosunkami panującymi w urzędach i napisałem ponowne pismo, na które nadal oczekuję odpowiedzi. Domyślam się, że ponieważ „większa władza” pokazała swój tupet przy tzw. „aferze podsłuchowej”, to władza lokalna też nabrała przekonania, że nie musi niczego wyjaśniać szarym obywatelom. Prawdopodobnie więc, nie doczekam się już żadnej, tym razem konkretnej odpowiedzi.

Oto treść pisma, które wysłałem 10 czerwca 2014 roku:

Szanowny Panie Zastępco Prezydenta XXXXXX.

Dotyczy: załatwienia sprawy w XXXXX w XXXXXXXXXX

Obszernie wyjaśnia mi Pan, powołując się na paragrafy, o tzw. czynnościach prawnych związanych z procedurami dotyczącymi pełnomocnictw itd.

Otóż, gdyby Szanowny Pan zechciał UWAŻNIE i DOKŁADNIE przeczytać, czego dotyczył mój elektroniczny list, to zapewne by mi Pan udzielił wyjaśnień, dlaczego doszło do takiego traktowania i uchybień?

Napisał Pan, że "Zarówno osoba pracująca na stanowisku ds. informacji, jak i koordynator zastępująca nieobecną kierownik działu zastosowały i zachowały procedurę obsługi klienta, która wyraża się m. in. w tym, iż w przypadku, gdy sprawa jest niejednoznaczna i budzi wątpliwości jest ona rozstrzygana przez kierownika lub osobę go zastępującą. Koordynator ponownie zbadała sprawę, a także wnikliwie przeanalizowała kartę archiwalną i stwierdziła, że podpis można przyjąć jako spójny i zgodny z zawartym w karcie i w związku z powyższym zaświadczenie zostało wydane, a Pan został przeproszony przez nią za zwłokę w wydaniu wnioskowanego dokumentu."

Niestety, spodziewałem się takiej odpowiedzi!

Gdyby urzędniczka powiedziała:
- z powodu wątpliwości, co do zgodności podpisu, prosimy osobę zainteresowaną o osobisty odbiór.

Wówczas zagryzł bym z bezsilności wargi i potulnie odszedł z tzw. kwitkiem. Tu jednak od początku szło o prywatną szykanę pani urzędniczki, która chciała pokazać swoją wyższość nad petentem!

Zarzut fałszerstwa podpisu z jednoczesnym zwrotem dowodu osobistego rzekomemu fałszerzowi, to ZUPEŁNY BRAK PROFESJONALIZMU.

Zostałem również sponiewierany usiłując przywrócić moje imię, gdy wędrowałem od pokoju do pokoju, próbując zainteresować tą jawną szykaną inne urzędniczki. Wszędzie napotykałem na uśmieszki i wymówki, a to, że tej pani nie ma, a to, że jest narada...

Dopiero, gdy zacząłem, bezskutecznie zresztą, łączyć się za pomocą komórki z policyjnym numerem 997, jedna z pań zmieniła zdanie i w cudowny sposób rozpoznała zgodność podpisu!

A przeprosin hardo odmówiła bezpośrednia sprawczyni tego niemiłego zdarzenia, więc do pasma upokorzeń doszło jeszcze większe poczucie mojej nicości w tej machinie urzędniczej.

Nie odniósł się Szanowny Pan do tego, że odpowiedziano mi, że NIE MA PROCEDURY dotyczącej wydawania dokumentu w zamkniętej kopercie posłańcowi!

Tak, Szanowny Panie, przecież pisałem, że dokument, tak drobiazgowo weryfikowany za pomocą sprawdzania zgodności podpisu, raptem daje się jawnie, zupełnie bez opakowania! Ładne procedury, a raczej chyba proceder?

Napisał Pan:
"W powyższej sprawie XXXXXX XXXXXX XXXXXX postąpił zgodnie z obowiązującymi
procedurami, a Pan otrzymał potrzebny dokument, gdyż zaświadczenie po koniecznym
wyjaśnieniu zostało wydane.
"

W takim razie, zachwycony enigmatyczną odpowiedzią, jeszcze raz powtórzę Szanownemu Panu moje pytania:

Załączam do tego elektronicznego listu opis moich dwóch wizyt w XXXXX XXXXXX XXXXXX. Proszę o przeczytanie i zainteresowanie poruszonymi w nim kwestiami:

1. Czy urzędnik ma prawo "nie lubić" petenta i okazywać, od wejścia, swoją nad nim wyższość?
2. Dlaczego podczas rzeczowej, kulturalnej rozmowy z miłą urzędniczką wyjaśniającą mi zrozumiale i bez szykan jak mam załatwić powierzoną mi  sprawę, zostaję okrzyczany przez siedzącą obok panią, z którą przecież nie podjąłem rozmowy o sposobie załatwienia?
3. Dlaczego zostałem (bezpodstawnie) oskarżony o dostarczenie upoważnienia z sfałszowanym podpisem osoby upoważniającej mnie do odbioru dokumentu?
4. Z jakiego powodu, po tak ciężkim i uwłaczającym mi oskarżeniu, pani urzędniczka z drwiącym uśmieszkiem zwróciła mi mój dowód osobisty, zamiast wezwać funkcjonariuszy policji lub chociażby ochrony urzędu, i z satysfakcją powiedziała, że dzisiaj to ja tego zaświadczenia nie odbiorę?
5. Dlaczego w urzędzie nie ma właściwego rozdzielenia kompetencji i zastępowania stanowisk? Mam prawo tak wnioskować, ponieważ brak zainteresowania moim upokorzeniem personel Sekretariatu tłumaczył... naradą, która potrwa "do nie wiadomo kiedy".
6. Dlaczego wezwana urzędniczka, sprawczyni tego niemiłego zajścia, stanowczo odmówiła przeproszenia mnie petenta za pomówienie o fałszerstwo i nie ustosunkowała się do swoich drwin ze mnie, a pani, wydająca się być przełożoną, pokazała swoją bezsilność? A może aprobatę takiego zachowania?
7. Dlaczego pomimo takiego zamieszania, ja zwykły posłaniec, który miał tylko odebrać z uprzejmości czyjeś zaświadczenie, dostałem je nie w zaklejonej kopercie ale do ręki? W takim razie może prościej było je nalepić na tablicy ogłoszeń na miejskim ryneczku i nie sprawdzać tych podpisów i nie pomawiać mnie o ich fałszowanie?
Po zastanowieniu, dodam jeszcze jedno pytanie:
Czy urzędniczka, która spowodowała "zgrzyt", nadal pracuje na stanowisku umożliwiającym bezpośredni kontakt z petentami i czy dostała podwyżkę, za pokazywanie petentom ich miejsca  w szeregu i uczenie ich pokory?

Xxxxxxxx Xxxxxxx - petent/posłaniec


Co dalej?
NIC!
Jak to śpiewano w pewnej (wyborczej) piosence? Ten kraj jest nasz i wasz… ale przecież wszystko zależy od tego, po której stronie biurek.







Pocieszenie

Niejednego to pocieszy, że ktoś inny mocniej grzeszy.

Jeden z komentarzy pod zdjęciami "zmęczonych życiem" Koreańczyków:

Кто говорит, что русские-самая пьющая нация в мире, я тому посоветовал-бы съездить в Южную Корею.Местная водка(соджу)стоит чуть дороже бутилированной воды и продаётся на каждом углу.И пьют её все и много.

/Kto mówi, że Rosjanie są najbardziej pijącym narodem na świecie, temu radzę pojechać z wizytą do Korei Południowej. Miejscowa wódka (Soju) kosztuje nieco drożej od butelkowanej wody i jest sprzedawana w każdym zakątku. I piją ją wszyscy w dużych ilościach./

Подробнее о корейской кухне /więcej o koreańskiej kuchni/:
Как выпить и закусить по-корейски /jak jeść i pić po koreańsku/? 

Zanim urosnę


































Pewnie go czeka przyszłość ponura,
wyrośnie z kotka kawał kocura,
który już ciepłych uczuć nie wzbudzi,
i egzaltacji u durnych ludzi,
bo tylko dureń tym się zachwyci,
że taki śliczny koteczek, tyci...
Weźmiesz koteczka do swego domu,
a on... urośnie! Tak po kryjomu!
Wyrośnie z niego kawał kocura!
Pewnie go czeka przyszłość ponura!
A ogłoszenie? Za serce chwyta,
i łzy wyciska z tego, kto czyta.

czwartek, 7 sierpnia 2014

Zewsząd słychać buńczuczne piski, co nam z tego przyjdzie Unio?

Ogryzki!

Teraz staje się jasne, że polskie i mołdawskie jabłka były tylko początkiem...

 Władimir Putin podpisał dekret w sprawie stosowania niektórych specjalnych środków gospodarczych dla zapewnienia bezpieczeństwa Rosji. Dekret zakazuje lub ogranicza import produktów rolnych na rok, surowców i żywności z krajów, które przystąpiły do ​​sankcji wobec Rosji .

Dekret będzie obowiązywał przez okres jednego roku . Przez ten czas do Rosji jest zabroniony przywóz towarów rolnych wytwarzanych w krajach, które zdecydowały się na nałożenia sankcji gospodarczych na rosyjskie jednostki fizyczne lub ekonomiczne .

Putin polecił rządowi, aby przygotować listę produktów, które będą zakazane. Jest to konieczne, dla zapobieżenia szybkiemu wzrostowi cen, powiedział prezydent. W przyszłości lista może być zmieniona.

Jednocześnie, rząd powinien zobligować rosyjskich producentów do zwiększenia podaży towarów krajowych.

Blogerzy natychmiast zareagowali na decyzję Putina oddźwiękiem. Jak się okazało, najwięcej emocji wywołało ograniczenie importu zagranicznych alkoholi.

Informacja za tjournal.ru

środa, 6 sierpnia 2014

BeKa



Chyba powinna tu być taka puenta:
Szwejk by się uśmiał z żartu prezydenta,
któremu szczerze życzę duużo zdrówka,
przednia ta rada: - do d... kroplówka!
Tu myśl mnie naszła, drąży po kryjomu:
- tę lewatywę komu pierwej? komu?


















Ilustracja z batona.net

wtorek, 29 lipca 2014

Niech wiszą ku przestrodze






























Przyjemnie przeczytać wreszcie głos rozsądku, niska cena za portret, jak ów na początku. Bywa, że cena płótna i farb (to nie "jaja"), wartość wizerunku osoby podwaja. Dawniej krążył dowcip (kto dziś takich słucha?), że chcąc podwoić cenę fiacika (malucha), wystarczy wlać do baku paliwa do pełna! Ale, to chyba była głupota zupełna, pod takim obciążeniem przecież więcej palił, więc chyba ktoś "do pieca" z tym żartem dowalił. Wracając do portretów, pomysł doskonały, by głowy prezydentów na hakach wisiały, niejeden z nich zasłużył swą pracą dla miasta, by wisiał ku przestrodze, niech kurzem porasta i da nam satysfakcji miłej kąsek mały, że muchy jaśnie pana znów portret obsrały.

wtorek, 22 lipca 2014

Ulotność

Ulotności myśli,
szaleństw,
piękna marzeń,
ginących w zapomnieniu
historycznych zdarzeń,
a zachowanych wolą
ustnego przekazu,
zmienianego pamięci
figlarną swawolą,
są czasem na papierze
spisane od razu,
utrwalane krwią, potem,
okrutną niedolą.
Wspomnień pożółkłe karty,
uśmiech, ból cierpienia
przez czas na proch roztarty,
wciąż drażnią sumienia.

piątek, 11 lipca 2014

Za człowieka przebrany

Skaldowie - Nie domykajmy drzwi (fragment):

Ktoś się nocą przemyka za człowieka przebrany
Jeszcze tylko muzyka, jeszcze sobie zagramy
Świat się wokół kołysze, bije serce kamienia
Szukam wstążki dla ciebie, dla ciebie ptaka i ocalenia


Narzeka Boni na lekki mlask dłoni? Skąd buta taka? Mógł dostać kopniaka!

wtorek, 8 lipca 2014

Polityczna pornografia

Politycy PO poszli pojeść,
pozamawiali posiłki,
popitki,
porozmawiali,
popletli,
poobgadywali,
pozmyślali,
poobrażali,
pospiskowali,
pozdradzali pomysły,
powykorzystywali
podatki podatników.
Podający potrawy
pozakładali podstępnie podsłuchy,
ponagrywali poniżanie Polski.
Ponieważ pokazali Polakom
podwaliny powstawania
pozornej
poprawności politycznej PO,
powinni pozostać
poważnie pokarani.
Ponadprzeciętne podrażnienie
polityków PO
pozostanie pozagłaskiwane
poprzez pogawędki
pokrętnych popleczników,
posprzątane,
pozamiatane,
pozakłamywane.
Ponagrywani politycy,
pogrążywszy Polskę
potwornym pozadłużaniem
powciskają popłuczyny
powagi politycznej,
pogrywając potwornie,
pozostaną politykami PO,
poniżając
potrafiących pomyśleć.

czwartek, 3 lipca 2014

Zdrowa dieta słoninowa

Jak się człowiek naczyta o choróbskach, to już od tego czytania podupada na zdrowiu i dlatego unikam takich tematów. Jak mi się koledzy i znajomi pytają jak się czuję, odpowiadam: odpowiednio do wieku.
Staram się rozmawiać i czytać o wesołych sprawach a nie o smutnych.
Wcinam prawie codziennie słoninkę wędzoną (kupowaną w Społem) i często na śniadanie jajecznicę na boczku z cebulką. Wystarczyło, że parę lat temu przez pół roku zacząłem "jeść zdrowo", czyli według zaleceń kardiologa, a cholesterol przekraczał drastycznie normy. Kardiolog powiedział, że z takim cholesterolem, to już do końca życia będę musiał zażywać leki na jego obniżenie. Uśmiałem się z tego, wróciłem do sprawdzonej i zdrowej diety słoninowej, i oto efekt!
We wtorek robiłem rutynowe badania przed kontrolną wizytą u kardiologa:
Cholesterol całkowity w surowicy: 173 mg/dl - norma (115 — 190)
Cholesterol HDL w surowicy: 74 mg/dl - norma (> 40)
Triglicerydy w surowicy: 86 mg/dL - norma (< 150)


Kto się na słoninkę i na boczuś boczy, temu cholesterol drastycznie podskoczy!



















środa, 2 lipca 2014

Jutro zaczyna się dzisiaj

Nowy Porządek Świata
cierpliwie,
po kroku,
obejmuje pozycje
nie szukając mroku.
W białego dnia promyku,
tak, w słonecznym blasku,
usidla społeczeństwa
w nowych praw
potrzasku.
Bywa,
że ktoś się burzy,
(uczciwy? narwany?),
robi zamęt,
próbuje odwlec
wielkie zmiany,
ale popiskiwanie...
teraz
nie zaszkodzi
przyszłej
wielkiej zmianie.
Nowy Porządek Świata
cierpliwie,
spokojnie,
zaczeka,
da wykrwawić
się w braterskiej wojnie,
okraść do cna,
lub strzelić samobója
w piątek,
ma czas,
przecież to jest
zmian
ledwie
początek.
A, ci,
co od swych Bogów
oczekują cudu,
najpewniej
nie poznali dokładnie
Talmudu.

wtorek, 1 lipca 2014

Tuskowa elita

Ciężkie chwile przechodzi
tuskowa elita,
wciąż ktoś ucho nadstawia,
za mikrofon chwyta,
i nagrywa,
z pomocą nowoczesnej sztuki,
spiski,
zamach na kasę,
albo banialuki,
ale to nie jest wszystko,
wróg ma metod wiele,
podkładają też...
- świnie?
niemieckie portfele!
I na szwank narażają,
gdy tak podkładają,
bo z Centrum Bezpieczeństwa
platformiane cnoty,
przez wroga bezeceństwa
wpadają w kłopoty!
Gdyby to ruski żołdak,
co kartę bankową...
lecz kadra oficerska?
Ten rząd ma coś z głową?
Uzbierał takie ZOO,
zrobił doradcami?
Ta zgraja przecież Polskę,
słowem,
czynem,
plami!

P.S.
Dawniej, gdy usuwano takie komentarze, pisano, że "...narusza...", jak obyczaj każe, teraz znikają nagle i bez informacji, to jeszcze jeden objaw "nowej demokracji", która jest obiektywna i bezwzględnie szczera, dba o folwark zupełnie jak w książce Orwella.

poniedziałek, 30 czerwca 2014

Znasz proporcjum mocium panie


































W sprawach zdrowia
od złośliwości
jestem bardzo daleki,
dlatego życzę powodzenia
i dobrej opieki.
Pomilczę o złych chwilach,
i wspomnę te czasy,
gdy byłeś razem z ludem,
mniej na zyski łasy.
Wciąż Cię wspominają
niektórzy esperantyści,
marzący, że marzenie,
ich mrzonka,
kiedyś się ziści.
Polityczna orientacja,
nie powinna być
niezgody kością,
widzimy przecież
jak zmienia się
racja,
zniekształcana
tą pseudo
wolnością.
Bądź zdrowy,
wróć do polityki,
pokaż klasę,
niech się przyjrzą
w krótkich spodenkach
chłopczyki.

 Universala Kongreso de Esperanto en Bjalistoko:
 


Bezwzględność urzędasów jest względna























A na Bogusława deptaku dyskusja o estetyce i o dobrym smaku?
W dużych tematach tandeta, z pieczątkami, w świetle prawa, a małych dęcie w trąby i z biurokracją zabawa! Na światowość w urzędach nader wielka oskoma, a jak przyjrzeć się z bliska, wystaje z butów słoma.

sobota, 28 czerwca 2014

Mówię sobie

Czasem marzę skrycie,
żeby się dało,
jak biurko,
uporządkować życie.
Z jedzeniem ryb bywają niejakie wątpliwości,
czy zdrowe te z ościami,
czy jednak te bez ości?
A bywa, nie daj Bóg,
że stanie taka ość w gardle,
niczym najgorszy wróg
i kłuje,
drażni,
przeszkadza,
lecz wciąż jest!
Bo tylko wróg nie zdradza!
Co do przyjaciół,
nie ma żadnej pewności,
po latach przyjaźni,
zdążysz westchnąć:
- Brutusie...
Do sprawcy twej kaźni,
a tu dzięki Bogu,
tylko złego się możesz spodziewać
po wrogu.
Pomyśl,
czym cię zadziwi,
ten twój wróg serdeczny?
Znasz zamiary,
gdyś czujnym,
toś w miarę bezpieczny.
Do zrozumienia sensu
nie potrzeba wiele:
wróg ci ręki nie poda,
skrzywdzą...
przyjaciele!
Gdy stracisz ostatniego wroga,
zaboli cię utrata celu,
pomyślisz o nim,
ze łzą w oku,
jak o najdroższym przyjacielu.
Wciąż przyjaciele cię zawodzą,
każdy jest w czczych wymówkach płodny,
a wróg ma zawsze czas dla ciebie!
Jedynie wróg jest niezawodny!

Wpis sponsoruje rozkosz podniebienia

Zdrowej, smacznej żywności czasy przypomina, od pana Świątkiewicza wędzona słonina. Ten zapach jest po prostu nie do opisania, przy nim i najedzony wprost z głodu się słania! Doskonała słoninka i do jajecznicy, i na chlebuś świeżutki, jak kto sobie życzy. Można plastry cieniusie dać do kapuśniaku i jedząc, delektować się poezją smaku. Po kanapce z słoninką, ogórkiem kiszonym, smutas wnet jest szczęśliwym i rozanielonym. A osobę, co stała przysmaku zbyt bliska, ślinka buzię zalewa i głód w dołku ściska. Teraz, aby dopełnić moich pochwał czarę, słoninki Świątkiewicza przedstawię zdjęć parę:
























piątek, 27 czerwca 2014

Trzeźwi w oparach obłudy

Ci, co "mają za skórą"
poprzez przeszłość ponurą,
groźne epizody z życia,
boją się wódki picia,
bo ta gorzała,
tak, właśnie ona,
jest dla nich
jak Woda Święcona!
Po wódce mogliby z siebie
prawdę niebacznie wyrzucić,
złudzeń Naród pozbawić,
i własny żywot skrócić.

Nikogo konkretnego
na myśli nie miałem,
więc proszę nie kojarzyć
z pewnym generałem.

W ogóle źle się dzieje,
jeśli mam być szczery,
wszędzie swój nos wsadzają
te wścibskie mohery!
Jakiś biedny generał
ze służby granicznej,
i w Centrum Bezpieczeństwa
wzór normy etycznej,
został tajnie nagrany,
afront niesłychany,
podczas kradzieży portfela.
Oj, grożą chyba... cela,
kontrole i zatrzymania,
za takie tajne nagrania?
O złodzieja nie chodzi,
on jest nasz, rządowy,
tylko komu haniebny
pomysł wlazł do głowy,
żeby bez uprzedzenia,
bez nijakiej zgody,
nagrywać potajemnie
i wyciągać smrody!

Nikogo konkretnego
na myśli nie miałem,
więc proszę nie kojarzyć
z pewnym generałem.

czwartek, 26 czerwca 2014

Kto ma media ten ma władzę

Scenariusz
rodowodem
z powieści Orwella,
sprawiedliwe osądy,
wyroki i cela?

Jasne! Tak się stanie!
Dla tych,
których drażniło
władzy zakłamanie!

Teraz ruszy kampania,
a w niej sztaby całe
zaczną wmawiać,
że czarne
jest anielsko białe.
Będą ludzi rozumnych
chcieli butą dobić,
bo niejeden sprzedawczyk
chce na chleb zarobić.

Jest ich wielu,
dostali "tajemne zadanie",
rozpętają kampanię
zwaną "mózgów pranie".
Zapłacą podatnicy
lub się dodrukuje,
na wypłaty "dla takich"
rząd nie pożałuje.

Zostało dwa miesiące
do końca wakacji,
trzeba ludzi ogłupić
i pozbawić racji,
wystraszyć zamordyzmem,
ścisnąć mocno krtań,
polityka to k....!
(nic nie mam do pań).

Ci, co sobie prywatę
z Ojczyzny zrobili,
będą teraz
w koronie cierniowej
chodzili.
Zapłaczą
nad swym smutnym
cierpiętniczym losem,
że ich obywatelskim
ktoś szargał
donosem.

A oni, jak rycerze,
czyści i bez skazy,
więc ruszą
w ich obronie
wszelkie
dupowłazy!
Aż, naród
już zmęczony
krętactwem
zakrzyknie:
- mamy dosyć!
niech temat
podsłuchów
już
zniknie!

Gdy przestaną wspominać
już publikatory,
na pewniaka
wygrają
następne wybory!



To onetowe zdjęcie
przejrzyście odsłania
kampanię
z jaką rusza
Wotum Zadufania,
ta perfidna składanka,
by ludzi ogłupić?
Kaczyński "za" głosował?
Ktoś zechce to kupić?


wtorek, 24 czerwca 2014

Powiem Wprost

Wyniszczające Państwo Rozmowy Opublikowane Są Tutaj
   
Wynurzenia Polityków Rządzących Opublikowane Są Tutaj

Wybryki Platformy Rzekomo Obywatelskiej Są Tutaj

Wystarczy Pomyśleć Rozumnie Ograniczono Samowolę Tuska

Wytropiwszy Patriotów Rozpędzając Opozycję Skończą Temat

Według Powieści Rzeczywistość Orwella Spełniono Teraz

niedziela, 22 czerwca 2014

Marionetki

Politycznego smrodu
opadną opary,
i święcie oburzony,
pewien pastuch stary,
pouczy,
może nawet
pogrozi paluchem,
warto było zadzierać,
z wytrawnym komuchem?

- Zamieszałem,
wstrząsnąłem,
bo, to ja mam władzę,
każdego,
kto podskoczy,
w mig sprytnie
usadzę!
Bawić się w politykę?
A, owszem pozwolę,
jednak w porę  ukrócę
nadmierną swawolę.
Patrzyłem,
jak bawicie się w tę...
demokrację,
jedząc obiad,
lub bardziej wystawną
kolację.
Wiadomo,
przecież żaden z was
to nie jest święty,
każdy chytry na władzę,
łasy na przekręty.
Niedawno zmarł generał,
i naiwny lud
zapragnął rozliczania,
a,
to byłby smród!

Marionetki poświęcić?
Uwagę odwrócić?
Oczywiście!
Lud
będzie miał
o co się kłócić,
a trzymający władzę,
pewien pastuch stary,
smrodkiem
smród
zażegnawszy,
znów uniknie kary.

 ***




I ziemia stoi - i wieków otchłanie,
I wszyscy żywi w tej chwili,
Z których i jednej kostki nie zostanie,
Choć będą ludzie, jak byli...

 C.K.N.
 

sobota, 21 czerwca 2014

Kapitan Sowa na tropie?



















Z rowerem się przewróci,
"pod wpływem" prowadzi,
po chodniku i pieszo,
sąd skaże, posadzi.

Zrobi się hit tygodnia,
w głównej na Onecie,
by ważnością swą przyćmiło
błahostki na świecie.

Pokazano beznadzieję,
napiłeś się chłopie?
I nagrali twoje bluzgi?
Niejeden z nas żłopie.

Krajem rządzą nagrywani,
przy nich, twoje słowa
są jak bankiet na Wersalu,
salonowa mowa.

Tu na trzeźwo żyć się nie da,
wciąż kłamstwa obłuda,
skrzeczy umysłowa bieda:
- cuda! będą cuda!

Ciekawe, czy sprawca cudu,
obciążon orderem,
wężykiem popłynie Wisłą,
jak ten gość z rowerem?

Można tak się zastanawiać,
do białego ranka,
pamiętając, że koryto
jest jak łódź dłubanka.

Tak, koryto to amulet,
indiańsko-słowiański,
chroni, żywi...
a my mamy z nimi Żywot Pański.

piątek, 20 czerwca 2014

Ministerialne menu

Czytałem na głos artykuł,
znajomi słuchali,
wtem jeden z nich
pytaniem takim
z nóg mnie wali:
- tyle tych smakołyków,
że aż leci ślina,
a gdzie wieprzowina?

Przez chwilę mnie zatkało,
zbił mnie z pantałyku,
wymamrotałem wreszcie:
- siedzi przy stoliku...

czwartek, 19 czerwca 2014

Zlepka

"Chciałbym..",prezydent powie,
premier też coś zmyśli,
a gdy będą "po słowie",
pójdą tam, skąd przyszli.

Ciepłe posady mają
lat kilka z okładem,
a dziady niech spieprzają,
bo dziad będzie dziadem!

Tam, przy okrągłym stole,
kanty jakie zamarzysz,
zaczęły swawole.

Od stryczka,
za PÓŁ WIEKU(!),
ocalone szyje,
zapamiętaj człowieku:
- ręka, rękę myje!

Własny byt ratowali,
by "lud robotniczy"
nie zrozumiał zbyt szybko,
że leży i kwiczy!

Którą drogą,
bo każda niebezpieczna,
śliska?
Przygotować musieli
ogromne pastwiska,

Pooddawali klucze
do pustego domu,
do pól, tych nie obsianych,
licząc po kryjomu,
że podstępu nie pozna
naród zachwycony,
hasłami o wolności
zewsząd ogłupiony.

A ci, co im pomogli,
sprytnie się wywinąć,
po latach dyktatury
z majątkiem odpłynąć,
zrobić tak, by o karze
nie mogło być mowy,
by żadnemu ciemiężcy
włosek nie spadł z głowy,
dostali główne role
nadwornych pastuchów,
tak się kończy histeria
tych społecznych ruchów.

Nowi grabią do siebie,
dyktator się śmieje,
wciąż ma władzę po cichu,
jawnie przywileje.

Już nie musi ukradkiem
korzystać z majątku,
narażać się na ludu
złośliwe przytyki,
dziś jest równy bankierom
z Francji, Ameryki!

I nikt nawet nie zajrzy
w jego konta liczne,
kocha Marksa za pomysł!
Ach! Życie jest śliczne!

 Tak, tak! Zmieni się pogoda,
w stronę źródła ruszy woda!
Będą burze, gradobicie,
zachód słońca zaś o świcie!
A wieczorem słonko wstanie,
więc kolacja na śniadanie.
W dzień na łowy nocny zwierz...
możesz wierzyć, jeśli chcesz.
Będą dziwy, straszne, groźne,
miesiączkować zaczną woźne,
którym losie ty ponury,
blisko do emerytury!
PIS dogada się z PO!
Jednym słowem samo zło!
Księża według swej nauki będą żyli!
Banialuki?
Prognoz wiele i strach duży,
a tu ani śladu burzy!

Historia przerabiana jest na sto sposobów,
a prawdę zabierzecie Wy!
Do Waszych grobów!
Nikomu nie potrzebną,
jak te Wasze zrywy,
będą wieńce, przemowy i uśmiech fałszywy.

Nikomu niepotrzebni, groźni, bo Wy WIECIE
jak to było naprawdę! Póki nie pomrzecie!

Zanim umarł,
żył długo pośród różnych ludzi,
o rozumu uciechy dbając i o ciało,
bogów żadnych nie spotkał,
co zdumienie budzi,
bo wielu na ich temat mgliście wspominało

Wielu diabeł kusi, i stąd wielka trwoga,
że w końcu skusi, by uwierzyć w Boga.
Kiedyś, dawniej, ludzie bardziej się wzajem zbliżali,
bo nie było snajperów,
to akurat się chwali.
A, z tą... rzeczywistością, też dzieci mieć chciałem,
obudziłem się jednak, i potem się zlałem.

Jedni podsłuchali a drudzy na śmierć sedno zagadali

"Miejski trawnik,
przez który żadna ścieżka nie szła,
świnia drut zobaczywszy,
dokoła obeszła.
Człowieka na ten widok duma ogarnęła:
- ja nie świnia!
Pomyślał i...
polazł na przełaj."

***

Pewien pan,
co jak zawsze ot, tak,
od niechcenia,
dużo mówi,
a nie ma nic do powiedzenia,
mętnie,
za to zawile,
opowiada o niczym,
kradnąc z życia chwile.