poniedziałek, 3 czerwca 2013

Polityka prorodzinna

Babcia, niech ziemia lekką babci będzie,
zawsze rodzinę swą miała na względzie,
dbała, choć sama ciężkie życie miała.
Mąż bezrobotny, magistrat zatrudnił,
i robił cieśla, siekierą w dąb dudnił,
dzieciska syte, a kilkoro w chacie,
co opowiadać, sami pewnie znacie...
Nikt głodny nie był! A wszystko oprane,
grzeczne, kochane, i pocerowane.
Bo zawdy bieda zawsze była CZYSTA!
SCHLUDNA! To sprawa taka oczywista!
Dzisiaj wędrują po te... zapomogi,
mordy czerwone, śmierdzące nałogi,
na takich... splunę! płaci się podatki?
Ich mniej mi szkoda, ale te... ich(?) dziatki!
Mnie się wydaje (a serce się kraje!),
że wszelkie władzy "grzebanie w rodzinie"
to główny powód, że RODZINA GINIE!
Nie tędy droga!
Nie jest potrzebna żadna "zapomoga"
ani też inne zabiegi "rodzinne"!
Niech Rząd, wybrany ludziom ku pomocy,
zajmie sprawami się reprezentacji,
nie gospodarki! Starczy "demokracji"!
Niechaj Rodzina zostanie Rodziną!
Z Państwa "pomocą" wnet Rodziny zginą!

Ludzkie brudnopisy

Wciąż widzę takich ludzi,
którzy..., uwierzyć trudno,
żyją, jak gdyby życie
było wyłącznie "na brudno".

niedziela, 2 czerwca 2013

Mentalność, naprawiaczy świata, się nie zmienia, zawsze chętni do innym życia urządzenia
































Dziś się wzięli za handel.
Ot, wstał taki z rana,
zropiałe oczka przetarł,
masując kolana,
po wczorajszej modlitwie
policzył odciski...
w markecie tłum był większy!
Już był płaczu bliski,
gdy raptem, skołtunioną myśl,
złośliwa goni:
Mam pomysł! Wielki pomysł!
Handlu się zabroni!





























Nie, że całkiem, przesada,
lecz handlu w niedzielę!
Cwany ze mnie baranek?
Dzień pod kuratelę!
Religia jest ważniejsza!
Dlaczego się pozwala
w niedzielę odwiedzać
NETTO lub REAL'a?
Ja im z głowy wybiję
niedzielne zakupy!
Do kościoła! Na tacę!
Stop z handlem wygłupy!






Dyskusja nakazowa,
z góry narzucona,
już drąży społeczeństwo,
i szybko nie skona.
Półgębkiem coś... sklep,
jeśli jednoosobowy...,
że właściciel na swoim...,
upadli na głowy?
To o handlu w niedzielę,
czy wybrańców zmowa?
Już wcześniej ustalona,
cwana i nie nowa?

Gdy o handel niedzielny,
to idźmy za ciosem!
Zamiast tak się certolić
z tym handlowców losem,
zabrońmy tego WSZYSTKIM,
bo inne zawody
handlują swoją pracą!
Skończmy lanie wody!
Wyłączmy elektrownie,
piekarnie, szpitale,
koniec z pracą w niedzielę!
Ja ten pomysł chwalę!

Co tu dodać?
Mieliśmy już kiedyś takiego,
który nam obiecywał:
- nie będzie niczego!
Zastanawiam się tylko
(pewnie diabeł kusi?),
czy handlować w niedzielę
nadzieją się musi?
Obietnicą, za grosik
na tacę rzucony,
to nie handel zza lady?
Czy jak jej...? Ambony!
Ze szczecińskiej katedry
poniższe ujęcie
(towar poszedł jak woda?),
pozostało zdjęcie:












































Najpierwszy ludzki biznes
zysk pierwszy wyczuje,
wciąż się kręci,
choć czasem na zbytki brakuje.
A, że handlarz nadzieją
nie może być stratny,
wstęp do bożych marketów
jedno euro płatny:
























Nie zakończą przenigdy
kupieckich swawoli?
Aaa! Wspominali dawniej
coś o... wolnej woli...
Kto przytomny, zrozumie
w lot fraszkę Hemara,
przelewa się od wieków
tej goryczy czara:

Było całkiem inaczej, nie widzicie głupcy?
Chrystusa ze świątyni wypędzili kupcy.



*



Tyle czytania? Ojej! Jak wierzący prosty? Temu muszą wystarczyć, takie jak te, posty:

~Stiff: Skoro Polacy są tak bardzo katoliccy to niech biskupi ogłoszą, że zakupy w niedzielę to grzech i Polacy natychmiast przestaną chodzić po sklepach w święta. A ponieważ sklepy muszą na siebie zarobić to ci wstrętni kapitaliści sami je w niedzielę pozamykają no bo nie będą dokładać do interesu.Po co więc garstka bigotów angażuje władze świeckie do załatwiania interesów kościelnych?


~wodzislawianin: Po co komu wiara która musi być wpisana w ustawy? Gdzie sumienie? Sklepy otwarte 24h/7 w tyg bo w końcu prawdziwy katolik w niedziele do sklepu nie pójdzie. 
 
*

Ciężka praca kapłana,
wiernych wiara szczera,
to mało? Jak ich tylu,
kto sklepy otwiera?
Kto otwiera, to mniejsza,
lecz pytanie kusi:
- katolik, a w niedzielę
tam zaglądać musi?
Marna to widać wiara,
w sam raz godna osła,
jeżeli już poparcia
trzeba w sejmie posła!
Co łączą z katolikiem
niedzielne zakupy?
Więcej ich, niż w kościołach,
z tą wiarą to siupy?


*

Z wiary się nie naśmiewam
pisząc tu, teraz, tak,
lecz z tego, że wam nieboraki,
tej wiary serdecznej brak.


sobota, 1 czerwca 2013

Z wieloma plamami Polska uporać się nie może, są plamy na historii, rozumie, na honorze.

Nadal się nas zmianami, które są fikcją, mami, a serce wie, zna prawdę, i krwawym śladem plami.

Marian Hemar – Plamy na mapie.

Nie po to pytam, żeby
sierdzić się wzajem i zżymać,
my tylko tutaj ciekawi,
czego mamy się trzymać?

Zainteresowani,
ciekawi, coraz ciekawsi
rozchodzi się o tę nową
ludową kulturę na wsi,
zagadnienie jest takie
ważne i pożyteczne,
a wiadomości z kraju
zmienne niestety, sprzeczne.

Podobno pierwszy raz w dziejach
dokonaliśmy cudu:
Ludowy rząd zaczął w Polsce
Erę Kultury Ludu.
Ze słuszną dumą, radośnie
wrą pisma i rozgłośnie,
a nam, na emigracji,
serce z podziwu rośnie.

Przed wojną – toż pamiętam
i zapomnieć nie mogę
było tak, że przed sobą
Chłop miał zamkniętą drogę
do udziału w kulturze.

W najlepszym razie, wiecie,
mógł tylko być profesorem
na uniwersytecie,
co najwyżej – premierem,
albo w Sejmie marszałkiem,
do tego stopnia w karierze
był hamowany całkiem.

Toż pamiętam – przed wojną,
no jakże – za sanacji
mieliśmy problem, na wsi
Nie było mechanizacji!

A dziś nam powiadają
z dumą radosnej wrzawy,
że wieś tak mechanicznie
słucha radia z Warszawy,
tak mechanicznie wszystko
odbiera, przyjmuje, chwyta,
tak mechanicznie głosuje,
tak mechanicznie czyta
każde słowo Gomułki,
Moczara czy Werblana,
że można rzec – nareszcie
Wieś jest zmechanizowana.

A jeszcze te świetlice,
w świetlicach potańcówki,
wieczorki, telewizorki,
elektryczne żarówki,
autorskie pogadanki,
dyskusje, teatry, próby,
jakieś klubokawiarnie,
czy też kawiarniokluby -
wieczorami, po pracy,
przy kawce brydżyk, warcaby,
a w leszczynie ćmi słowik,
a w stawie kumkają żaby -
Wsi cicha, wsi kulturalna!

Ja głośno i jawnie chwalę
ten nowy ustrój ludowy,
tzn. chwalił bym, ale
dręczą mnie wątpliwości…
Dokucza mi pytanie…
Parę tygodni temu
złapałem niespodziewanie
Radio Warszawę Pierwszą
Czasem ją tutaj złapię
Nadawali z goryczą
Audycję „PLAMY NA MAPIE”.

Przychodzą pono do radia
listy jawne i szczere:
„Zamiast świetlicy mamy
rozwaloną ruderę,
telewizor nie działa,
od czterech lat zepsuty,
nawet to mała szkoda,
bo program był psu na buty.

Pięć lat temu był u nas
zespół śpiewaczy, ani
śladu już z niego nie ma,
dziś tylko chuligani
śpiewają „Wołga, Wołga.
pijaną nocną gromadą,
jak komu się nie podoba,
to mu po mordzie nakładą”.

A z innej wsi, z Grabina,
piszą: „U nas normalnie
Mieliśmy klubokawiarnię,
mamy klubopijalnię.
Na całą wieś to zupełna
kulturalna zakała.
Telewizor zatkany,
ubikacja nie działa,
stoły i krzesła w drzazgach,
rdza kapie z wodociąga,
a pijaki żarówką
Osram grają w ping-ponga”.

(Bardzo proszę, kochani,
Niech nikt się na mnie nie sierdzi,
nie ja tak twierdzę, to Radio
Warszawa Pierwsza tak twierdzi).

A spod Włodawy piszą:
„U nas od czterech lat czeka
nasza wypożyczalnia
książek i biblioteka
Na naprawienie światła,
także samo w świetlicy
ciemno, jak za przeproszeniem,
bo zgasło na ulicy.
Mamy telewizorek
i radio z lampami dwiema,
one by grały, tylko
nieczynne, ho prądu nie ma,
a Prądu nie ma, bo cztery
lata temu, przy święcie
Urodzin Wiesława Gomułki,
zrobiło się krótkie spięcie
i nie można naprawić
od czterech lat, bo kto ma
zapłacić za nowy korek,
to jest rzecz niewiadoma”.

Przepraszam was, najmilsi,
prośba moja najszczersza,
nie gniewajcie się na mnie,
to Radio Warszawa Pierwsza
parę tygodni temu,
w czerwcu, w ostatnią niedzielę,
cytowało te listy
Tych listów było tak wiele,
za wiele – zaczęły mi się
układać w jakiś ponury
paradoks brakoróbczej
niedopieczonej kultury.

Przed rozmarzonym okiem
jawi się polska wioska,
a w niej nowa kultura…
Kultura patiomkinowska…

Więc jak z tym jest naprawdę?
Naprawdę, żal serce łapie,
że takie brzydkie PLAMY
na takiej ślicznej Mapie.





Marian Hemar - Plama.

Kto, w najśmielszej fantazji,
co przed niczym nie stchórzy,
mógł pomyśleć, że kiedyś
w historii się powtórzy
rzeź Pragi - i że wtedy
polskie chorągwie będą
na służbie Suworowa
i pod jego komendą?

Kto, w najdzikszej fantazji
co się przed niczym nie wzdraga,
mógł pomyśleć, że kiedyś
znów padnie zdobyta Praga,
a wtedy żołnierz polski
będzie jej okupantem,
nie jej obrońcą, ale
janczarem i aliantem
napastnika - z nim ruszy
Przeciw wolności czeskiej?

Jakby ci przed oczyma
przemknął król Jan Sobieski -
jakbyś przerażonego
zobaczył króla Jana
w służbie Kary Mustafy,
w szeregach Solimana.

To tak, jakbyś przez jedną
groteskową minutę
widział Ordona, który
szturmuje na swą redutę,
jakbyś zobaczył scenkę,
aż serce od niej boli,
jak beznogi jenerał,
Stary Sowiński, na Woli
kuśtyka ze szpadą w ręku
i pułk ruskiej szarańczy
prowadzi do ataku
na kościółek powstańczy.

To tak, jakby książę Józef
z czołem rozpłomienionem
skakał w nurty Elstery
w pościgu za Napoleonem.

Tak właśnie, na Rzeź Pragi,
ale po stronie rezuna,
pchnęła polskiego żołnierza
Gomułczana komuna.

*

Nie róbcie jeden z drugim
ironicznej uwagi,
jak bardzo ja przesadzam
mówiąc o "Rzezi Pragi",
nie mówcie z prześmiechami
przemądrzałych wygłupów -
jakaż to "rzeź"? Zaledwie
trzydzieści, czterdzieści trupów...

Pacyfiści beztroscy,
demokraci pogodni,
każda rzeź się zaczyna
od jednej pierwszej zbrodni.

Czy jeden trup chłopięcy,
czy trupów sto tysięcy,
to już tak samo się liczy,
nie za mniej, nie za więcej.

Krew z ulicznego bruku
zostaje na sztandarze
plamą, której nikt długo
nie zetrze i nie wymaże.

Krew jest zawsze ta sama,
wolność wszędzie ta sama.
Im czystszy, bielszy był sztandar,
tym jaskrawsza ta plama.

*

Ileż to trzeba było
wieków - przez wszystkie lata,
ile krwi trzeba było
zmarnować na oczach świata,

Ile to trzeba było
legend, i "Snów o Szpadzie"
I męstwa, co się przemocy
jak lew na drodze kładzie -

Ile potrzeba było
szaleństwa i uporu
I męczeństwa i buntu,
i dumy i honoru,
ile ludzi - bojowców,
spiskowców, marzycieli,
poetów, wodzów - byśmy
na zawsze zrozumieli,
by z imieniem Żołnierza
na zawsze, nierozłączenie
związać w Polsce dźwięk słowa
wolność - i uniesienie

Hasła, które powtarza,
jakby było pacierzem,
i niby gwiazda świeci
na niebie, nad żołnierzem,
i już mu żadne mroki
w oczach jej nie zgaszą,
że jeśli bić się, to za
"Waszą wolność i naszą".

Za naszą i waszą wolność,
W jednej służbie i roli,
bo nikt nie może być wolnym,
gdy obok kto w niewoli.

Bo wolność jest niepodzielna

wszędzie, pod każdym niebem,
i tylko jej przybywa,
gdy dzielić się nią jak chlebem,
jak łykiem wody, jak iskrą
ognia, jak ziarnkiem soli,
bo nikt nie jest wolny - póki
ktokolwiek jest w niewoli.

Ile trza było wieków,
byśmy w sobie zgłębili
tę prawdę - i by ją zdeptać
i zhańbić w jednej chwili,
gdy ruszył na Rzeź Pragi
z ruskiem rezunem w spółce
ten polski żołnierz - jak, kiedy
przebaczyć to Gomułce?

Wyprowadzili żołnierza
na to czeskie Psie Pole
Z nowym hasłem: "Za waszą
i za naszą niewolę",

[By większy dół wykopać
między Zachodem a nami
tą krwią z praskiego bruku
co nam sztandar poplami].

Wspomnicie moje słowa,
czytelnicy potomni:
Jeszcze po trzystu latach
Naród im nie zapomni.

Wy im popamiętacie,
Wy ocenicie godnie
jeszcze po trzystu latach
tę bolsze-zbowidzką zbrodnię,

Tę gomułczaną hańbę,
ten podstęp najoczywistszy,
tę plamę - tym jaskrawszą
im sztandar nasz był czystszy.

1968




Marian Hemar - Teoria względności.

Gdy się ludzi ocenia
z różnych punktów widzenia -
ciekawa rzecz, jak się skala
pewnych wartości zmienia.

Wadą staje się cnota,
a zaletą - głupota.
O przeciwniku - gdy zacny -
mówimy, że idiota.

O stronniku, gdy trudno
przyznać nam, że rozsądny -
nie powiemy, że cymbał.
Powiemy: "Z gruntu porządny".

Gdy się mądrym człowiekiem
chlubi wrogi nam obóz -
stwierdzamy, że "inteligentny"
i dodajemy: "łobuz".

Gdy się w naszym obozie
łobuz szasta wybitny -
mówimy; "Twardy człowiek.
Zdolny - mówimy. - sprytny".

Gdy nasz przeciwnik się potknie,
"Zdrajca!" - głosimy krzykiem.
Gdy stronnik zdradzi, stwierdzamy:
"Nie był naszym stronnikiem".

I to nas niesłychanie
na duchu podtrzymuje,
że przeciw nam są zawsze
idioci i tylko szuje.

A z nami, wszyscy albo
roztropni, albo dumni,
albo z gruntu porządni,
albo bardzo rozumni.

*

Dziwne, jak punkt widzenia
automatycznie zmienia
skalę naszych kryteriów
uznania czy potępienia.

Gdy my konfiskujemy -
zasługa to narodowa.
Kiedy nas konfiskują -
gwałcą swobodę słowa.

Kiedy nas zamykają -
Tyrani! Despoci! Kaci!
Kiedy my zamykamy -
tośmy furt demokraci.

Kiedy my "Precz!" wrzeszczymy -
tośmy patrioci polscy.
Ci, co "Precz" wrzeszczą na nas -
wywrotowcy warcholscy.

"Dwa a dwa cztery" u nas -
to dogmat, to teologia.
"Dwa a dwa cztery" u wroga -
wulgarna demagogia.

Nawet sprzęt martwy, samochód,
zmiennej podlega emocji:
Dla Becka - luksus, dla Seydy -
Narzędzie lokomocji.

*

Dziwne, jak punkt widzenia
automatycznie zmienia
zasadę naszych wyroków
uznania czy potępienia.

Co przed majem nikczemne,
po Maju naturalne.
Do Września - święte, po Wrześniu -
znów nieodpowiedzialne.

Co po maju - zbrodnicze,
słuszne- od października.
Wszystko zależy, kto, komu,
co, czemu, kiedy wytyka.

Przyznać komu, po męsku,
w sposób najprościej rozsądny,
że choć wróg nasz - rozumny,
choć przeciwnik - porządny,
i walczyć z nim, aż do końca,
do końca ceniąc go szczerze -
na to nas nie stać. To w naszym
nie leży charakterze.

Nasza zasada: siebie
ze wszystkiego rozgrzeszać,
ale na przeciwniku
psy - o to samo - wieszać.

Czasem sumienie z nagła dokucza i gryzie, i ból prawdy gdzieś z duszy na sam wierzch wylizie


Marian Hemar - Wiersz do poety reżymu.


Słonimski stał przed mikrofonem
I namaszczonym barytonem,
Tym swoim uroczystym głosem,
W rodzaju melodeklamacji,
Powiedział z łezką i z patosem
WIERSZ DO POETY EMIGRACJI.

Wiersz do Lechonia. Pyta Leszka,
Czemu w New Yorku Leszek mieszka?
Wiersz do Lechonia i Wittlina.
wracajcie! - tak ich napomina.

U nas - pytluje - jest ideał
Na co wam Londyn czy Montreał?
Dlaczego odszedł Lechom Wittlin?
Pyta patosem takich pytlin.

Czemu odeszli? Słonimskiemu
Nie sposób się domyśleć, czemu?
On, wieczny meches, neofita -
Nie wie. On dziwi się. On pyta.
Cierpi. Jak stary, łysy Werter.
Więc jego rada i przestroga:
przejdźcie, jak ja, na stronę wroga.

Kolegom radzi tak dezerter.
I z troską woła w mrok londyński:
Gdzie jest Wierzyński i Baliński?
Co im się stało? O co chodzi?

Pytają się tu o was młodzi.
Pytają się nie po raz pierwszy.
Nam trzeba dobrych polskich wierszy,

To prawda. Dobrych wierszy brak im.
Słonimski jest przykładem takim.

Wiec on z tej patriotycznej troski
Drogę powrotu im wytycza.
To znów ta szelma Kuklinowski
Nawraca pana Babinicza.

Naiwna, mówi, ta tęsknota
Do polskich dżdżów, polskiego błota.
"Nas polskie błoto nie czaruje,
Bo u nas trzeba walczyć z błotem.
Słów nam potrzeba, co budują -
Co dźwięczą sierpem, walą młotem".

Sierpem i młotem. Cóż za szmata
Pod pozorami literata.
Popatrzcież na ten rzymski profil:
Były frankofil i anglofil,
Mało anglofil - anglomaniak!
Wellsa wielbiciel i gałubczyk,
I były sanacyjny cwaniak,
Pan-Europejczyk i Pen-klubczyk,
Były esteta, skamandryta
I były Żyd-antysemita,
Co żydożerczą swą facecją
Próbował jednać się z endecją.

Patrzcież na tego Słonimskiego -
To on, sympatyk lewicowiec
Od Saint-Simona i Steckiego,
Były beckowiec i ludowiec,
Co "lubił lud, lecz w lemoniadzie"
Jak kiedyś pisał w swej Paradzie),
I były mikołajczykowiec,
Adiutant Kota i praporszczyk,
Były kosynier i liberał,
Były piłsudczyk. I sikorszczyk
(W pamięci-m sobie to zachował,
jak nam w Londynie imponował,
jak tutaj z dumą w krąg spozierał,
Bąkając głosem swym niedbałym:
"Dziś jem śniadanie z jenerałem"...
Mówił "jenerał", nie "generał",
przez jot, bo brzmiała mu ta jota
Z napoleońska i z Or-Ota) -

Wczoraj ziemiańsko-cukierniczy,
Dzisiaj włościańsko-robotniczy.

Przechrzta co tydzień, na wyścigi,
Co z wszystkich sobie wziął religii
jedną religię: oportunizm -
Dziś się obrzezał na komunizm.

Dziś z reżymowej radiostacji
Woła poetów emigracji
I melodeklamuje o tem,
jak dźwiękać sierpem, walić młotem.
Sierpem i młotem. jaka szmata
Robi się czasem z literata.

Na koniec wiersza ze słodyczą
Pożegnał ich słowami temi:
"Poetów miejsce na tej ziemi.
Poetom błędy się nie liczą".

Tak rzekł niewinny głos amorka
I nagle wyszło szydło z worka.

Cała nadzieja wierszopisa,
Jego postawa religijna,
Ideologia i polisa -
Polisa asekuracyjna.

Poecie wolno szkód przyczynić,
Wolno się załgać i ześwinić,
Merdać ogonem i uciekać,
pod stół wleźć i hau-hau, odszczekać,
Wolno ze słowa zrobić łajno -
Jak tylko wierszem, to już fajno!
Wolno mu zdradzać - jak do rymu,
To nie weźmiemy za złe my mu,
To już nie błąd, to już zaleta,
Bo pan poeta! Pan poeta!
Bo pan artysta! Bo artyście
Wolno tym kurrrkiem być na dachu!

Nie mógł Słonimski, rzeczywiście,
Lepszego sobie dobrać fachu.

Nie wie Słonimski, że niestety
Poety fach nie taki byczy.
Nie ma wyjątków dla poety!
potomność błędy mu policzy.
Talent oceni na rozprawie,
jako obciążające względy.
Im talent większy, tym ci błędy
Surowiej liczy. Nie łaskawiej.

Jej nie uwiedzie błysk talentu,
Już ona wie, mój przyjacielu,
Kogo pochować na Wawelu,
A komu nie dać sakramentu.

potomność to cholera taka,
Że tylko się rozejrzy wkoło,
Wie - kogo pocałować w czoło
Za błąd wygnania i tułactwa,
A komu w zadek dać kopniaka
Za cnotę zdrady i łajdactwa.
*
Do Leszka piszesz, były śmieszku.
Znasz kawał ten o Leszku? Leż ku.

poniedziałek, 27 maja 2013

Księga cokolwiek niemodna?









































Jak tu ufać kapłanom Boga, do którego należy CAŁY ŚWIAT, a ci chcą za darmo trochę miejskiego gruntu?

Wiarę się pielęgnuje uczynkami swemi, nie wyniosłą budowlą na nie swojej ziemi. Cesarskie cesarzowi, i zapłata godna, to słowa z pewnej księgi, czy już jest niemodna?

niedziela, 26 maja 2013

Zbieram różne dowcipy, długo się wahałem, na pewno jako dowcip to zachować chciałem?


Zbieram różne dowcipy, długo się wahałem, na pewno jako dowcip to zachować chciałem?
Wiertarkę wraz z rowerem ukradł, bo tak lubił, i medalik wytarty przy tym złodziej zgubił.
- Wytarł się tak zapewne z długiego noszenia?
Pasował mu do pary do jego sumienia.
- Co zrobić z medalikiem?
Dni kilka myślałem, i w końcu bezdomnemu na pociechę dałem. Bezdomny podziękował, blaszkę pocałował, a ja mu na odchodne wtedy powiedziałem:
- Najpierw czyń, później módl się!
I tak się rozstałem.
Bywa, że się zadumam, idąc po ulicy:
- Męczy brak medalika złodzieja piwnicy?

/ Tekst na prawdziwym zdarzeniu oparty. /

sobota, 25 maja 2013

Kościelna kontrola wiary


























































Gminne wieści głosiły z samego początku: - kościół ma być ubogi, a wnet bez majątku! Księża, że się certoli na wstępie nieszczerze, kto rozumny na ową bujdę się nabierze? A jednak słowo trzyma! I ubogich wspiera! Jak widzimy postawa uczciwa i szczera! Bieda, ta materialna, bywa dokuczliwa, ale i ta duchowa równie ciężką bywa.

Moc pięknych, dobrych marzeń, i ciernista droga, bo wielu księży broni dostępu do Boga. I w Polsce rzeczywistość cokolwiek nieświeża, nadal wielu kapłanów mędrszych od papieża.

czwartek, 23 maja 2013

Użył lodówki! Bardzo nieładnie! Teraz narzędzie przestępstwa przepadnie!































Bezczelny! Władzę sobie za nos wodzi? Osiem sadzonek społeczeństwu szkodzi, więc zapobiegła nasza czujna władza, groźnych hodowców w mig za kratki wsadza! Tym ważnym faktem czas jakiś zajęta, a obok inny przestępca się pęta, ale on tylko napadnie, poddusi, zgwałci, niegroźny, a żyć przecież musi, więc chylmy czoła, bo to praca spora, ująć z lodówką trawki plantatora!

wtorek, 21 maja 2013

Władza się stara? Są rezultaty, dziś będzie palma, jutro pataty?























Jak na pustyni, będzie oaza, palma-wodotrysk, świat dupowłaza. Wznieśmy więc puchar mszalnego wina: Palma symbolem władzy Szczecina!
Refleksja naszła mnie po tym winie: - Czy to jest pierwsza "palma" w Szczecinie?
Może czas zwieńczyć szpan śmieszny taki i zasiać owies, brukiew, buraki? To będzie w sam raz, tak mi się zdaje, osły zastąpią chętnie tramwaje. A kto rozsądku (głupi?) zażąda, tego pod palmę jako wielbłąda!


sobota, 18 maja 2013

Nie wszystko złoto, co się świeci, tu mecz, tam proces, i kadencja zleci.



Strach myśleć, co by się działo, gdyby się prawdę napisało?

Diatryba, (grzeczna dziewczynka?), podaje do zrzutu linka:
http://www.polstock.pl/portal_biznes/wiadomosci_gieldowe_gospodarcze_tresc/donald_tusk_pozywa_jerzego_urbana/pl/2371



Zanim w Realu przy kasie zapłacę, w promocji z grzechów czyszczenie za tacę?




































Winy odpuszczą, grzechy w zapomnienie, taca, zdrowasiek na odklep mówienie? Znów jak łza czysty? Bez nijakiej winy? Kupię w promocji alkohol, wędliny? Lekkością ducha mocno się ucieszę, przez cały tydzień pewnie znów nagrzeszę, ale to mniejsza, za ten kościół chwała! Będzie promocja! Handel prężnie działa!

czwartek, 16 maja 2013

Stan umysłu?
































Pomysł ponadczasowy, klaskać zacząć radzę, symbolizuje pięknie stan umysłu, władzę. Im dłużej przy korycie czas rządzenia mija, tym taka palma bujniej wprost do chmur odbija.

środa, 15 maja 2013

Ochy! Achy! W czczym zachwycie? Szczecin miasto w dobrobycie?



























Czy dlatego, by czci wyraz dla świętego mógł osiągnąć apogeum, już za życia mauzoleum?
- Ale ja! Rzekł Pan Nad Pany.
- Tłum jest we mnie zakochany, stąd Aleja, ta... Kwiatowa (!?), bliska mi jest kwiatów mowa, cieszą oko, krótko kwitną, jak ja "numer", też je wytną. Ja nic nie mam do ukrycia, mauzoleum mam za życia! Niech to do was wreszcie dotrze!

Rozumiemy, Święty .......! 

środa, 8 maja 2013

Szczecińscy plantatorzy




























Pelargonia w doniczce i skrzynka na kwiaty? To znany w okolicy plantator! Bogaty! W osiemdziesiątych latach Janka monologi poruszały ten temat, wszystkim sercom drogi, że status się powiększa tak, że mała głowa, wystarczy, by w rozmowie pozamieniać słowa!

wtorek, 7 maja 2013

Ożeł morze w rurzowym koloże czyli felieton Jana Pietrzaka


Wolność lizania



Nie dmuchał żaby przez słomkę, 
nie uczył fajek palić, 
ale i tak czujna władza 
musiała się dowalić, 
bo przecież to Ameryka, 
tam "wolność" jest od zarania, 
i tylko żab lizania 
lokalne prawo zabrania. 
A u nas jak jest z lizaniem? 
Kto mieszka tu, 
w śmiechu leży, 
bo w Polsce lizać władzy 
d*** po prostu należy! 
A władza od lizania 
jest na występki głucha, 
bo władza oszałamia 
jak jadowita ropucha. 
Też jadowitą toksyną 
potrafi zatruć życie, 
to co się tej Ameryce 
tak ludzie bardzo dziwicie? 
Nie lizał temu co trzeba,
 wręcz z władzy robił kpiny, 
 to teraz karę poniesie 
 za swoje psoty i winy!






niedziela, 5 maja 2013

Przypadki los oblicza wzorem z absurdu pogranicza i tylko naiwna wiara matematykę się w to wmieszać stara.

Konkurs na księgowego, historia prawdziwa, przeważnie ten przytomny w liczeniu wygrywa, który nigdy się nie da liczbom z tropu zbić, i zawsze grzecznie spyta:
- a ile ma być?
Księgowy, który reguł wciąż się trzyma sztywnie, i nie potrafi w pracy myśleć kreatywnie, najwidoczniej o życiu mało ma pojęcia, i może bardzo szybko zostać bez zajęcia. Dwa przez dwa i mieć cztery? Zwyczajna nauka. Ale zrobić pięć z tego, to dopiero sztuka!

sobota, 4 maja 2013

Obłudniku, wyjmij najpierw belkę z oka swego

Ze szczura, z kuny, czy z lisa, to Chińczykowi "zwisa", bo liczy się tylko kasa i klient zrobiony w k.....! Nadeszła moda nowa, padlina, sól drogowa, wódka pędzona z podpałki, i inne podobne przewałki, gówniany susz jajeczny... kto jeszcze jest bezpieczny? Problem narasta, nie znika, Polak prześcignie Chińczyka?




























Chińczyk śpiewa: - u Polaka dawno jest "tradycja" taka!
Krowę wzdęło? Co za mina? Na wędzonkę! Tę "z komina"! Złamał nogę koń niestety? Posiekamy na kotlety zanim biedaczysko zdechnie, nie dojechał żywy? Pech? Nie! Uwędzimy wszystko pięknie, i z obżarstwa klient pęknie! Ciastka będą smakowały, repertuar mamy stały, trutki się na szczury doda, taka żywieniowa moda, wszystko dla Polaka, w trosce! Jak tu żyć w globalnej wiosce? Te słodziki i barwniki, moda prosto z Ameryki? Weźmiesz z trzy emerytury, później rak i myk do dziury! Na pogrzebie ksiądz pośpiewa, stypa, wódka z wiórków drzewa, ciało w ziemi, już bez duszy, żaden robal go nie ruszy, bo za chemią nie przepada. Teraz Polska! Władza gada. Modne hasło, ale gdzie śmietana, masło? Gdzie są szynki i kiełbasy? Nie ma! Takie mamy czasy! Wywar z nóżek jest w śmietanie!  To żywności "ulepszanie"? Aromaty, zagęstniki, oraz środki na wszawicę, czy wyznaczył ktoś granicę? Czy podłości nie ma granic, ma Polaka Polak za nic?

niedziela, 28 kwietnia 2013

ОТДЫХ В АЛУШТЕ и ПАРТЕНИТЕ

Gdzie Krym, gdzie Szczecin? Dzisiaj na spacerze znalazłem wizytówkę, ciekawość mnie bierze, jaką drogę przebyła zanim tutaj w Szczecinie do mych rąk trafiła?


Za solidny, za mocny, za dobry

Odkurzacz Predom Zelmer typ 119 kupiłem prawdopodobnie w 1976 lub 1977 roku (lekka skleroza, hehe!). Drogi był i pewnie dlatego nie było zbyt wielu chętnych. Wtedy to była rewelacja, nadawał się do odkurzania drobnego gruzu, a nawet wody. Podczas jednej z wizyt w Warszawie dokupiłem "na wszelki wypadek" zapasowy wirnik, który nigdy się nie przydał! Odkurzacz działa bezawaryjnie do dzisiaj. Znudziła mi się oryginalna, zasprzęglana na zaczepy rura ssąca i z czasem kupiłem nową od jakiegoś innego typu, ze starej rury wykorzystując część mocującą.co pozwoliło na błyskawiczne zasprzęglanie na wcisk. Taka drobna wygoda. Z powodu "mody" na filtr HEPA zamierzałem nawet kupić nowy odkurzacz, poczytałem opinie, pooglądałem w sklepach i postanowiłem, że zmodernizuję stary. Przecież jest niezawodny i ssie jak smok! Prądu żre mniej jak te nowoczesne cuda techniki. Uznałem, że najtańszy i najłatwiejszy do dopasowania będzie filtr HEPA  Kaltmann od modelu OW 30 LH, w Castoramie do kupienia za 52 zł. Jako uszczelkę dociskową filtra zastosowałem osłonę-otulinę do hydraulicznych rurek miedzianych. Dokupiłem także wielorazowy worek do Kaltmana, przeniosłem punkt ssania do zbiornika, wkleiwszy Epoksylem kolanko hydrauliczne dopasowane do średnicy otworu worka, a stary otwór zaślepiłem. Taki mały uskok na obwodzie kolanka lekko podpiłowałem, aby worek dawało się nasadzić ale nie uszkodzić przy tej czynności. Przy okazji wymontowałem pływak i dodatkową osłonkę z siateczką, ponieważ nie potrzebuję zasysać wody, a wspomniana osłonka stała się zbędna po zamontowaniu filtra HEPA. Stary i poczciwy odkurzacz rodem z PRL działa wyśmienicie po tej "renowacji" i mam nadzieję, że jeszcze dłuuugo mi posłuży!











































































































































































































































































Ciekawskim proponuję poczytać o historii produkcji odkurzaczy Zelmer.

A tutaj fragment z innej strony dotyczący mojego wspaniałego odkurzacza:
Lata 70-te przyniosły dalszy rozwój zakładu i wprowadzenie na rynek nowych modeli odkurzaczy typ: 60, 64, 89, 124, 126, 131, 132, 1000, 1000 DL, 95, 96, 100, 200, 115, 168, 236, 338, 130, zelmer 06, i 119 (półprzemysłowy).

sobota, 27 kwietnia 2013

Nowomowy bełkoty i słowne psoty

Wciąż się podnoszą figowe listki na widok ładnej feministki, budzi się w głowie myślowa rozterka: - gdy pan tapicer, pani tapicerka? Dawniej bywała obita niejedna kobita, a teraz los zmienił jej życie, pozwolił robić obicie, więc feministka zerka z dumą do swego lusterka i mruczy: - ach, jaka ze mnie przystojna tapicerka! Ta... picerka w szmatki stroi meble, sofy i fotele, czasem zmienia zwykłą szmatę w skórę, dermę lub ceratę. A jak ładnie odpicuje to gotówki przypływ czuje. I niejeden się zachwyca: - to picerki jest Caryca!

piątek, 26 kwietnia 2013

Bożek Nauki

Pokorny, nie znajdując na coś odpowiedzi, chyli czoło z podziwu, nad sensem się biedzi, czasem westchnie, gdy myśl go dopadnie pobożna, że nie wszystko już, teraz, wytłumaczyć można, i wciąż analizuje, swą wiedzę wzbogaca, już wspomniałem, pokory przy tym nie zatraca, jak ktoś zarozumiały, co ma na każdy temat wiedzy arsenały. Lecz arsenały owe, puste są, teoriami jeno pluć gotowe, skupione na wyśmianiu, na zbytniej pewności, że odrzucenie wiary mając w gotowości, mamiąc napastliwością naiwnych słuchaczy, żaden pustki w zanadrzu u nich nie zobaczy. Skupieni na swej misji, ot, sztuka dla sztuki, zrobili sobie bożka z wszechmocnej nauki, tacy są napuszeni, wszystko wytłumaczą! Szkoda, że swej głupoty w lustrach nie zobaczą.

Złowieszcza poprawność






























Śmieszy i przeraża polityczna scena, wpierw Wały Chrobrego z Tarasów Hakena, Ziemie Odzyskane, Powrót do Macierzy, a teraz? Ta cała propaganda leży? Rocznic Wyzwolenia obchodzono wiele, Rosjanie, to byli nasi przyjaciele, a teraz zmieniono tych zdarzeń pojęcia? Już nie Wyzwolenia? Rocznica "zajęcia"? Czy jak ktoś ucieka i w popłochu gubi, a drugi podniesie, bo przywłaszczać lubi,  i bierze co znalazł, nie oddając zguby, to powód do wstydu? A może do chluby? Rzeczywistość w śmiechu kły złowieszczo szczerzy, co obchodzą, kim są szczecińscy pionierzy? Poprawność polityczna wciąż na straży stoi, chce się wrzasnąć: - król nagi! Lecz każdy się boi, bo prawda polityczna jest nierzeczywista, kto w niej wróg, kto przyjaciel, kto rewizjonista?

Obu Piotrom (pierwszemu też, a co!) dzisiaj dedykuję tę piosenkę, z prawdopodobnie pierwszej opery mydlanej na świecie, z głosem Reny Rolskiej w tle:


czwartek, 25 kwietnia 2013

Złota siódemka

Umówione spotkanie z lekka przegapiłem i troszeczkę za późno z domu wyruszyłem, ledwo truchtem dobiegłem i tramwaj musnąłem, ten ruszył, ja zostałem. O dziwo, nie kląłem. Spojrzałem na godziny cyferki w komórce, nie zdążę, zamruczałem, prosząc Cudotwórcę, by dał mi jakiś pomysł, On na to: tak? proszę... Obok był postój Taxi, ja drobnych nie noszę, więc pomyślałem tylko, że cud marnej wagi, Cudotwórca nie słyszał chyba tej zniewagi, bo kroki me skierował ku pierwszej taksówce, pomyślałem, że chyba mam nierówno w główce? Dzień wcześniej w Castoramie dokonałem zwrotu uszczelki, z dychą w dłoni szukałem kłopotu? A jednak uchyliłem drzwi i zapytałem: mam dziesięć złotych tylko a pojechać chciałem, czy daleko dojadę? chciałbym blisko Bramy? Pan kierowca mi na to: - marne szanse mamy... do mostu grosza starczy, dalej już piechotą! Dobre i to, bo bliżej, zgadzam się z ochotą, wsiadam i jak najęty do dyskusji, gadam... opowiadam, to, owo, a kierowca miły, też w rozmowę się wciągnął, ale nie ma siły, most tuż, więc dziękuję, wysiadać gotowy, pan kierowca mi na to, że nie, nie ma mowy, dowiezie mnie do Bramy Portowej życzliwie, Cudotwórca cudami dzieli sprawiedliwie! W GOLD TAXI ten uprzejmy kierowca pracuje, zero sześćdziesiąt jeden numer tu pasuje, bo sześć plus jeden daje siódemkę szczęśliwą. Tak poznaliście oto historię prawdziwą, która się wydarzyła w kochanym Szczecinie, ile takich mnie spotka, zanim życie minie?


wtorek, 23 kwietnia 2013

Czy krytyka to sztuka? Bartek kocha Fejsbuka?



































Nie krytykuj miły, nie krytykuj, nie jest przecież z ciebie taki cud, spojrzyj w lustro i posłuchaj siebie, może ujrzysz za uszami brud? Co, kto lubi, jakie ma wybory, czy widownię ma młodą, czy starą, czy na jedno kopyto jest skory wtłaczać dźwięki tą swoją gitarą, czy kisieli orzeźwi nas smakiem, lub budyniu mdłym smakiem zalewa, może zawsze się wydać burakiem, gdy nie przed "tą" widownią zaśpiewa. Łatwo szydzić "poezja żygana", i wyśmiewać obce sobie gusty, jak to uznał Ignacy Krasicki? Dzwon donośny, bo wewnątrz sam pusty? Powszechność nauczania i dostęp gdzie tłumy, dały moc jakby każdy pozjadał rozumy, tu zabłyśnie cytatem wprost z wyszukiwarki, tam z cudzych tekstów sklei autorskie koszmarki, pobrzdąka do kamerki, wrzuci do serwera, i już jest taki sławny! Duma go rozpiera! Wyśmieje, bo to teraz modne i wygodne, każdego, kto nadaje się właśnie do tego, i nadyma w swej pysze rozdmuchane ego. Jakiż inny jest od "nich" w ich grajdołku-świecie, on "ą, ę", cała reszta banialuki plecie! Co z tego, że zacina się, gdy czyta z kartek, co sam wcześniej nabazgrał? Niepoprawny Bartek!

środa, 17 kwietnia 2013

И планета пустая из под ног уплыла


 Михаил Шуфутинский,  слова песни:

Мама Ушла

Дома пахнет сосной, невозможно унять ее,
И уже наготове лежит молоток,
И шуршат незнакомые женщины платьями.
Что случилось со мной, мне еще невдомек.

Я не понял еще, что обломанной веткою
Я остался с судьбою один на один,
И что сыном меня называть больше некому.
Только пусто и холодно стало в груди.

ПРИПЕВ: Это мамы не стало, это мама ушла,
Улыбнувшись устало, как Христос из угла.
И планета пустая из под ног уплыла,
Это мамы не стало, это мама ушла.

Как сомкнулась земля над сосновыми досками,
Понял я наконец, что случилось со мной.
Это мама ушла, пожалей меня, Господи,
И безгрешную душу ее упокой.


ПРИПЕВ: Это мамы не стало, это мама ушла,
Улыбнувшись устало, как Христос из угла.
И планета пустая из под ног уплыла,
Это мамы не стало, это мама ушла.

niedziela, 14 kwietnia 2013

Nie Finansujemy Zdychaj?

Już urodzone, zbędne gdy chorują, ale naiwni dumni maszerują! A rzeczywistość skrzeczy! Marsze dla życia? Żywych się nie leczy!

Samantha to urocza 5-letnia dziewczynka chora na młodzieńczą białaczkę mielomonocytarną.
Po wielu staraniach Samantha została zakwalifikowana do leczenia za granicą. Udało nam się znaleźć miejsce w klinice we Francji w Clermond Ferrand. Jest ono bardzo kosztowne.
Po wielu prośbach i interwencjach  Pomimo wielu próśb i interwencji Narodowy Fundusz Zdrowia odmówił jego refundacji...

czwartek, 11 kwietnia 2013

Bez polskich liter


Osma ósmą już żąć zaczynał, aż żółć go zalewała, i łupał go krzyż, jak żółw się poruszał, łudził się, że to już koniec jego katorżniczej kaźni. Niespodziewanie poczuł laskę Pana na swoim grzbiecie, zawył, spojrzał w niebo, jak gdyby oczekiwał stamtąd łaski Pana.

 Bez polskich liter:
Osma osma juz zac zaczynal, az zolc go zalewala, i lupal go krzyz, jak zolw sie poruszal, ludzil sie, ze to już koniec jego katorzniczej kazni. Niespodziewanie poczul laske pana na swoim grzbiecie, zawyl, spojrzal w niebo, jak gdyby oczekiwal stamtad laski Pana.

sobota, 6 kwietnia 2013

Donkiszoteria ateisty?

Rozległe tomy tłumaczenia zdań pełnych mądrej retoryki, czasem autorskie wynurzenia, podziwiać tylko zapał dziki! Te nieprzespane liczne noce, szukanie wrogów do dysputy, to misjonarstwem jest zaledwie, czy jakąś formą jest pokuty? Po żadnej nie chcę stawać stronie, fanatyzm potrzebuje lustra, rozumiem teraz objawienie, jakiego doznał Zaratustra. Godziny życia, lata całe, ostracyzm, czasem anatema, to wszystko w walce z wiatrakami? Z kimś, kogo ponoć wcale nie ma?

Tak ogólnie

Mam wyższe wykształcenie! Z dumą to obwieścił, zataił, że dopisek ważny się nie zmieścił:
- wykształcony cham, burak, w pogardzie ma ludzi, wśród bydlaków prym wiedzie. Każde piękno brudzi. Już taki się urodził, to nie jego wina, to geny, wychowania niewielka przyczyna. I najmądrzejsza książka, napisana ładnie, kiedy źle ułożona, na głowę upadnie. Poniżanie? Z powodu, że analfabeta? Znałem kilku, w tym jeden malarz i poeta. Niepiśmienni, i prości, ale nie prostacy! Genialni w swym talencie, i serdeczni jacy! Był też chłop, co swą ziemię kochał niby syna, też nie pisał, nie czytał, czy to wielka wina? Za to gdy wziął do ręki garść uprawnej gleby, powąchał, to już wiedział czy z niej będą chleby. Czuł przyrodę, był częścią, i swój świat rozumiał, lecz był nikim! On czytać i pisać nie umiał! Za to buc, co dokucza, i plecie androny, jest kimś, więc chylmy czoła! Bo jest wykształcony! Napuszcza, i pomysły podsuwa szubrawe, naiwny da się nabrać, a on ma zabawę. Nasze życie to szkoła, choć szkół skończysz masę, tej jednej ci brakuje, by pokazać klasę!


Napisałem to dawno, czas sensu nie zmienia, myśl wraca, chyba przyszła pora na wspomnienia? Nie szanować człowieka, bo ma wad bez liku? Było kilku w historii, wielu na świeczniku, wczoraj spluwał z pogardą na biedę menela, a jutro? Dyktatorów pomysły powiela... Wykształcone nad miarę i logiczne głowy oceniają rozumem... kataklizm gotowy! Tym kończę mój monolog, z sercem pełnym trwogi, co dalej? Od myślenia, aż mnie bolą nogi. Chyba pora się zaszyć w jakiejś mysiej norze, nim mnie rozum dopadnie! Jesteś? Pomóż Boże!

U proga

Na umyśle nietęgi, nie pojmując świata, zapytał ufnie księdza, doczekał się bata. Nie dosłownie, ksiądz zbeształ biedaka z ambony, za durną dociekliwość stał się zadżumiony, bo społeczność choć kocha jak brata bliźniego, nabożnie jest wsłuchana w wolę księdza swego. A ksiądz w swym oburzeniu, wcale nie tak świętym, zabronił z głupim gadać, by nie być wyklętym. Cóż miał biedak uczynić by umysłu mroki rozświetlił promyk wiedzy? Złapał się pod boki, podskoczył, palnął w czoło, to rzecz oczywista! W drugiej wsi, tam za lasem mieszka ateista! Gadają o nim ludzie trwożnie i po cichu, że książek ma ci w domu od piwnic do strychu! Przeżegnawszy się baba drugą babę pyta:
- Po co jemu te książki?
- Bóg wi? Może czyta?
I szła o nim legenda, że powtarzać trwoga, taki księdza przegada, nie boi się Boga!
Odłożył tę wyprawę na zaś biedaczysko, wieczór szedł, a do drugiej wsi nie było blisko. Rano migiem oprzątnął, nakarmił żywiołę, ruszył do ateisty po rozumu szkołę. Ateista i owszem wpuścił go do chaty, ale stali u proga przybytku oświaty, biedaka do pokoju, by spoczął nie prosi, widocznie się na krótką rozmowę zanosi. Wymienili zdań parę, biedak coś tam duka, że u księdza nie bardzo wyszła mu nauka, że umyślił tu wiedzy zaspokoić głód... Ateista mu przerwał:
- Co, liczysz na cud?
Na to biedak mamrocze, łaski się doprasza, niewiernego wspomina z kazania Tomasza, że on też nie uwierzył, że zwątpienie przeżył, że świnia, która za świat ma wyłącznie chlew, przed samym świniobiciem czuje jakiś zew, może nie na zbawienie, ale na coś liczy, bo patrzy jakoś dziwnie i inaczej kwiczy...
- A won mi stąd półgłówku! Chłopie pomylony! Ateiście bezczelnie śmiesz pleść te androny? Na to, co ci się lęgnie w twojej pustej głowie, ni ksiądz, ni ateista żaden nie odpowie! Pochylać się nad durniem? Tłumaczyć powoli? Nie warto, to idiota, że aż dupa boli! Wyzwał go od szumowin, wywalił z chałupy, zagroził, że jak wróci, nakopie do dupy! I, żeby sprawa była bardziej oczywista, wrzasnął za nim ochrypłym głosem, że nazista!

Poszedł biedak pokornie, szedł noga za nogą, dziwiąc się skąd się tacy mądrzy też brać mogą? On prosty chłop, co ledwie na dwie liczy ręce, wznosi jednak wzrok ufny ku niebu w podzięce i dziękuje za zdrowie lepsze od rozumu, nagle słyszy głos z nieba wśród świstu i szumu:
- Nie dla ciebie logika chłopie wymyślona, takim jak ty wystarczyć ma Brzytwa Hanlona, nie pomoże w rozmowie i Brzytwa Ockhama, gdy trafisz na....
Padł wiedzą porażony biedak pośród drogi, kilka godzin tak leżał, zanim wstał na nogi, dowlókłszy się na koniec do swojej chałupy, siadł na zydlu i westchnął:
- W dupie mam nauki... Ojce żyli zwyczajnie, o żywiołę dbali, za nauką się po wsiach kiedy uganiali? Żeby ich wyzywały jakieś ateisty? Toć wolę rozum własny, nieskalany, czysty, bez nauk arogantów dotrwam życia zimy. Tu skończył. I ja kończę te niezdarne rymy. Taka to jest ta bajka o doli biedaka, co poszedł na nauki i spotkał prostaka.

piątek, 5 kwietnia 2013

Po prostu żyję

Lat trochę już przeżywszy, słucham z ciekawością tych, co mnie na siłę raczą swą mądrością. Śpiew z jednej strony słyszę (to anielskie głosy?), zagłuszany trzaskami, to palą się stosy?
Gdzieś (pełen tolerancji?), ma zło w oku błysku, wrzeszczy, że Boga nie ma! Jest! Tkwi w jego pysku!
Zapalczywość idiotów, często z dyplomami, by włazić innym w duszę, wciąż hasłami mami. Jedni kreują siebie na dusz wiernych zbawców, usiłując zgromadzić własny tłum wyznawców, ci drudzy też się czują samotni bez wiary, chcą wyznawcami napchać swych mądrości czary. Uwięzion w klatce życia, jak w akwarium ryba, zamiast cieszyć się życiem, łazi taki, gdyba... usiłuje przyciągnąć jak największe tłumy, do siebie, bo on tylko "pozjadał rozumy"! Bredzi o tolerancji, uśmiech ma uroczy, spróbuj mieć inne zdanie, do gardła ci skoczy! Ci, i ci jedno warci! Naznaczeni trwogą! Zaleziesz im za skórę, obaj zabić mogą!

czwartek, 4 kwietnia 2013

Cuda wiary ateizmu?

Czy żaden Misjonarz Ateista jakoś nie zauważa, że żądanie od ludzi wierzących dowodu na istnienie Boga jest skrajnie nielogiczne? Co to by była za wiara gdyby istniał dowód? To byłaby wiedza a nie wiara. Sugeruję każdemu Misjonarzowi Ateiście rozpoczęcie kursu logiki, od przedszkola.

Jakże silna jest wiara w cuda u Misjonarzy Ateistów, na przykład w Wielki Wybuch. Z NICZEGO taki ogrom WSZYSTKIEGO! Toż to Panie cud, taka wiara w niepowtarzalny, niezaobserwowany, niezgodny ze znanymi prawami i niedający się sprawdzić w laboratorium, Big Bang. Nie sprawdzona i niczym nie potwierdzona, a więc nienaukowa wiara. Zaiste, potrzeba silnej wiary, żeby uwierzyć w taki zbieg okoliczności.

Abiogenezy też dotąd nie zaobserwowano i nie można jej odtworzyć w laboratorium, następny cud, w który wierzą Misjonarze Ateiści, czyli teoria nienaukowa i jako taka musi być przyjęta przez ateistę jako cud wiary.

A może abiogeneza to nie cud? Kiedyś przy flaszeczce pewien mocno podchmielony "naprawiacz świata" upierał się, że jak się odpowiednio długo szcza na pryzmę trocin, to się w niej pchły wylęgną.

Wiara w te (i inne, nie wymienione tu cuda) i, stawia ateizm w tym samym szeregu z religią.

Nowi kapłani Ateiści, ze swoją misjonarską wiarą, chcą przejąć wiernych dawnej wiary, tą nową, chcą zastąpić starą. Stworzyli ku czci swej obrazy, zdjęcia, diagramy i wykresy, i powielają dyrdymały jak nawiedzone z piekła Biesy. Myślą, że raźniej będzie w tłumie, ateistyczni kaznodzieje, głosząc swe SŁOWO wśród BARANKÓW, a kto przytomny, ten się śmieje.


Rozwinięcie kpiny:
Ktoś mówi z pełnym wewnętrznym przekonaniem, że wierzy w Boga (nie mnie to dotyczy), a drugi żąda aby udowodnił, że zjawisko, w które wierzy istnieje i plecie coś o logice, bo logika wymaga, aby każdy, kto coś twierdzi, musiał to udowodnić. Nie wiem, co na to twórcy, bajarze, fantaści, artyści...

Wiara, wiarą, ale problemy tworzą też (ofiarami większe?) tzw. wojujący ateiści. Problemy zaczynają się, gdy ateizm zaczyna wpływać na rzeczywistość, że wspomnę Misjonarza Koba, i jego resztę z nieprzenajświętszej trójcy. Mao? Oj, miało być: mało?

Hmm.. a Wielki Wybuch? Chyba złości i nienawiści wywołany wzmianką o abiogenezie. Samorództwo głupoty, to jedyny znany przypadek, ale to oczywiście żart.

Niechby to czytał ludzi tłumek, lub jeden, który ma rozumek, mnie jest zupełnie bez różnicy, głupota nie ma wszak granicy, wciąż towarzyszy ludziom mrowiu, ma "argumenty" w pogotowiu, jest w swojej misji obeznana, będziesz się spierał? Da ci "bana". Mam dostać "bana" od głupoty, czym są te różnych durni "płoty"? Chcą się odgrodzić swoją wiedzą? A wciąż się z "teoriami" biedzą. A jakie prawo ma nauka do czyjejś wiary? Czy Kaduka? Jedni krucjaty, ognie stosów, wciąż słyszę wycie onych osób, a drudzy? Ateizmu słudzy? Obozów śmierci swąd ponury, głód ludożerczy i tortury. To człowiek, taka mądra rasa, po Ziemi oszalały hasa, i czy z religią na sztandarze, czy bez niej, swoje zło pokaże! Daremne są o wiarę spory, wierzący, czy od wiary chory, niosą cierpienie i pożogę, masz rozum? Wybierz taką drogę, byś zła zarzucić nie mógł sobie, masz czas, nim spoczniesz w końcu w grobie.