To nie jest wymiar ostatni.
W otchłani mrocznej kosmosu,
szukał swojego losu,
pomiędzy dobrem i złem,
żył, tworzył Stanisław Lem.
Wróżył jak z fusów po kawie,
czy piszczy na Marsie coś w trawie,
jak w stacji kosmicznej, w otchłani,
w tej ciszy myśl boli i rani.
I wije się jaźń, lodem skuwa,
mózg mgłą szaleństwa zatruwa,
robot jest bratem lub wrogiem,
a plamka na szybie... Bogiem.
I chociaż futurystycznie,
trafne miał wizje faktycznie,
zapomniał w swych wizji nadmiarze,
że znajdzie się w innym wymiarze.
Myśli i sny mkną przed siebie,
śmierć Lema ich nie pogrzebie,
skrzyć będą w całym wszechświecie,
gdy Lema czytać będziecie.
Diatryba to przemówienie, kazanie lub wykład o odcieniu moralizatorskim, nieraz towarzyszy jej teatralność i przesadny patos. Może oznaczać również pamflet, ostrą krytykę, zwłaszcza polityczną. Wywodzi się od greckiego terminu diatribē. Nad sensem zdań wciąż głowi się, i czółko marszcząc, myśli, gdyba... co autor chciał? Dlaczego tak? Już wiem! To przecież jest diatryba! Kto definicję słowa zna, nie zdziwi go dosadność żadna, bo myśl ma mieć głęboki sens, a niekoniecznie ma być ładna!
wtorek, 28 marca 2006
piątek, 10 marca 2006
patronka Gadu-Gadu?
będą płakać na pogrzebie,
że Ją zabrał Bóg do siebie,
jaka wielka, zdolna, znana,
jaki talent, proszę pana,
ile lat wśród nas przeżyła!
a gadułą jaką była...
te dwa Tiry kapeluszy,
świadczą o.. bogactwie duszy?
a torebek szafy cztery?
rękawiczek do cholery?
miałaś talent Wielka Damo?
lat hmm... dzieści WCIĄŻ TO SAMO!
jazgotliwa, czy kobieta?
bez rodziny, bez faceta,
całe życie przegadała,
śmierć ględzenie Jej przerwała,
Bogu będzie teraz biada,
jak się w Raju też rozgada,
coś z Nią zrobić będzie trzeba,
bo kto zechce pójść do Nieba?
Komentarze:
09 marca 2006
22:00:27
corn
a mi sie wydawalo ze ona jest niesmiertelna, bo byla od zawsze... smutno troche
że Ją zabrał Bóg do siebie,
jaka wielka, zdolna, znana,
jaki talent, proszę pana,
ile lat wśród nas przeżyła!
a gadułą jaką była...
te dwa Tiry kapeluszy,
świadczą o.. bogactwie duszy?
a torebek szafy cztery?
rękawiczek do cholery?
miałaś talent Wielka Damo?
lat hmm... dzieści WCIĄŻ TO SAMO!
jazgotliwa, czy kobieta?
bez rodziny, bez faceta,
całe życie przegadała,
śmierć ględzenie Jej przerwała,
Bogu będzie teraz biada,
jak się w Raju też rozgada,
coś z Nią zrobić będzie trzeba,
bo kto zechce pójść do Nieba?
Komentarze:
09 marca 2006
22:00:27
corn
a mi sie wydawalo ze ona jest niesmiertelna, bo byla od zawsze... smutno troche
sobota, 18 lutego 2006
Małość tragedii
Lawina błota na Filipinach zabiła 2 tysiące osób.
Prawdopodobnie nie było wśród ofiar gołębiarzy ani sympatyków tych ptasząt.
To przesądza o małości tej tragedii.
Nawet nie ma co marzyć o przekazaniu zamiast na jakąśtam światynię,
20 milionów ofiarom "dobroci i doskonałości Boskiej Stwórcy planety Ziemi".
Komentarze:
Prawdopodobnie nie było wśród ofiar gołębiarzy ani sympatyków tych ptasząt.
To przesądza o małości tej tragedii.
Nawet nie ma co marzyć o przekazaniu zamiast na jakąśtam światynię,
20 milionów ofiarom "dobroci i doskonałości Boskiej Stwórcy planety Ziemi".
Komentarze:
18 lutego 2006 08:37:54 | Aardvaark O czym jest ta notka? | |
21 lutego 2006 22:35:31 | ike jak dla mnie - świetnie uknuta ironia ;-) |
wtorek, 14 lutego 2006
Nazwa wiele tłumaczy: D R O G A
Ta nasza D R O G A przez życie T A N I A nie jest, o nie!
Wędrując drogą życia, u jej kresu owe życie tracimy.
Idąc swą drogą życia przeszkód spotkasz wiele,
wróg ci ręki nie poda, skrzywdzą przyjaciele,
politycy omamią, lekarz nie wyleczy,
chociaż świat piękny ale rzeczywistość skrzeczy,
będziesz wołał o pomoc i nikt nie usłyszy,
a potworna samotność czai się i dyszy,
dziewczynę zapach mamony odurzy,
i skaleczy twą duszę jak gałązką róży,
bieda kumpli odegna, mróz szyby zamaże,
malując na nich piękne paproci witraże,
a gdy stary i głuchy dopełzniesz do mety,
pojmiesz, że nie tą drogą iść chciałeś niestety,
i cóż, że błąd zrozumiesz, że masz watpliwości?
czasu przecież nie cofniesz, skrzypią stare kości,
staniesz się apatyczny, mózg obroty zwolni,
jeszcze trochę postękasz i śmierć cię uwolni.
Wędrując drogą życia, u jej kresu owe życie tracimy.
Idąc swą drogą życia przeszkód spotkasz wiele,
wróg ci ręki nie poda, skrzywdzą przyjaciele,
politycy omamią, lekarz nie wyleczy,
chociaż świat piękny ale rzeczywistość skrzeczy,
będziesz wołał o pomoc i nikt nie usłyszy,
a potworna samotność czai się i dyszy,
dziewczynę zapach mamony odurzy,
i skaleczy twą duszę jak gałązką róży,
bieda kumpli odegna, mróz szyby zamaże,
malując na nich piękne paproci witraże,
a gdy stary i głuchy dopełzniesz do mety,
pojmiesz, że nie tą drogą iść chciałeś niestety,
i cóż, że błąd zrozumiesz, że masz watpliwości?
czasu przecież nie cofniesz, skrzypią stare kości,
staniesz się apatyczny, mózg obroty zwolni,
jeszcze trochę postękasz i śmierć cię uwolni.
Walę tynki w Walentynki.
Twa uroda dawno prysła,
szyja zwiędła, pierś obwisła,
sztuczna szczęka, włosy siwe,
z żylakami nogi krzywe,
wąs pod nosem jak u dziada,
z rozstępami skóra blada,
łupież sypie się na buty,
brzuch przed sobą taszczysz suty.
Więc dziś głową walę tynki,
co zostało z cud-dziewczynki?
szyja zwiędła, pierś obwisła,
sztuczna szczęka, włosy siwe,
z żylakami nogi krzywe,
wąs pod nosem jak u dziada,
z rozstępami skóra blada,
łupież sypie się na buty,
brzuch przed sobą taszczysz suty.
Więc dziś głową walę tynki,
co zostało z cud-dziewczynki?
Zacznij hodować pisklę kruka!
Jak już kiedyś pisałem: Nasze "mądrości" są bełkotem we wszechświecie.
Nikt i nic tych mądrości nie potrzebuje ani nie rozumie, ani też nie oczekuje.
Jak się ludzie z wirtualnego świata spotkają w realnym świecie, często nie potrafią się porozumieć.
Strona "domowa" jest podobnie nieprawdziwa jak pamiętniki i autobiografie.
Jesteśmy takimi, jakimi nas inni widzą, a nie takimi, jakimi jesteśmy według naszej opinii.
Prawda o nas to odbicie w oczach innych.
Wiele wysiłku wkładają niektórzy w to, by obraz swojej osoby w oczach bliźnich zmanipulować według własnych oczekiwań.
Strony "domowe" często są próbą pokazania się od tej lepszej strony.
I po pierwszym zapale tworzenia okazuje się, że autor nie ma nic do powiedzenia i ...
I strona robi się podobna do duszy niejednego człowieka.
Pusta w środku. Nieaktualna i nieadekwatna do rzeczywistości od zewnątrz.
Jak wytarty surdut i sztuczkowe spodnie.
Życie to ciągła gra pozorów i pozerów.
W starej anegdocie, 80-letni uczony zaczął hodować pisklę kruka, aby się przekonać czy prawdą jest, że kruki żyją 100 lat.
Wiara, że internet jest najważniejszy, ważniejszy od realnego życia i "namacalnych" kontaktów ze światem to złudzenie.
Kiedy ma się mniej niż 30 lat powinno się poznawać otaczający świat.
Uczyć się sztuki przebywania i przetrwania w warunkach RZECZYWISTYCH.
Po około 28 roku życia traci się powoli naturalną zdolność do uczenia się.
Nadrabia się wówczas doświadczeniem, systematycznością.
A tych cech nie można nabyć tylko przy ekranie komputera.
Po kilkugodzinnych seansach przy komputerze można doigrać się niedotlenienia i zaniku mięśni. Uszkodzenia ścięgien. Zgarbionej sylwetki.
Przyśpieszonego i przedwczesnego starzenia się organizmu. Zaburzeń krążenia. Osłabienia widzenia. Kamieni nerkowych (tak, tak!).
No, dobra, starczy tego straszenia.
Spędzanie wielu godzin przy komputerze w młodym wieku, nie dostarczy wspomnień na lata późniejsze.
Co to za emocje, że coś się zainstaluje, że coś się zawiesi, skasuje, napisze?
Takie opowieści i wspomnienia dla przyszłych wnuków?
Już widzę ich zafascynowanie i zasłuchanie, he he!
Komentarze:
13 lutego 2006
20:19:02
Bartini
te kamienie nerkowe to a propos Sparrowa? :D
Nikt i nic tych mądrości nie potrzebuje ani nie rozumie, ani też nie oczekuje.
Jak się ludzie z wirtualnego świata spotkają w realnym świecie, często nie potrafią się porozumieć.
Strona "domowa" jest podobnie nieprawdziwa jak pamiętniki i autobiografie.
Jesteśmy takimi, jakimi nas inni widzą, a nie takimi, jakimi jesteśmy według naszej opinii.
Prawda o nas to odbicie w oczach innych.
Wiele wysiłku wkładają niektórzy w to, by obraz swojej osoby w oczach bliźnich zmanipulować według własnych oczekiwań.
Strony "domowe" często są próbą pokazania się od tej lepszej strony.
I po pierwszym zapale tworzenia okazuje się, że autor nie ma nic do powiedzenia i ...
I strona robi się podobna do duszy niejednego człowieka.
Pusta w środku. Nieaktualna i nieadekwatna do rzeczywistości od zewnątrz.
Jak wytarty surdut i sztuczkowe spodnie.
Życie to ciągła gra pozorów i pozerów.
W starej anegdocie, 80-letni uczony zaczął hodować pisklę kruka, aby się przekonać czy prawdą jest, że kruki żyją 100 lat.
Wiara, że internet jest najważniejszy, ważniejszy od realnego życia i "namacalnych" kontaktów ze światem to złudzenie.
Kiedy ma się mniej niż 30 lat powinno się poznawać otaczający świat.
Uczyć się sztuki przebywania i przetrwania w warunkach RZECZYWISTYCH.
Po około 28 roku życia traci się powoli naturalną zdolność do uczenia się.
Nadrabia się wówczas doświadczeniem, systematycznością.
A tych cech nie można nabyć tylko przy ekranie komputera.
Po kilkugodzinnych seansach przy komputerze można doigrać się niedotlenienia i zaniku mięśni. Uszkodzenia ścięgien. Zgarbionej sylwetki.
Przyśpieszonego i przedwczesnego starzenia się organizmu. Zaburzeń krążenia. Osłabienia widzenia. Kamieni nerkowych (tak, tak!).
No, dobra, starczy tego straszenia.
Spędzanie wielu godzin przy komputerze w młodym wieku, nie dostarczy wspomnień na lata późniejsze.
Co to za emocje, że coś się zainstaluje, że coś się zawiesi, skasuje, napisze?
Takie opowieści i wspomnienia dla przyszłych wnuków?
Już widzę ich zafascynowanie i zasłuchanie, he he!
Komentarze:
13 lutego 2006
20:19:02
Bartini
te kamienie nerkowe to a propos Sparrowa? :D
Etykiety:
bełkot,
gra pozorów,
mądrości,
odbicie w oczach,
pisklę kruka,
pozerstwo,
praca przy komputerze,
surdut,
sztuczkowe spodnie,
wirtualny świat
środa, 8 lutego 2006
Komputer sieciowy i kłopoty z głowy.
Włożyłem do napędu DVD płytkę z najnowszą wersją PINGWINKA i jestem zachwycony. Zadziałało wszystko jak należy. Bez HDD siedzę sobie w necie i cieszę się wolnością. To, co napisałem dzisiaj w Open Office wwaliłem na Gmail. Idea komputera bez dysku w domu nie jest wcale mrzonką.
piątek, 20 stycznia 2006
Dążność do upraszczania
Dzieci mają podświadomą dążność do upraszczania skomplikowanych relacji.
Mój od niedawna 3-letni już wnusio mówi np.:
- zastrzelił ich i są teraz nieżyjeni.
Albo na wypowiedź jego mamy:
Chodź zdejmiemy te grube skarpetki bo buciki nie wejdą,
z triumfem ogłasza po dłuższym sapaniu i siłowaniu się z bucikami:
- zobacz, wejdły!
Mój od niedawna 3-letni już wnusio mówi np.:
- zastrzelił ich i są teraz nieżyjeni.
Albo na wypowiedź jego mamy:
Chodź zdejmiemy te grube skarpetki bo buciki nie wejdą,
z triumfem ogłasza po dłuższym sapaniu i siłowaniu się z bucikami:
- zobacz, wejdły!
wtorek, 3 stycznia 2006
Niesamowite w swym pięknie.
Trafiłem na stronę mojego znajomego i jestem pod wrażeniem.
Komentarze:
Komentarze:
02 stycznia 2006 21:59:35 | Dexter (MG) "Przykro nam, strona chwilowo nie działa z powodu przekroczenia godzinnego limitu transferu." ;) |
02 stycznia 2006 22:06:00 | Barwuś Eh ta reklama na joggerze :) |
02 stycznia 2006 22:47:13 | arag0rn Wam też się kojarzy z Beksińskim? |
02 stycznia 2006 23:07:54 | KKK Fakt, ma podobny klimat. |
niedziela, 1 stycznia 2006
Dlaczego w 2006 miało by być inaczej?
karmisz się durniu złudzeniami,
ubarwiasz sobie świat nijaki,
przyszłość swą widzisz kolorami,
a przecież... zeżrą cię robaki!
i na nic zło czy dobro twoje,
szlachetność, honor i ojczyzna,
twój rozum, życia twego znoje,
uwieńczy... trumny twej zgnilizna.
w starczej sklerozie drżą ci ręce,
trzymasz pożółkłą fotografię,
szepcąc bezsilnie, w wielkiej męce:
- nic nie pamiętam, nie potrafię!
cóż pozostało z twej młodości?
z twych wielkich planów i rozmachu?
żałosnie skrzypią stare kości,
spragnione grubej warstwy piachu!
coś dobre, coś zaś nic nie warte,
kalkulujemy, wybieramy,
miast rzucić los na jedną kartę,
nim wybierzemy... umieramy!
ubarwiasz sobie świat nijaki,
przyszłość swą widzisz kolorami,
a przecież... zeżrą cię robaki!
i na nic zło czy dobro twoje,
szlachetność, honor i ojczyzna,
twój rozum, życia twego znoje,
uwieńczy... trumny twej zgnilizna.
w starczej sklerozie drżą ci ręce,
trzymasz pożółkłą fotografię,
szepcąc bezsilnie, w wielkiej męce:
- nic nie pamiętam, nie potrafię!
cóż pozostało z twej młodości?
z twych wielkich planów i rozmachu?
żałosnie skrzypią stare kości,
spragnione grubej warstwy piachu!
coś dobre, coś zaś nic nie warte,
kalkulujemy, wybieramy,
miast rzucić los na jedną kartę,
nim wybierzemy... umieramy!
sobota, 31 grudnia 2005
Życzenia noworoczne
To są na Nowy Rok życzenia:
niech zło nam w dobro się odmienia,
miejmy przyjaciół, gdy w potrzebie,
a nie dopiero na pogrzebie,
bawmy się, cieszmy naszym życiem,
nie przesadzajmy nigdy z piciem,
niechaj solidność, punktualność,
zastąpi naszą gnuśną marność,
niechaj internet się rozrasta,
łącząc wsie, kontynenty, miasta,
niech już nic więcej nie drożeje,
i żaden wirus nie szaleje,
niech komputery się nie psują,
dzieci rodzicom nie pyskują,
oby miał każdy zatrudnienie,
godziwe też wynagrodzenie,
niech banda durnych oszołomów,
wyjedzie z "Wawy" do swych domów,
i już nie wraca mówiąc szczerze,
a kaczki z sobą niech zabierze,
nowy rok dwa tysiące szósty,
by był obfity, hojny, tłusty,
a wszystko co nam dziś się marzy,
niech się w tym nowym roku zdarzy!
niech zło nam w dobro się odmienia,
miejmy przyjaciół, gdy w potrzebie,
a nie dopiero na pogrzebie,
bawmy się, cieszmy naszym życiem,
nie przesadzajmy nigdy z piciem,
niechaj solidność, punktualność,
zastąpi naszą gnuśną marność,
niechaj internet się rozrasta,
łącząc wsie, kontynenty, miasta,
niech już nic więcej nie drożeje,
i żaden wirus nie szaleje,
niech komputery się nie psują,
dzieci rodzicom nie pyskują,
oby miał każdy zatrudnienie,
godziwe też wynagrodzenie,
niech banda durnych oszołomów,
wyjedzie z "Wawy" do swych domów,
i już nie wraca mówiąc szczerze,
a kaczki z sobą niech zabierze,
nowy rok dwa tysiące szósty,
by był obfity, hojny, tłusty,
a wszystko co nam dziś się marzy,
niech się w tym nowym roku zdarzy!
środa, 28 grudnia 2005
Ogarnęła mnie melancholia.
Rok za rokiem, krok za krokiem, od kołyski do grobu, marzymy o szczęściu.
Rodzimy się, nie pytani wcześniej, czy ochotę na to mamy.
Przedwcześnie bez pytania ot, tak umieramy.
Układamy własne życie z myślą o innych, a Ci Inni wcale o nas nie myślą.
Cierpimy, mając nadzieję,że inni czują nasz ból, a czujemy na swych ranach sól.
I nie jest to sól z łez współczucia.
Nasze życie? Ależ ono wcale nie jest "nasze".
Żyjemy dla innych, bez innych, z innymi, ...innym na złość.
Złudzenia towarzyszą nam od pierwszej chwili narodzin.
Wrażenia są złudne i choć czasem cudne, to istota rzeczy tkwi w tym, że nie poznamy przenigdy istoty ani własnego ani ŻADNEGO istnienia.
Nasze "mądrości" są bełkotem we wszechświecie.
Nikt i nic tych mądrości nie potrzebuje ani nie rozumie, ani też nie oczekuje.
Rodzimy się, nie pytani wcześniej, czy ochotę na to mamy.
Przedwcześnie bez pytania ot, tak umieramy.
Układamy własne życie z myślą o innych, a Ci Inni wcale o nas nie myślą.
Cierpimy, mając nadzieję,że inni czują nasz ból, a czujemy na swych ranach sól.
I nie jest to sól z łez współczucia.
Nasze życie? Ależ ono wcale nie jest "nasze".
Żyjemy dla innych, bez innych, z innymi, ...innym na złość.
Złudzenia towarzyszą nam od pierwszej chwili narodzin.
Wrażenia są złudne i choć czasem cudne, to istota rzeczy tkwi w tym, że nie poznamy przenigdy istoty ani własnego ani ŻADNEGO istnienia.
Nasze "mądrości" są bełkotem we wszechświecie.
Nikt i nic tych mądrości nie potrzebuje ani nie rozumie, ani też nie oczekuje.
wtorek, 13 grudnia 2005
Eurodupowaty.
Eurodupowatego ślą z misją dziejową,
żeby łbem trochę ruszył, jak nie umie głową.
A, że był gołodupiec, takie tego skutki:
-nie zapłacił, więc... zgwałcił!(wersja prostytutki!)
Wstydu z tego jest mnóstwo, zewsząd kpin się słucha,
że Polak jak popije, Europę wyr.cha!
A najgroźniejszy taki, co dupy spragniony,
i do tego jest posłem wprost z samoobrony.
Wczoraj nosił gumowce, widły trzymał w łapie,
dzisiaj nosi garnitur i na dziwce sapie.
Komentarze:
14 grudnia 2005
18:14:39
andrzej
świetne :)
żeby łbem trochę ruszył, jak nie umie głową.
A, że był gołodupiec, takie tego skutki:
-nie zapłacił, więc... zgwałcił!(wersja prostytutki!)
Wstydu z tego jest mnóstwo, zewsząd kpin się słucha,
że Polak jak popije, Europę wyr.cha!
A najgroźniejszy taki, co dupy spragniony,
i do tego jest posłem wprost z samoobrony.
Wczoraj nosił gumowce, widły trzymał w łapie,
dzisiaj nosi garnitur i na dziwce sapie.
Komentarze:
14 grudnia 2005
18:14:39
andrzej
świetne :)
poniedziałek, 28 listopada 2005
Czy to jest dyskryminacja?
Wchdzę ja sobie dzisiaj na:
http://update.microsoft.com/windowsupdate/v6/thanks.aspx?ln=pl&&thankspage=5
przy pomocy Opery 9.0 a tu taki komunikat:
Dziękujemy za zainteresowanie uzyskiwaniem aktualizacji za pośrednictwem naszej witryny.
Do korzystania z tej witryny wymagany jest program Internet Explorer w wersji 5 lub nowszej.
Aby uaktualnić przeglądarkę do najnowszej wersji, przejdź do witryny sieci Web z plikami do pobrania dla programu Internet Explorer.
http://update.microsoft.com/windowsupdate/v6/thanks.aspx?ln=pl&&thankspage=5
przy pomocy Opery 9.0 a tu taki komunikat:
Dziękujemy za zainteresowanie uzyskiwaniem aktualizacji za pośrednictwem naszej witryny.
Do korzystania z tej witryny wymagany jest program Internet Explorer w wersji 5 lub nowszej.
Aby uaktualnić przeglądarkę do najnowszej wersji, przejdź do witryny sieci Web z plikami do pobrania dla programu Internet Explorer.
Komentarze:
27 listopada 2005 16:11:13 | Adam Woś A Opera obsługuje ActiveX? |
27 listopada 2005 16:23:27 | KKK Po ustawieniu w Operze, aby przedstawiała się jako IE udało się pobrać pliki. |
27 listopada 2005 16:24:25 | Adam Woś Ale tutaj chodzi o WindowsUpdate czy o pobieranie plików, które sam znajdujesz? Bo jak to pierwsze, to tak jest od 'zarania dziejów', że WU wymaga ActiveX i już. A jak to drugie, to przeginają :) |
27 listopada 2005 16:32:45 | KKK Potrzebowałem ściągnąć Net Framework 1,1, bo jak się okazało 2,0 "nie pasowało" do czytnika RSSBandit. Jest to według mnie najwygodnieszy ze znanych mi czytników. Przeinstalowałem Windows i musiałem uzupełnić kilka dodatków. A tu taki komunikat na dzień dobry! Aż mnie zatkało.Ale już jest w porządku. |
sobota, 26 listopada 2005
Polsko!
Polsko! Ojczyzno moja! Pytam się w rozpaczy,
gdzie znajdę argumenty by przejrzał Ród Kaczy,
na oczy i na rozum (ma go chyba trochę?),
i zrozumiał, że zrobił wyborem "radochę",
wszystkim czartom, rydzykom, (co to samo znaczy!),
i pogrążył kraj w biedzie (czy Bóg im wybaczy?)
Gdyby Norwid to widział! Lud woła o czyny!
Żąda Młodzież Wszechpolska by włożyć wawrzyny
na łeb pusty i durny, zasług w nim szukając,
sama zda się rozumu też wiele nie mając!
O, biada, mój Narodzie! Polsko ukochana,
dorwali się i chcą Cię rzucić na kolana!
niby to w imię wiary,(cokolwiek to znaczy),
pogrążając kraj w smutku, biedzie i rozpaczy!
Może zbyt czarno widzę i nic się nie stanie?
tylko czemu tak zewsząd słychać to kwakanie?
Komentarze:
25 listopada 2005
23:26:46
kabanski
Chylę czoła. :-)
gdzie znajdę argumenty by przejrzał Ród Kaczy,
na oczy i na rozum (ma go chyba trochę?),
i zrozumiał, że zrobił wyborem "radochę",
wszystkim czartom, rydzykom, (co to samo znaczy!),
i pogrążył kraj w biedzie (czy Bóg im wybaczy?)
Gdyby Norwid to widział! Lud woła o czyny!
Żąda Młodzież Wszechpolska by włożyć wawrzyny
na łeb pusty i durny, zasług w nim szukając,
sama zda się rozumu też wiele nie mając!
O, biada, mój Narodzie! Polsko ukochana,
dorwali się i chcą Cię rzucić na kolana!
niby to w imię wiary,(cokolwiek to znaczy),
pogrążając kraj w smutku, biedzie i rozpaczy!
Może zbyt czarno widzę i nic się nie stanie?
tylko czemu tak zewsząd słychać to kwakanie?
Komentarze:
25 listopada 2005
23:26:46
kabanski
Chylę czoła. :-)
wtorek, 15 listopada 2005
Zrozumiał miłość
Zrozumiał miłość i kochanie jego,
Co dotąd na dnie serca spoczywało jeno,
Kiedy śmierć doń przylgnęła gorejącym ciałem,
Zmieniło się w westchnienie, jęk cichy – dlaczego?...
Martwy wzrok, który tępo dookoła błądził,
Choć ślepy, nagle wstrzymał swój bieg niezbadany,
W ciszę wdarł się głos starczy, cichy, przerywany.
Dzisiaj śmierć nim rządziła, wczoraj on nią rządził.
Mówił to, o czym milczał lat dwadzieścia mając,
Stygnące serce uczuć resztę wypluwało,
I mówił. Pięknie mówił, choć serce konało.
Umierał, czym jest szczęście dopiero poznając.
Szału można dostać!
Szału można dostać!
SVCHOST.EXE zajmuje mi 98% zasobów procesora!
Celeron 2,8GHz a chodzi jak PCXT 4,7MHz!
Komentarze:
SVCHOST.EXE zajmuje mi 98% zasobów procesora!
Celeron 2,8GHz a chodzi jak PCXT 4,7MHz!
Komentarze:
15 listopada 2005 00:24:06 | patryk_mirek(na)żaba.wroc.pl ty wogole wiesz jak chodzi taki antyk? widze ze tez zaczynales zabawe na 4mhz cpu i 4mb ramu +20mb dysk ach wspomnienia -jak bym do tego wrocil to bym sie chyba pocial -taka predkosc btw to ze svchost zajmuje tyle zasobow to jest szkodliwe mozliwe ze twoja winda zlapala jakas popularna ostatnio ptasia grype albo innego wirusa -polecane działanie? znajdz windowsXP instal cd(z napisanym niedbale cdkeyem):) odpal totalcmd usun katalog windows(klikajac ciagle na pomin-albopozostaw jakies ciezkie narzedzie na klawiaturze) i zainstaluj ponownie... |
15 listopada 2005 00:33:52 | KKK Dzięki za dobre rady, wirusa nie ma. Ten typ tak ma niestety. Nie ja jeden narzekam na to. Na listach dyskusyjnych to stały temat. Windows to dziwny system. Ta sama wersja inaczej się instaluje i inaczej działa na różnych komputerach. Zaczynałem od PCAT286 16MHz z 5MB RAM, HDD 40MB. Jechałem po niego ze Szczecina do Warszawy na Grochowską do f-my ATM. Na miejscu takich wtedy nie było w sprzedaży! To były piękne czasy. |
15 listopada 2005 11:25:45 | Ktos Wirus, jestem prawie pewien. Sasser. Popularne z rok temu to było, ale nadal się po sieci pałęta, jak i Blaster. Aktualizacje systemu są potrzebne ;) |
15 listopada 2005 11:39:43 | patryk_mirek(na)żaba.wroc.pl i czlowiek nie narzekal ze zamalo mocy obliczeniowej.... w tamtych czasach sie nauczylem pisac'programy'w plikach.bat to nie jest blaster-z tego co pamietam to blaster resetowal komputer a saser załadowywał całe łącze (moze ten nasz prezydent ma jakies plusy-jakby go namowic zeby wprowadzil za pisanie wirusow i spamowanie kare-np obcinanie rąk) Ja osobiście niemam prawie zadnych problemow z windowsem od czasu kiedy zmienilem IE na Firefox'a i nauczylem sie wylaczac zbedne uslugi w windowsie (QOS,wszystko co związane jest z pulpitem zdalnym,netbiosem, połączeniami do mojego komputera oraz posłaniec(najbardziej wkurzające jest to że przez niego rozsyłane są reklamy)-ogolnie jak windows bez czegoś może chodzic poprawnie to mozna to wylaczyć:) pozatym rezygnacja z sp2 i pozostanie przy winXP+sp1 -z sp2 chodzil paskudnie i oraz z gg-pelnego dziur i reklam na korzyść tlena bo tlen jest poprostu lepszy |
15 listopada 2005 11:44:34 | Ktos Tja, Sasser. Swoją drogą ja używam WinXP SP2 i bardzo dobrze jest, innym znajomym też zresztą. Żadnych problemów. Zarówno przy świeżych systemach, jak i przy przechodzonych (jak wyżej podpisanego). Problemów z Windows nie mam od czasu używania XP, stosowania firewalla i instalowania poprawek ;) |
18 listopada 2005 00:15:23 | przemek To nie musi być sasser, ten proces atakowany był przez całe mrowie rozmaitego gówna. Podobnie jak explorer.exe itp. |
18 listopada 2005 12:19:52 | patryk_mirek(na)żaba.wroc.pl ale i tak na wiekszosc z tego calego syfu jest bardzo skuteczny sposob-wylaczyc zbedne uslugi systemowe takie jak netbios,pomoc tcp/ip, posłaniec,rejestr zdalny (ewentualnie też QOS),usuń messengera(do tego jest specjalny plik ze skryptem bo M$ zadbal o to zebys nie usunal i korzystal z niego),czesto wirusy uzywaja programow takich jak ftp.exe, telnet.exe itp po zmianie nazwy np na ftp2.exe telnet2.exe-wirus glupieje i zaprzestaje swojej dzialalnosci pozatym jak znajdziesz plik z wirusem/trojanem/adware to po uruchomieniu windowsa w 'trybie awarii'otwierasz ten plik w notatniku, czyscisz caly,zapisujesz i dajesz read only(jak usuniiesz plik to wirus stworzy nowy) pozatym -tak jak mowilem im mniej narzedzi microsoftu tym lepiej-od czasu kiedy uzywam firefoxa(+antywirus z firewallem) to o jakies 80% zmalała liczba wirusów ktore lapie |
piątek, 4 listopada 2005
Wybrano osła na posła.
Wybrali osła na posła
Osioł się bardzo ucieszył,
Pożegnał żonę i dzieci
I do stolicy pośpieszył.
Tam w gronie podobnych osłów,
Których wybrano na posłów,
Zasiada w sejmowych lawach
By dla nas stanowić prawa.
Poci się biedne oślisko
Bo chciałby pojąc to wszystko,
Ale rozumu nie staje
Więc tylko pracę udaje.
W komisjach też uczestniczy
Chociaż się nie zna na niczym.
Z trybuny wygłasza mowy
Choć trudno mu z pustej głowy.
Czas się o morał pokusić,
Bo morał bajka mieć musi
NIE JEST TO WINĄ OSŁA,
ŻE GO WYBRANO NA POSŁA.
/ autor nieznany, nie udało się ustalić autora /
Dopisane 10 lutego 2013 roku, po komentarzu anonima:
Jak widzimy, straszenia zwyczaj nie zanika, anonim mi pogroził, że kabaret "Klika", pomoże mi, bym biedy mógł sobie napytać. Mam się bać? Czy przepraszać? Może kodeks czytać? Gdy w dwa tysiące piątym ten wiersz przepisałem, poszukałem pobieżnie (autorów nie znałem), i wpisałem uczciwie, że autor nieznany, a dzisiaj ktoś tu pyszczy mocno zagniewany, i warcząc, nie pomyśli, że jak tak mnie straszy, to mu się słoma kruszy z tych jego kamaszy.
Osioł się bardzo ucieszył,
Pożegnał żonę i dzieci
I do stolicy pośpieszył.
Tam w gronie podobnych osłów,
Których wybrano na posłów,
Zasiada w sejmowych lawach
By dla nas stanowić prawa.
Poci się biedne oślisko
Bo chciałby pojąc to wszystko,
Ale rozumu nie staje
Więc tylko pracę udaje.
W komisjach też uczestniczy
Chociaż się nie zna na niczym.
Z trybuny wygłasza mowy
Choć trudno mu z pustej głowy.
Czas się o morał pokusić,
Bo morał bajka mieć musi
NIE JEST TO WINĄ OSŁA,
ŻE GO WYBRANO NA POSŁA.
/ autor nieznany, nie udało się ustalić autora /
Dopisane 10 lutego 2013 roku, po komentarzu anonima:
Jak widzimy, straszenia zwyczaj nie zanika, anonim mi pogroził, że kabaret "Klika", pomoże mi, bym biedy mógł sobie napytać. Mam się bać? Czy przepraszać? Może kodeks czytać? Gdy w dwa tysiące piątym ten wiersz przepisałem, poszukałem pobieżnie (autorów nie znałem), i wpisałem uczciwie, że autor nieznany, a dzisiaj ktoś tu pyszczy mocno zagniewany, i warcząc, nie pomyśli, że jak tak mnie straszy, to mu się słoma kruszy z tych jego kamaszy.
czwartek, 3 listopada 2005
Dać dziecku imię Andrzej
wtorek, 1 listopada 2005
Rozsiadły się kaczęta nad Ojczyzny żłobem.
Rozsiadły się kaczęta nad Ojczyzny żłobem,
chciały trochę pogadać, stukają więc dziobem.
Osioł by im dorównać, i doczekać puenty,
siana nie żre, a tylko ryczy jak najęty.
Gwarzą zatem i osioł i kaczki okrutnie,
kto ich nie zna, pomyśli, że idzie o kłótnie.
I tu jest wyjaśnienie, rzecz Wam pewnie znana,
to nie kłótnia, to kaczki robią z nas barana!
Czasem ktoś się dołączy, i wtrąci trzy słowa,
i tak toczy się długa o niczym rozmowa.
I każdy może pieprzyć tu co chce nim zaśnie,
bo po to demokrację stworzył człowiek właśnie
by wszelcy pijaczkowie, złodziej kraść wciąż skory,
mogli sobie zaistnieć idąc na wybory!
Hajda motłoch do żłobu! Może i Wam skapnie!
A jak komu z wysiłku spuchnie coś i napnie,
Śmiało ulżyjcie sobie, że aż buchnie para,
lejcie prosto a celnie w środek PISuara.
Kiedyś pewien poeta twórczą weną tchnięty,
napisał wiersz o kaczce, lecz to były smęty.
Tamtej Kaczki-Dziwaczki widać mało było,
i aż w dwa nam kaczory latoś obrodziło.
Nie straszna ptasia grypa, ani nawet stonka,
na to znajdzie się jakiś oprysk lub szczepionka,
ale na tę zarazę co nasz Kraj dopadła,
nie pomoże lek żaden, nawet z psiego sadła.
Wieś ma dziś taką władzę, że aż wprost nie wierzę,
kaczki będą hodować w samym Belwederze!
Aby urok odczynić od ptasiej zarazy,
przeczytaj to spokojnie co najmniej dwa razy,
pomyśl nad losem Polski, gdy Ci on "nie zwisa",
zastanów się jak wpuścić na Belweder Lisa.
Znana jest stara prawda dzisiaj oczywista,
gdy dwóch się kłóci, trzeci tym łatwiej skorzysta.
chciały trochę pogadać, stukają więc dziobem.
Osioł by im dorównać, i doczekać puenty,
siana nie żre, a tylko ryczy jak najęty.
Gwarzą zatem i osioł i kaczki okrutnie,
kto ich nie zna, pomyśli, że idzie o kłótnie.
I tu jest wyjaśnienie, rzecz Wam pewnie znana,
to nie kłótnia, to kaczki robią z nas barana!
Czasem ktoś się dołączy, i wtrąci trzy słowa,
i tak toczy się długa o niczym rozmowa.
I każdy może pieprzyć tu co chce nim zaśnie,
bo po to demokrację stworzył człowiek właśnie
by wszelcy pijaczkowie, złodziej kraść wciąż skory,
mogli sobie zaistnieć idąc na wybory!
Hajda motłoch do żłobu! Może i Wam skapnie!
A jak komu z wysiłku spuchnie coś i napnie,
Śmiało ulżyjcie sobie, że aż buchnie para,
lejcie prosto a celnie w środek PISuara.
Kiedyś pewien poeta twórczą weną tchnięty,
napisał wiersz o kaczce, lecz to były smęty.
Tamtej Kaczki-Dziwaczki widać mało było,
i aż w dwa nam kaczory latoś obrodziło.
Nie straszna ptasia grypa, ani nawet stonka,
na to znajdzie się jakiś oprysk lub szczepionka,
ale na tę zarazę co nasz Kraj dopadła,
nie pomoże lek żaden, nawet z psiego sadła.
Wieś ma dziś taką władzę, że aż wprost nie wierzę,
kaczki będą hodować w samym Belwederze!
Aby urok odczynić od ptasiej zarazy,
przeczytaj to spokojnie co najmniej dwa razy,
pomyśl nad losem Polski, gdy Ci on "nie zwisa",
zastanów się jak wpuścić na Belweder Lisa.
Znana jest stara prawda dzisiaj oczywista,
gdy dwóch się kłóci, trzeci tym łatwiej skorzysta.
Subskrybuj:
Posty (Atom)